Tytuł:Opowiadania najlepsze Autor:Philip K. Dick Gatunek:fantasy, science fiction Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆ ISBN:9788381883375 Tłumacz:Janusz Szczepański, Jan Karłowski, Tomasz Olijasz Wydawnictwo:Rebis Liczba stron:536 Forma książki:książka Jako że żadne z opowiadań z tego zbioru nie jest ze sobą powiązane (tak sądzę), a i nie jest ich tak dużo jak np. u Gaimana, to napiszę po prostu kilka słów o każdym. Gdzie kryje się wub - odrobina czarnego humoru. Roog - zabawne przedstawienie innej perspektywy. Wariant drugi - motyw z Among Us, można się domyślić w jakim kierunku to zmierza, niemniej jednak wciąż dobrze się to czyta. Wypłata - na początku intrygujące, ale bardzo szybko staje się naiwne i subtelne jak złamana noga. Fałszywy człowiek - to opowiadanko jest zepsute na elementranym poziomie, mrowie niespójności przekreśla jakikolwiek jego sens. Kolonia - zakończenie dosyć przewidywalne, ale sam zamysł i implikacje były doprawdy niepokojące. Zbędny - wygląda jak wstęp do większej całości, samo w sobie nic we mnie nie tknęło. Czas Wesołej Pat - absurdalna rzeczywistość, w której życie dorosłych kręci się wokół fizycznej wersji simsów. Samo zakończenie dziwne i znienacka. Śniadanie o zmierzchu - dosyć nietypowie i bez wyjaśnienia. Już nie żyjesz, Foster - w kilku aspektach bardzo aktualne: kupowanie na siłę, przepracowanie, oczekiwania otoczenia, niezgoda w rodzinie. Kopia ojca - znowu lepsze niż gorsze; dosyć proste, ale gra odpowiednie tony. Serwisant - połączenie klasycznego motywu "pokój na świecie kontra wolna wola" z problemem natury temporalnej. Mógłby z tego powstać niezły film krótkometrażowy. Autofab - w pewnym momencie zboczyło w innym kierunku niż się spodziewałem, czuć lekki niedosyt. Ludzka rzecz - całkiem niezły tekst; wybór: bezduszny człowiek czy poczciwy kosmita, no i zakończenie na plus. Gdyby nie istniał Benny Cemoli - gdy na początku znowu przeczytałem o "garstce ocaleńców z atomowej zagłady i kosmicznej delegacji lecącej na pomoc" to tylko przewróciłem oczami, ale koniec końców podążyło w dosyć ciekawym kierunku. Było to jednakże zdecydowanie za krótkie jak na przedstawiony pomysł. Bloblem być (albo nie być) - wszystko w tym opowiadaniu jest na jedno kopyto. Wiara ojców - i znowu - na początku ciekawie zapowiadająca się wielowarstwowa intryga, a skończyło się na bełkocie. Elektryczna mrówka - całkiem fajny pomysł, trochę absurdalny, ale wreszcie z zakończeniem, które ma jakiś sens w odniesieniu do całości. Małe co nieco dla nas, chrononautów - po prostu poprawny tekst. Czuje się niepewność, desperację, no i są pętle czasowe. Zbiór cholernie nierówny, wychyla się do spektrum gorszego niż lepszego. To co z pewnością można powiedzieć o lwiej części tekstów, to że bardzo źle się zestarzały. Najlepsze opowiadanko? Chyba Foster. Mrówka, Serwisant i Kolonia też były spoko. Najgorsze? Nie umiem powiedzieć.
@Cerber108: Po latach widać przewagę Lema nad Dickiem. Rosjanom wiele można zarzucić, ale potrafili rozpoznać różnicę potencjałów między nimi, naród jednak filozoficzny.
Tytuł:
Opowiadania najlepsze
Autor:
Philip K. Dick
Gatunek:
fantasy, science fiction
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆
ISBN:
9788381883375
Tłumacz:
Janusz Szczepański, Jan Karłowski, Tomasz Olijasz
Wydawnictwo:
Rebis
Liczba stron:
536
Forma książki:
książka
Jako że żadne z opowiadań z tego zbioru nie jest ze sobą powiązane (tak sądzę), a i nie jest ich tak dużo jak np. u Gaimana, to napiszę po prostu kilka słów o każdym.
Gdzie kryje się wub - odrobina czarnego humoru.
Roog - zabawne przedstawienie innej perspektywy.
Wariant drugi - motyw z Among Us, można się domyślić w jakim kierunku to zmierza, niemniej jednak wciąż dobrze się to czyta.
Wypłata - na początku intrygujące, ale bardzo szybko staje się naiwne i subtelne jak złamana noga.
Fałszywy człowiek - to opowiadanko jest zepsute na elementranym poziomie, mrowie niespójności przekreśla jakikolwiek jego sens.
Kolonia - zakończenie dosyć przewidywalne, ale sam zamysł i implikacje były doprawdy niepokojące.
Zbędny - wygląda jak wstęp do większej całości, samo w sobie nic we mnie nie tknęło.
Czas Wesołej Pat - absurdalna rzeczywistość, w której życie dorosłych kręci się wokół fizycznej wersji simsów. Samo zakończenie dziwne i znienacka.
Śniadanie o zmierzchu - dosyć nietypowie i bez wyjaśnienia.
Już nie żyjesz, Foster - w kilku aspektach bardzo aktualne: kupowanie na siłę, przepracowanie, oczekiwania otoczenia, niezgoda w rodzinie.
Kopia ojca - znowu lepsze niż gorsze; dosyć proste, ale gra odpowiednie tony.
Serwisant - połączenie klasycznego motywu "pokój na świecie kontra wolna wola" z problemem natury temporalnej. Mógłby z tego powstać niezły film krótkometrażowy.
Autofab - w pewnym momencie zboczyło w innym kierunku niż się spodziewałem, czuć lekki niedosyt.
Ludzka rzecz - całkiem niezły tekst; wybór: bezduszny człowiek czy poczciwy kosmita, no i zakończenie na plus.
Gdyby nie istniał Benny Cemoli - gdy na początku znowu przeczytałem o "garstce ocaleńców z atomowej zagłady i kosmicznej delegacji lecącej na pomoc" to tylko przewróciłem oczami, ale koniec końców podążyło w dosyć ciekawym kierunku. Było to jednakże zdecydowanie za krótkie jak na przedstawiony pomysł.
Bloblem być (albo nie być) - wszystko w tym opowiadaniu jest na jedno kopyto.
Wiara ojców - i znowu - na początku ciekawie zapowiadająca się wielowarstwowa intryga, a skończyło się na bełkocie.
Elektryczna mrówka - całkiem fajny pomysł, trochę absurdalny, ale wreszcie z zakończeniem, które ma jakiś sens w odniesieniu do całości.
Małe co nieco dla nas, chrononautów - po prostu poprawny tekst. Czuje się niepewność, desperację, no i są pętle czasowe.
Zbiór cholernie nierówny, wychyla się do spektrum gorszego niż lepszego. To co z pewnością można powiedzieć o lwiej części tekstów, to że bardzo źle się zestarzały.
Najlepsze opowiadanko? Chyba Foster. Mrówka, Serwisant i Kolonia też były spoko.
Najgorsze? Nie umiem powiedzieć.
#bookmeter #ksiazki #czytajzwykopem #ksiazkicerbera #rebis #wehikulczasu #philipkdick #fantasybookmeter #sciencefictionbookmeter