Mirki i Mirabelki - jako, że mam problemy z pamięcią - pomóżcie przypomnieć tytuł polskiego filmu z czasów PRL, w którym małżeństwo siedzi przy stole i strasznie się kłócą, aż przyszedł sąsiad prosić, by byli troszkę ciszej. Sąsiadowi się dostało werbalnie od rozjuszonej żony. Mąż narzekał, że zupa jest niesłona i sobie tak dosolił, że w końcu jej nie zjadł. Potem poruszyli kwestię wakacji i wpadli na pomysł, że zaproszą rodzinę ze wsi w nadziei na to, że pojadą do tej rodziny w czasie urlopu, a swój pomysł wzięli oglądając zdjęcie, na pierwszym planie którego był duży dom i nowe auto.
Mirki i Mirabelki - jako, że mam problemy z pamięcią - pomóżcie przypomnieć tytuł polskiego filmu z czasów PRL, w którym małżeństwo siedzi przy stole i strasznie się kłócą, aż przyszedł sąsiad prosić, by byli troszkę ciszej. Sąsiadowi się dostało werbalnie od rozjuszonej żony. Mąż narzekał, że zupa jest niesłona i sobie tak dosolił, że w końcu jej nie zjadł.
Potem poruszyli kwestię wakacji i wpadli na pomysł, że zaproszą rodzinę ze wsi w nadziei na to, że pojadą do tej rodziny w czasie urlopu, a swój pomysł wzięli oglądając zdjęcie, na pierwszym planie którego był duży dom i nowe auto.
Spojler:
Ktoś? Coś?
Dzięki z góry.
Komentarz usunięty przez autora