Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Temat dla ludzi w związku, gdzie facet ma własne mieszkanie, a kobieta mieszka razem z nim.

Otóż kupiłem mieszkanie w zeszłym roku sam, ponieważ moja partnerka (od 4 lat, brak ślubu), miała wtedy kilka miesięcy na umowie, całościowo może z półtora roku stażu pracy, minimalna krajowa, umowa o zastepstwo na rok. Ogólnie zdolność kredytowa zerowa, poza tym nie miała nic na wkład własny.

A więc kupiłem sam i od dawna mówiłem że w takiej sytuacji nie ma problemu - ona będzie płaciła połowę opłat czynszowych / rachunków a ja drugą połowę i całość raty.

Niestety, po fakcie, im bliżej terminu oddania moja partnerka zaczela mowic że nie chce nic słyszeć na temat tego mieszkania, nie interesuje jej kiedy oddanie kluczy, nie pomoże przy wyborze głupich plytek, bo "nie ma z nim nic wspólnego". Teraz się obudziła, że to formalnie nie bedzie jej mieszkanie. Chcialaby się dokladac do rat ale co jej to teraz da jesli kredyt jest na mnie?

Teraz mieszkamy na wynajmie (to też nie jej mieszkanie) i jest wszystko elegancko. Poza tym, że landlord zabiera 2500 miesięcznie i spółdzielnia 900 z mojej, głównie, kieszeni.

Jak rozwiązać ten problem? Wydaje mi się, że jak ją przygarniam pod swoje skrzydła to powinna być przeszczęśliwa. Za żadne wykończenie czy agd nie będę chciał od niej kasy, a jak kiedyś będzie chciała mieć ekspozycję finansową na nieruchomości to może sobie kupić kawalerkę na kredyt. W planach jest też wspólny dom za około 7-10 lat gdy lepiej staniemy na nogi finansowo.

Jakie macie własne doświadczenia w podobnej sytuacji?

#mieszkanie #zwiazki #finanse



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 23
  • Odpowiedz
@mirko_anonim Miras... Temat trudny. Bardzo wielu może powiedzieć że to Twoje i elo, ale kto nie miał takiej sytuacji ten #!$%@? wie. One są tak terytorialne, tak się do miejsca przywiązują, ale nie chcesz wiedzieć co będzie jak się za dwa lata rozstaniecie xD
  • Odpowiedz
@mirko_anonim trochę nie umiem uwierzyć że nie umiecie się dogadać skutecznie przed faktem. Jesli mieszkanie było kupowane w trakcie waszego związku to nie mogliście sobie przy okazji bycia u notariusza spisać umowy jakieś że ona ma jakieś udziały w tym mieszkaniu i że będzie spłacać adekwatny % w ratach kredytu, albo nie wiem jakąś umowę że ona jak wpłaci jakąś część wkładu własnego (choćby na raty rozłożona w czasie) czy że
  • Odpowiedz
Jak rozwiązać ten problem?


@mirko_anonim: Rozstać się. Trafiłeś na toksyczną manipulatorke i materialistke.

W zdrowym związku partner powinien wręcz cieszyć się że wspiera swoją drugą
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Może jak tak bardzo chce żeby było wspólne to niech równo spłaca z Tobą kredyt, wstępnie odkładając na połowę wkładu własnego który Ty dałeś i jednocześnie płaci połowę rachunków? W takich warunkach można mówić o wspólnym posiadaniu mieszkania. Samo to, że jak piszesz, głównie z Twoich pieniędzy opłacane są rachunki trochę pozostawia niesmak w ustach.
  • Odpowiedz
to nie mogliście sobie przy okazji bycia u notariusza spisać umowy jakieś że ona ma jakieś udziały w tym mieszkaniu i że będzie spłacać adekwatny % w ratach kredytu


@Kitku_Karola: żartujesz prawda?
  • Odpowiedz
@mirko_anonim ja mam prawie taka samą sytuację, tylko zamiast deweloperskiego niebieski brał kredyt na mieszkanie z rynku wtórnego. Ja miałam jdg poniżej 12 m-cy więc też bym zaniżała zdolność, a to był czas covidu więc banki niechętnie udzielały zdolności. Rata niebieski, a ja oplacalałam czynsz + niektóre media. Rok temu wzięliśmy ślub, więc w razie rozwodu mieszkanie jego, ale w razie nieszczęścia je dziedzicze- więc nawet nie zmienialiśmy nic u notariusza,
  • Odpowiedz
Jestem singielką z własnym mieszkaniem, ale się wypowiem.

Skoro dziewczyna nie musi dokładać się do raty za mieszkanie, to więcej kasy zostaje w jej kieszeni. Możesz jej zaproponować żeby odkładała po prostu część pieniędzy i z czasem, jeśli jej bardzo zależy to może mogłaby odkupić część udziału w twoim mieszkaniu.

Dla mnie jej podejście to absurd (ale wiem że niektóre baby bardzo personalnie podchodzą do takich spraw). Przecież nie musicie mieszkać w
  • Odpowiedz
@user_no_4 różnie ludzie sobie układają sprawy, a jak jej nie ufa by jakieś umowy na gębę robić to się u notariusza spisuje. Ja z moim nie mam umowy u notariusza ale mam udziały w mieszkaniu i ratę płacimy na 50/50 bo tak się umówiliśmy. Ustaliliśmy wszystko i przeliczyliśmy wcześniej przed wzięciem kredytu by nie było niedomówień czy poczucia że coś było niesprawiedliwe. A to co pisze op to brzmi mi jakby
  • Odpowiedz
mogłaby odkupić część udziału w twoim mieszkaniu.


@karokrakow: Brzmi uczciwie ale jeśli OP coś takiego zaproponuje to przewiduje III wojnę światową.

I fakt, nie jest właścicielką ale mogła by coś doradzić w kwestii wystroju/wyposażenia bo:
a) sama będzie tam mieszkać i z tego korzystać,
b) dla czystego bezinteresownego wsparcia swojego partnera.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: ale dlaczego zakładasz, że to ona ma być szczęśliwa? Kupiłeś coś dla siebie, za własne pieniądze, spełniłeś swoją potrzebę. To twoja radość a nie jej.
Jak nie chce wybierać z tobą wykończenia to też nie widzę problemu, zrób to sam albo skorzystaj z usług profesjonalistów.
  • Odpowiedz
A więc kupiłem sam i od dawna mówiłem że w takiej sytuacji nie ma problemu - ona będzie płaciła połowę opłat czynszowych / rachunków a ja drugą połowę i całość raty.


@mirko_anonim: To i tak jej na rękę poszedłeś bo wcale nie musiałeś tak postąpić.

nie interesuje jej kiedy oddanie kluczy, nie pomoże przy wyborze głupich plytek, bo "nie ma z nim nic wspólnego".


@mirko_anonim: no to co
  • Odpowiedz
  • 0
@spirityfree: no jak nie zabiera. cieszysz się z czegoś, konkretnie z tak ważnego wydarzenia jak zakup mieszkania i chcesz się tym podzielić z partnerką gdzie wspólnie macie w nim żyć, a ona ma to w dupie. nie szanuje też tego że gość uwzględnia ją w urządzeniu tego mieszkania, i mówi wprost że ma to gdzieś i wykazuje się cechami antyczłowieczymi, aka nie kwinie palcem foch i buta, bo ona nic
  • Odpowiedz