Wpis z mikrobloga

No za co????? Jestem tak zdołowany że masakra. Przejechałem własnego kota... Opiekowałem się nim. Jest mi strasznie źle... Miałem go od malutkiego, spał u mnie w pokoju, karmiłem go, bawiłem się , podrósł, zaczął wychodzić na dwór, chodzić po całym domu, sprawiał radość wszystkim domownikom. W końcu pewnego dnia wybiegłem z domu i w samochód, bo sie wybieralem gdzies, odpalam i ruszam, przejechałem może 1 metr, neiwiele myśląc, wsteczny i miaaaaauuuuuu. Myślałem że mi serce pęknie, jak się zorientowałem co zrobiłem... Zamarłem na 2 sekundy uzmysławiając sobie co ja najlepszego zrobiłem. Aby zwierze się nie męczyło... przejechałem szybko jeszcze raz do przodu, specjalnie odruchowo, mało się nie popłakałem, ja stary chłop.... Wszystko trwało może z 5 sek. może 10 sek. wysiadłem a kot już się nie ruszał... Na szczęście zdechł szybko... Moja wina... Nie zadbałem o niego wystarczająco...Wiem tylko #!$%@? specjalnie drugi raz po kocie mógł przejechać, ale ja chciałem mieć pewność że nie bedzie długo cierpiał. Wziąłem szpadel i do ogródka, zakopałem... Kotek miał tylko 2,5 miesiąca... Gryzie mnie to już 3 dzień...

#oswiadczenie #nostalgia