Wpis z mikrobloga

Napiszę sobie spod zielonego, bo to jedna z największych porażek mojego życia, więc nie ma się czym chwalić.

tl;dr


Odkąd pamiętam byłam #!$%@?. Nigdy nikomu nie ufałam, trzymałam ludzi na dystans, i w życiu nie mówiłam o swoich uczuciach (które skutecznie tłumiłam). Długo nikogo nie miałam, jakoś w środku studiów poznałam swojego pierwszego chłopaka. Bardzo o mnie zabiegał, a ja byłam dość beztroska tudzież olewcza, co było główną przyczyną naszego rozstania pół roku później (potem nastąpiła pierwsza nieudana próba powrotu). Potem była kolejna równie krótka relacja z kimś innym, i dokładnie ten sam schemat. Niespecjalnie się tym przejęłam.

W między czasie znajomi postanowili zeswatać mnie z ich znajomym, bo "pasujemy do siebie". Byłam absolutnie niezainteresowana, aż wreszcie z racji dużego bólu dupy (dotyczącego tego pierwszego chłopca, coś tam się między nami znowu działo) postanowiłam się z nim spotkać, tak po prostu. Na początku bez rewelacji, i nawet nie sądziłam, że coś się z tego urodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) Okazało się jednak, że wiele nas łączy. Podobne poczucie humoru (co dla mnie jest ogromną rzadkością), wzajemne zrozumienie, poglądy, spojrzenie na życie, styl życia, wartości. Pomyślałam sobie, że chcę aby tym razem było inaczej, czyli normalnie. Niestety jak pomyślałam, tak nie zrobiłam (nałożyło się na to kilka spraw, ale żeby już nie przynudzać pominę je). Myślał, że mam go centralnie w dupie (i nic dziwnego - szczerze mówiąc na jego miejscu szybko bym z tego układu uciekła). Mówiąc krótko, byłam dla niego #!$%@?. W momencie, kiedy sobie to uświadomiłam było już za późno, a późniejsza moja próba zmiany (już po rozstaniu) niestety nie pomogła.

Serce tak bardzo #!$%@?, dupa tak bardzo boląca.

W pełni sobie na to zasłużyłam. Choć sama w to nie wierzyłam, to było właśnie "TO". Pierwszy raz nie krzywiłam się na perspektywę wspólnej, poważnej przyszłości, bo pierwszy raz nie miałam wątpliwości wobec kogoś, a to co powinno mi w nim pasować pasowało.

Dużo myślałam o tym, czemu na własne życzenie niszczę sobie życie. Wiem (sprawdzone & potwierdzone), że mam sporo dość mocnych cech socjopatycznych, ale to nie to. To był raczej strach przed odrzuceniem. Podświadomie wolałam chyba sama doprowadzić do rozstania (bajdełej - wiążąc się z kimś od razu zakładam rozstanie, a przedmiotem dyskusji jest tylko jego powód) niż być zostawiona dając z siebie wszystko. Lubiłam chyba czuć tę przewagę, bo to jemu zależy, nie mi (oczywiście pozornie). Chyba chciałam żeby czuł, że mi na nim nie zależy (brawo, na pewno tak zbudowałabym związek XD), i że jest mi dobrze samej ze sobą.

Cóż. Nie będę się już więcej rozpisywać. Przed Państwem największy przegryw wypoku. Od ponad pół roku towarzyszy mi olbrzymi ból dupy, który szybko nie przejdzie.

#rozowepaski #niebieskiepaski #truestory #zwiazki #kobiety #mezczyzni #tfwnogbf #feels #tyleprzegrac #przegryw
  • 46
@Bajwinning: Kobiety i błędy w decyzjach to norma więc nie masz o co mieć bólu dupy, myślicie na daną chwilę emocjami, ani logicznie ani długodystansowo. Ja mam różowegopaska z 2 lata ponad ale gdybym zaczął się starać pewnie by mi uciekł gdzieś, a tak się nie staram i jest idealnie. Ot takie już jesteście #!$%@?. Deal with it ( ͡ ͜ʖ ͡) (
jeszcze masz czas żeby się naprawić ;)


@mcflypl: Może, ale on ustawił poprzeczkę tak wysoko, że nawet nie liczę na to, że jeszcze kogoś takiego poznam. Plusem faktycznie jest to, że chyba wreszcie wbiłam sobie do tego pustego łba, że to co robiłam po pierwsze nie uchroni mnie przed zranieniem, a co więcej do tego zranienia doprowadzi
@Bajwinning: No tak Ty jesteś inna specjalna inna niż wszystkie :) Może źle napisałem, że się nie staram, staram się mniej niż ona co prowadzi do równowagi i ogólnego porządku świata, przykro mi zbyt dużo atencji i wam #!$%@? przećwiczone na grupie co najmniej 10 osobników płci damskiej.
owagi i ogólnego porządku świata, przykro mi zbyt dużo atencji i wam #!$%@? przećwiczone na grupie co najmniej 10 osobników płci damskiej.


@throw_exception: Ciekawe;P Ja jestem w kapitalnym związku już kilka lat;P Co więcej, znam wiele świetnych różowych pasków. Słyszałeś o zasadzie "swój do swego"?
@orian: No właśnie, moi przyjaciele (ci, którzy nas zeswatali) to przykład naprawdę fajnie dobranej pary. Mimo, że jestem strasznym sceptykiem, to w ich przypadku wydaje mi się, że wiele byłoby trzeba aby się rozstali.