Wpis z mikrobloga

Właśnie stwierdziłem, że gdyby nie to, że grałem w mnóstwo gier, przeczytałem mnóstwo książek, obejrzałem mnóstwo filmów i, tak!, słuchałem mnóstwa muzyki prawdopodobnie wpadłbym w jakąś chorobą psychiczną. Znane jest powiedzenie, że geniusza od szaleńca różni zaledwie sukces. Nie jest to do końca prawdą, jednakże geniusz i szaleniec często mają wiele cech wspólnych. Jednakże główną różnicą jest to właśnie jak ktoś o siebie zadba, szaleniec nie dba o siebie w ogóle, np. będzie przejmować się jedynie czystością swojego ciała, obsesyjnie i nieustannie, w taki sposób, że nie będzie zdolny do normalnego funkcjonowanie w społeczeństwie. Geniuszowi uda się przełamać i będzie zdolny do normalnej interakcji międzyludzkiej, zaś wiedza o swoim ciele (ciągnąc analogie) w takim wypadku w szybki sposób może zostać przekuta w sukces. Zwłaszcza, że taki szaleniec będzie chciał być maksymalnie czysty w maksymalnie krótkim czasie co pozwoli mu na odkrycie nowych technik czyszczenia ciała. Czy posiadając taką wiedzę nie jest o wiele łatwiej osiągnąć sukces?

Nawiązując do pierwszego zdania, gdzie tu podobieństwo? Otóż przy skrajnym przemęczeniu, po zażyciu zbyt dużej ilości środków odurzających (lub właściwej jeśli ówże środek ma odurzać) itp. mózg nie działa prawidłowo. Zdarzały mi się dziwne w sumie przemyślenia, zaś gdyby nie to, że większość z nich wcześniej widziałem w tej czy innej formie nie były dla mnie nowością i nie miałem problemu jak sobie z nimi poradzić. Później, w normalnym stanie umysłu myślałem nad tym co się wydarzyło i znacznie ułatwiało mi to uporządkowanie myśli i wyprowadzenie właściwych wniosków.

Dlatego warto zauważyć, że pierwsze religie powstały po odnalezieniu i wykorzystaniu przez szamanów odpowiednich ziół i ich preparacji. Dodatkowo w połączeniu z odpowiednią muzyką (kto wie, może gdyby nie powstała żadna religia to i nie powstałaby muzyka jako taka? Trudne pytanie), tańcem (wysiłek fizyczny, zmęczenie) i ozdobami czy raczej z efektami wizualnymi jako takimi nie trudno o jakieś wizje. Sam czułem się jak przy reinkarnacji przy zażywaniu pewnego specyfiku. Ba, tuż przed śmiercią, jeśli mózg nie zostanie zbyt szybko zniszczony, pewnie każdy z nas zobaczy światełko w tunelu, które jest reakcją mózgu na przybliżającą się śmierć. Przybliżającą, także w ten sposób odczuwamy stopniowe wygaszanie się mózgu. Całe życie przeleciało ci przed oczyma? Nagły odczyt wszystkich danych w sytuacji kryzysowej, by znaleźć rozwiązanie problemu i by przetrwać nawet kosztem przeciążenia mózgu.

Nigdy się nie mogłem nadziwić odwadze samobójców, jak bardzo trzeba być odważnym by targnąć się na swoje życie. Jak bardzo odważnym trzeba być, żeby chociażby je zaryzykować? Z tego wynika, że odwaga to nic innego jak zanik lub osłabienie instynktu samozachowawczego. Ciekawe czy japończycy są genetycznie uwarunkowani w pewien sposób, że od zawsze gardzili śmiercią, nawet własną. Czy może jest to spowodowane po prostu specyficzną florą i fauną występującą w okolicy? Pytania na które bez prawdziwych badań naukowych nie sposób jest udzielić odpowiedzi. Moje przemyślenia które powstały w sposób całkiem spontaniczny przy przeglądaniu mirko.

#przemyslenia #rozkminy #genetyka #psychologia #kulturoznawstwo
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach