Wpis z mikrobloga

294 818 + 465 = 295 283

Witam,
dziś opowieść rowerowa ze szlaku Folkowych Przystanków. Zainspirował mnie jeden z miejscowych cyklistów, jak zobaczyłem je wiosną, wiedziałem że tam będę. Bo lubię przystanki, nie jeden już odwiedziłem. Można poznać wielu ciekawych ludzi na nich, od miejscowego pijaństwa, po miejscowych ludzi pędzący za pieniądzem. Podróż rozłożyłem sobie na dwie raty, specjalnie, przystanki to trzeba się zdrzemnąć na przystanku, wyciszając swoją głowę i ciało.

Dnia pierwszego:
Wyruszyłem po długim śnie, na północ, znanymi terenami sobie. Podróż do folkowych przystanków mijała, dobrze bez przygód większych, rozkoszowałem się jazdą i widokami. Nóżki solidnie pracowały, moje plecki przyzwyczaiły się do lemodki, teraz nie wyobrażam się bez niej ruszać na dłuższe wypady. Nie wiedząc kiedy a znalazłem się w województwie łódzkim, mknąłem nisko pochylony z podniesionym czołem by widzieć co dzieje się na drodze a nie patrząc na przednie koło. Cały czas zajadając kanapki z masłem orzechowym z wędliną, starając się stawać od czasu do czasu na pedała by dać podpórce moich pośladków odpocząć. Po kilku godzinach ukazał się moim oczom pierwszy przystanek, dziewczynka o niewinnych oczach. Rozpocząłem więc podróż szlakiem, bałem się że będą się sypać już. Zaskoczyłem się, prawdopodobnie warstwę izolacji od ziemi naprawili, dali siatkę z klejem używając dobre farby i się każdy trzyma. Pod koniec szlaku pada mi powerbank doładowując telefon, mniej niż do połowy. Zacząłem się zastanawiać co teraz, zdziwiony jestem tym, że brak telefonu może mi przeszkadzać. Jechałem z powrotem, nie widząc jak się zachować, chciałem już całą noc znów jechać, przystanąłem pod marketem. Należy jak wiele innych do bogatego polaka, co chowa się przed pokazywaniem swojego wizerunku i dobrze dla niego. Drogie panie pomagają, użyczają energii, pozwalając skorzystać z łazienki. Jestem wdzięczny za to, tylko że muszę trochę poczekać z dwie godzinki. Pod marketem wyciągam kuchenkę turystyczną, gotuję sobie makaron, wzbudzam zainteresowanie miejscowych, przynajmniej jest z kim pogadać. Właśnie jazda na rowerku z kuchenką, ma swój urok. Mija czas, dostaję pod ładowany sprzęt i udaje się na przytulny murowany przystanek, nastąpiła noc.
Po rozbiciu się, podchodzi miejscowy pan, będący pod wpływem alkoholu. Zadaje pytania, ja grzecznie odpowiadam, cały czas rozbijając się. To kalimatka, to śpiworek, wyczuwam że by chciał bym odjechał, ale odchodzi po chwili słyszę jak mówi z drugim o mnie czy uciekam. Ja jeszcze umywam ząbki, ciałko chusteczkami nawilżonymi, zmiana bielizny. Wchodzę do zielonego kondoma, odmawiając paciorek, nagle, łiło policja. Łapię się za głowę, mówię o sobie co robię, pytają się czy bezdomny jestem.. Ale jak dociera do nich że ja tylko rowerzysta biedny, zrozumieją sytuację i pozwalają spać, dodają że ktoś dzwonił żeby mnie przegonić. Od czasu do czasu przejadą drogą sprawdzając czy dobrze mi się śpi, nawet o dowód się nie pytając.  Po chwili znów atak, miejscowego, zdziwiony że jestem, odpowiadam krótko, trzeźwość popłaca. Delikatna konwersacja, na spokojnie mówię o dobrym śnie, posprzątaniu po sobie w końcu się poddaje, zaprosiłem go na kawkę po wschodzie słońca nie pojawia się. Słyszę w oddali jak drugi mówi do niego, że jak się włamię do nich to.. a zresztą, idę spać po woli, tylko lampka przednie robiąca za latarkę, nie chce się wyłączyć, znów awaria. Rano budzi mnie śpiew ptaszków, staję oszołomiony. Wiadomo śniadanko, kawusia, zebranie swoich śmieci i w podróż w poszukiwaniu stacji benzynowej w celach czysto higienicznych.

Dnia drugiego, wyruszam zadowoleniem z powodu braku większego zmęczenia, trochę bym pospał jeszcze, ale wracam. Podróż mija spokojnie bez spiny jadę swoim tempem, pod koniec wysiada już nawigacja, bateria, miałem jeszcze dokręcić jeszcze jeden zahaczyć przystanek, ale poddaje się., Czasem poddanie nie oznacza porażki.

Wnioski:
- przystanki, rower, kuchenka ma swój urok,
- nie gotuj makarony, brudzi naczynie, lepszy ryż czy kasza,
- powerbank drugi bierz,
- spokojna rozmowa potrafi wiele zdziałać,

Pozdrawiam uśmiechnięty rowerzysta.

#rowerowyrownik

Skrypt | Statystyki
romekpmc - 294 818 + 465 = 295 283

Witam, 
dziś opowieść rowerowa ze szlaku Folkowy...

źródło: przy

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
@romekpmc to szanuje. Zwykły rower, konkret dystans i jazda dla przyjemności a nie obciąganie sobie z kolegami po krzakach spuszczając się nad karbonowy mostkiem i dokręcona z dokładnością do 0,5nM sztyca
  • Odpowiedz