Podoba mi się to, że wykop staje się miejscem masowego odkucowienia, mam nadzieję, że nie jest to tylko chwilowe, ale także takie osoby zwrócą uwagę na bardziej strukturalne problemy w kapitalizmie i to, że pomysł 0 procentowego kredytu jest tego najlepszym dowodem.
Uważam, że mieszkanie powinno być prawem a nie towarem.
Dlaczego?
Mieszkanie jest podstawowym warunkiem przetrwania i rozwoju człowieka, podobnie jak jedzenie i woda.
Człowiek jest zaasymilowany w miastach, zaadoptował się do życia w nich.
Bez stabilnego schronienia ludzie nie mogą prowadzić godnego życia, a ich zdolność do uczestniczenia w życiu społecznym jest ograniczona.
Kiedy mieszkanie jest traktowane jako towar, zostaje zredukowane do przedmiotu wymiany, podlegającego kaprysom rynku.
I to utowarowienie przedkłada zysk nad ludzkie potrzeby, prowadząc do niedoboru, spekulacji i wyzysku tych, którzy są najbardziej bezbronni.
Z kolei uznanie mieszkalnictwa za prawo kładzie nacisk na zaspokajanie ludzkich potrzeb, a nie na maksymalizację zysku.
Zapewnia to każdemu dostęp do przyzwoitego, bezpiecznego i niedrogiego schronienia, niezależnie od jego zdolności płatniczych.
Wielokrotnie jest powtarzany mit, że lewacy chcą rozdawać za darmo mieszkania każdemu - nie, chodzi o to aby niezależnie od wkładu ekonomicznego i pensji, każdego było stać na schronienie.
Społeczeństwo, które gwarantuje mieszkania jako prawo, uznaje wrodzoną godność wszystkich jednostek, zapewniając, że nikt nie pozostanie bez domu z powodu nierówności wytwarzanych przez system kapitalistyczny.
W systemie kapitalistycznym mieszkalnictwo funkcjonuje w ramach struktury własności prywatnej, w której grunty i mieszkania są własnością i są kontrolowane przez osoby fizyczne lub korporacje dążące do maksymalizacji zysku.
I to utowarowienie przynosi korzyści tylko tym, którzy już posiadają bogactwo, ponieważ mieszkania stają się formą inwestycji spekulacyjnych, a nie środkiem do schronienia.
Właściciele, deweloperzy i spekulanci nieruchomości gromadzą bogactwo, wykorzystując konieczność mieszkania, często poprzez mechanizmy takie jak poszukiwanie czynszu i inflacja cen.
Utrwala to i pogłębia nierówności społeczne (teraz szczególnie to widzimy za sprawą pomysłu kredytu 0 procent) i ekonomiczne, ponieważ ceny mieszkań rosną daleko poza zasięgiem np. osób zubożałych.
Tym, których nie stać na mieszkanie, pozostaje kilka opcji: muszą albo zaakceptować niespełniające norm warunki życia, albo stanąć w obliczu bezdomności.
Dlaczego funckjonuje obrzydliwy i dyskryminacyjny mit, że ludzie bezdomni to w większości menele albo koniecznie chcieli aby znaleźć się na takim dnie? To często ludzie którzy niegdyś byli bardzo dobrze wykształceni i mieli prosperujące życie i nie znaleźli się tam z własnej winy, te przyczyny leżą strukturalnie u podstaw kapitalizmu.
Jak kraje kapitalistyczne radzą sobie z problemem bezdomności?
A socjalista buduje mieszkania. To podstawowowa różnica.
Oczywiście teraz w erze konsumpcjonizmu znajdą się wybredne jednostki które będą narzekać na styl architektoniczny, ale sto razy wolę żyć w brzydkim mieszkaniu, niż nie mieć schronienia.
Utowarowienie mieszkalnictwa przekształca to, co powinno być powszechnym prawem, w przywilej zarezerwowany dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić, zaostrzając podziały klasowe i alienując pracowników od ich najbardziej podstawowych potrzeb.
W kontekście kapitalizmu każdy towar ma zarówno wartość użytkową (jego użyteczność dla ludzi), jak i wartość wymienną (jego wartość na rynku).
Mieszkanie nie jest wyjątkiem.
Jednak na utowarowionym rynku mieszkaniowym wartość wymiany ma pierwszeństwo przed wartością użytkową.
Domy nie są już cenione za ich zdolność do zapewnienia schronienia i bezpieczeństwa; są zwyczajnie cenione za ich potencjał do generowania zysków dla właścicieli nieruchomości, inwestorów i spekulantów.
I właśnie ta sprzeczność staje się wyraźna w społeczeństwach kapitalistycznych, gdzie istnieją tysiące pustych domów lub luksusowych nieruchomości, które pozostają puste, podczas gdy miliony ludzi jest bezdomnych i żyją w złych warunkach.
Gdyby mieszkalnictwo było prawem, wartość użytkowa byłaby traktowana priorytetowo, a domy istniałyby po to, by służyć potrzebom ludzi, a nie jako narzędzia do osiągania zysków finansowych.
Brutalna prawda jest taka, że w kapitalizmie pracownicy są wyobcowani nie tylko z produktów swojej pracy, ale z podstawowych aspektów życia, takich jak mieszkanie.
Nie mają kontroli nad środkami produkcji, więc nie mają kontroli nad warunkami, w których żyją.
I tu mamy cudowny przykład najemców, którzy są zdani na łaskę właścicieli i którzy mogą podnosić czynsze, eksmitować najemców lub zaniedbywać utrzymanie nieruchomości w celu obniżenia kosztów.
I właśnie ta alienacja pozbawia jednostki autonomii i bezpieczeństwa we własnych domach, powodując niepokój i niestabilność.
W społeczeństwie socjalistycznym mieszkalnictwo byłoby traktowane jako dobro publiczne, podobnie jak edukacja czy opieka zdrowotna.
Więc byłoby własnością zbiorową i zarządzane w interesie społeczeństwa jako całości, a nie dla zysku nielicznych.
Państwo lub inne formy władzy publicznej zapewniłyby aby mieszkania były dystrybuowane zgodnie z potrzebami, a nie zdolnością płatniczą.
Zasoby byłyby przydzielane demokratycznie, zapewniając każdemu dostęp do bezpiecznych i godnych warunków mieszkaniowych.
A traktując mieszkalnictwo jako prawo i dobro publiczne, społeczeństwo mogłoby planować sprawiedliwą dystrybucję domów, zajmując się kwestiami takimi jak przeludnienie miast, wyludnienie wsi i zrównoważony rozwój środowiska.
Dekomodyfikacja mieszkalnictwa uwolniłaby społeczeństwo od ciągłego cyklu wzrostów i spadków na rynku mieszkaniowym, zapewniając długoterminową stabilność i bezpieczeństwo dla wszystkich.
A poza argumentami ekonomicznymi i politycznymi, istnieje głęboki moralny imperatyw traktowania mieszkalnictwa jako prawa.
Społeczeństwo, które pozwala jednostkom żyć w bezdomności lub nieludzkich warunkach, podczas gdy inni czerpią zyski z pustych nieruchomości, jest społeczeństwem, które nie traktuje priorytetowo ludzkiej godności i dobrobytu.
A tym jest kapitalizm.
Utowarowienie mieszkalnictwa odzwierciedla szerszą alienację i dehumanizację, jaką kapitalizm narzuca jednostkom, redukując je do zwykłych podmiotów gospodarczych w pogoni za zyskiem.
Aktualnie żyjemy w ostatnim stadium kapitalizmu - korporatyzmie. Świetnie opisał to Lenin w "Imperializm, najwyższe stadium kapitalizmu".
Zdziwiłbyś się, jak wiele można zbudować i osiągnąć bez nieefektywności gospodarki rynkowej.
@Filippa: No zdziwiłbym się, bo wiem z własnych doświadczeń, że zbudowanie budynku to wiele miesięcy pracy wielu osób i naprawdę powaznie nie rozumiem, w jakim innym systemie byśmy byli w stanie zbalansować ten koszt, co realnie może zaoferować zwykły człowiek w zamian i przez jak długi czas?
Zdziwiłbyś się, jak wiele można zbudować i osiągnąć bez nieefektywności gospodarki rynkowej.
@Filippa: No zdziwiłbym się, bo wiem z własnych doświadczeń, że zbudowanie budynku to wiele miesięcy pracy wielu osób i naprawdę poważnie nie rozumiem, w jakim innym systemie byśmy byli w stanie zbalansować ten koszt, co realnie może zaoferować zwykły człowiek w zamian i przez jak długi czas? Realna i jedyna odpowiedź w Twoim wypadku brzmi - ktoś musi dotować.
@Filippa: Za każdym razem widzę s----------e postępuje. Jak można nazwać państwowa dopłatę do kreacji państwowego pieniądza kapitalizmem? Co następne? 800+ jako przykład kapitalizmu?
Uważam, że mieszkanie powinno być prawem a nie towarem.
@Filippa: Mieszkanie zawsze będzie towarem, to jest naturalne w przypadku czegoś, co potrzebuje ludzkiego wysiłku by zaistnieć a ludzie dokonujący tego wysiłku chcą być za niego wynagrodzeni.
Problem "towarowości" nie znika przy ingerencji państwa. Główna różnica tkwi w tym, że koszty jakie ponosisz stają się bardziej pośrednie i rozmyte. To może być korzystne społecznie przy efektywnej ingerencji państwa ale to jest
Zamiast tego byłyby wartością użytkową, czymś produkowanym bezpośrednio w celu zaspokojenia ludzkich potrzeb, a nie na sprzedaż na rynku.
Marks argumentował, że towary są przedmiotami produkowanymi w celu wymiany, a nie bezpośredniej konsumpcji, a w socjalizmie nacisk zostałby przeniesiony na zaspokajanie potrzeb społecznych, a nie generowanie zysków.
@Filippa: Papier każdą teorię przyjmie ale w praktyce to był i jest towar. Niezależnie czy płaci deweloper czy państwo, murarz, sprzedawca materiałów budowlanych i
@Filippa: ja jestem za tym żeby ogół społeczeństwa posiadał mieszkania po posiadanie własności jak nieruchomość skutecznie utrzymuje ludzi bliżej centrum i zwiększa szanse założenia rodziny co ponownie wzmacnia konserwatywne wartości; Wielka Brytania miała okres w którym mieszkania były względnie dostępne do zakupu co znacząco ruszyło kraj w prawo
Uważam, że mieszkanie powinno być prawem a nie towarem.
Dlaczego?
Mieszkanie jest podstawowym warunkiem przetrwania i rozwoju człowieka, podobnie jak jedzenie i woda.
Człowiek jest zaasymilowany w miastach, zaadoptował się do życia w nich.
Bez stabilnego schronienia ludzie nie mogą prowadzić godnego życia, a ich zdolność do uczestniczenia w życiu społecznym jest ograniczona.
Kiedy mieszkanie jest traktowane jako towar, zostaje zredukowane do przedmiotu wymiany, podlegającego kaprysom rynku.
I to utowarowienie przedkłada zysk nad ludzkie potrzeby, prowadząc do niedoboru, spekulacji i wyzysku tych, którzy są najbardziej bezbronni.
Z kolei uznanie mieszkalnictwa za prawo kładzie nacisk na zaspokajanie ludzkich potrzeb, a nie na maksymalizację zysku.
Zapewnia to każdemu dostęp do przyzwoitego, bezpiecznego i niedrogiego schronienia, niezależnie od jego zdolności płatniczych.
Wielokrotnie jest powtarzany mit, że lewacy chcą rozdawać za darmo mieszkania każdemu - nie, chodzi o to aby niezależnie od wkładu ekonomicznego i pensji, każdego było stać na schronienie.
Społeczeństwo, które gwarantuje mieszkania jako prawo, uznaje wrodzoną godność wszystkich jednostek, zapewniając, że nikt nie pozostanie bez domu z powodu nierówności wytwarzanych przez system kapitalistyczny.
W systemie kapitalistycznym mieszkalnictwo funkcjonuje w ramach struktury własności prywatnej, w której grunty i mieszkania są własnością i są kontrolowane przez osoby fizyczne lub korporacje dążące do maksymalizacji zysku.
I to utowarowienie przynosi korzyści tylko tym, którzy już posiadają bogactwo, ponieważ mieszkania stają się formą inwestycji spekulacyjnych, a nie środkiem do schronienia.
Właściciele, deweloperzy i spekulanci nieruchomości gromadzą bogactwo, wykorzystując konieczność mieszkania, często poprzez mechanizmy takie jak poszukiwanie czynszu i inflacja cen.
Utrwala to i pogłębia nierówności społeczne (teraz szczególnie to widzimy za sprawą pomysłu kredytu 0 procent) i ekonomiczne, ponieważ ceny mieszkań rosną daleko poza zasięgiem np. osób zubożałych.
Tym, których nie stać na mieszkanie, pozostaje kilka opcji: muszą albo zaakceptować niespełniające norm warunki życia, albo stanąć w obliczu bezdomności.
Dlaczego funckjonuje obrzydliwy i dyskryminacyjny mit, że ludzie bezdomni to w większości menele albo koniecznie chcieli aby znaleźć się na takim dnie?
To często ludzie którzy niegdyś byli bardzo dobrze wykształceni i mieli prosperujące życie i nie znaleźli się tam z własnej winy, te przyczyny leżą strukturalnie u podstaw kapitalizmu.
Jak kraje kapitalistyczne radzą sobie z problemem bezdomności?
Montują kołki osadzone w płaskich powierzchniach aby utrudniać spanie - https://en.m.wikipedia.org/wiki/Hostile_architecture
A socjalista buduje mieszkania.
To podstawowowa różnica.
Oczywiście teraz w erze konsumpcjonizmu znajdą się wybredne jednostki które będą narzekać na styl architektoniczny, ale sto razy wolę żyć w brzydkim mieszkaniu, niż nie mieć schronienia.
Utowarowienie mieszkalnictwa przekształca to, co powinno być powszechnym prawem, w przywilej zarezerwowany dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić, zaostrzając podziały klasowe i alienując pracowników od ich najbardziej podstawowych potrzeb.
W kontekście kapitalizmu każdy towar ma zarówno wartość użytkową (jego użyteczność dla ludzi), jak i wartość wymienną (jego wartość na rynku).
Mieszkanie nie jest wyjątkiem.
Jednak na utowarowionym rynku mieszkaniowym wartość wymiany ma pierwszeństwo przed wartością użytkową.
Domy nie są już cenione za ich zdolność do zapewnienia schronienia i bezpieczeństwa;
są zwyczajnie cenione za ich potencjał do generowania zysków dla właścicieli nieruchomości, inwestorów i spekulantów.
I właśnie ta sprzeczność staje się wyraźna w społeczeństwach kapitalistycznych, gdzie istnieją tysiące pustych domów lub luksusowych nieruchomości, które pozostają puste, podczas gdy miliony ludzi jest bezdomnych i żyją w złych warunkach.
Kapitaliści chcą zaspokoić potrzebę akumulacji kapitału.
Gdyby mieszkalnictwo było prawem, wartość użytkowa byłaby traktowana priorytetowo, a domy istniałyby po to, by służyć potrzebom ludzi, a nie jako narzędzia do osiągania zysków finansowych.
Brutalna prawda jest taka, że w kapitalizmie pracownicy są wyobcowani nie tylko z produktów swojej pracy, ale z podstawowych aspektów życia, takich jak mieszkanie.
Nie mają kontroli nad środkami produkcji, więc nie mają kontroli nad warunkami, w których żyją.
I tu mamy cudowny przykład najemców, którzy są zdani na łaskę właścicieli i którzy mogą podnosić czynsze, eksmitować najemców lub zaniedbywać utrzymanie nieruchomości w celu obniżenia kosztów.
I właśnie ta alienacja pozbawia jednostki autonomii i bezpieczeństwa we własnych domach, powodując niepokój i niestabilność.
W społeczeństwie socjalistycznym mieszkalnictwo byłoby traktowane jako dobro publiczne, podobnie jak edukacja czy opieka zdrowotna.
Więc byłoby własnością zbiorową i zarządzane w interesie społeczeństwa jako całości, a nie dla zysku nielicznych.
Państwo lub inne formy władzy publicznej zapewniłyby aby mieszkania były dystrybuowane zgodnie z potrzebami, a nie zdolnością płatniczą.
Zasoby byłyby przydzielane demokratycznie, zapewniając każdemu dostęp do bezpiecznych i godnych warunków mieszkaniowych.
A traktując mieszkalnictwo jako prawo i dobro publiczne, społeczeństwo mogłoby planować sprawiedliwą dystrybucję domów, zajmując się kwestiami takimi jak przeludnienie miast, wyludnienie wsi i zrównoważony rozwój środowiska.
Dekomodyfikacja mieszkalnictwa uwolniłaby społeczeństwo od ciągłego cyklu wzrostów i spadków na rynku mieszkaniowym, zapewniając długoterminową stabilność i bezpieczeństwo dla wszystkich.
A poza argumentami ekonomicznymi i politycznymi, istnieje głęboki moralny imperatyw traktowania mieszkalnictwa jako prawa.
Społeczeństwo, które pozwala jednostkom żyć w bezdomności lub nieludzkich warunkach, podczas gdy inni czerpią zyski z pustych nieruchomości, jest społeczeństwem, które nie traktuje priorytetowo ludzkiej godności i dobrobytu.
A tym jest kapitalizm.
Utowarowienie mieszkalnictwa odzwierciedla szerszą alienację i dehumanizację, jaką kapitalizm narzuca jednostkom, redukując je do zwykłych podmiotów gospodarczych w pogoni za zyskiem.
Aktualnie żyjemy w ostatnim stadium kapitalizmu - korporatyzmie.
Świetnie opisał to Lenin w "Imperializm, najwyższe stadium kapitalizmu".
#antykapitalizm #socjalizm #nieruchomosci #takaprawda
@Filippa: No zdziwiłbym się, bo wiem z własnych doświadczeń, że zbudowanie budynku to wiele miesięcy pracy wielu osób i naprawdę powaznie nie rozumiem, w jakim innym systemie byśmy byli w stanie zbalansować ten koszt, co realnie może zaoferować zwykły człowiek w zamian i przez jak długi czas?
@Filippa: No zdziwiłbym się, bo wiem z własnych doświadczeń, że zbudowanie budynku to wiele miesięcy pracy wielu osób i naprawdę poważnie nie rozumiem, w jakim innym systemie byśmy byli w stanie zbalansować ten koszt, co realnie może zaoferować zwykły człowiek w zamian i przez jak długi czas? Realna i jedyna odpowiedź w Twoim wypadku brzmi - ktoś musi dotować.
Wspominasz
XDDD a ingerowanie w prywatne podmioty rozdając publiczne doprowadzając do sztucznych warunków których by nigdy nie było to czym jest łbie
@Filippa: Za każdym razem widzę s----------e postępuje. Jak można nazwać państwowa dopłatę do kreacji państwowego pieniądza kapitalizmem? Co następne? 800+ jako przykład kapitalizmu?
@Filippa: Mieszkanie zawsze będzie towarem, to jest naturalne w przypadku czegoś, co potrzebuje ludzkiego wysiłku by zaistnieć a ludzie dokonujący tego wysiłku chcą być za niego wynagrodzeni.
Problem "towarowości" nie znika przy ingerencji państwa. Główna różnica tkwi w tym, że koszty jakie ponosisz stają się bardziej pośrednie i rozmyte. To może być korzystne społecznie przy efektywnej ingerencji państwa ale to jest
Widzę, że zaorałeś mnie liczbą "XD".
Nie wiem czym, jakbyś napisał to zdanie bardziej po polsku to może i by miało jakąkolwiek wartość
Wydaje mi się, że postrzegasz to co mówię jako subsydiowanie mieszkań, ale lepiej jest to rozumieć jako zbiorową inwestycję.
Podobnie jak opieka zdrowotna czy edukacja, budownictwo mieszkaniowe byłoby finansowane poprzez progresywne opodatkowanie.
Osoby zamożniejsze i korporacje płacą więcej, podczas gdy osoby o niższych dochodach płacą proporcjonalnie
Pomijasz historyczne i materialne warunki, w których mieszkania stają się towarem.
W kapitalizmie towary są produkowane w celu wymiany na rynku, aby generować zyski.
@Filippa: Papier każdą teorię przyjmie ale w praktyce to był i jest towar. Niezależnie czy płaci deweloper czy państwo, murarz, sprzedawca materiałów budowlanych i