Wpis z mikrobloga

Drogi Wykopie...

Korzystając z tego, że właśnie ktoś wspomniał Smurfy... Tekst jest mój, powstał na okoliczność innego serwisu (w zamyśle to było tło dla scenariusza rpg). Pomijajcie to co niezrozumiałe, np nieznane imiona - to dotyczy konkretnego systemu rpg. ;]

Miłego czytania... A, oczywiście +18.

Dawno temu, ale wcale nie tak dawno, bardzo daleko, ale znowu nie aż tak daleko...

Prastara puszcza. Mroczne knieje. Bagna.

I maleńka wioseczka pośrodku.

Niegdyś byli ludźmi takimi jak my. Ale to było dawno temu, zanim odkryli smurfowe jagody. Nikt nie zna pochodzenia słowa "smurf". Ale tak ich zaczęto nazywać, gdy okazało się, że są uzależnienie od jagód. Jagody były jak narkotyk. Mówili, że zbliżają ich do Matki Natury. Mówili, że czynią ich mądrymi. Mówili... To znaczy, mówili gdy jeszcze utrzymywali kontakt ze światem zewnętrznym.

Przestali, gdy wyszło na jaw, że uzależnienie od jagód ma swoje negatywne skutki. Smurfy zmalały, a ich skóra przybrała niezdrowy, błękitny kolor, niektórzy twierdzą, że świecący w nocy. Gdy w jednym pokoleniu nie urodziło się ani jedno dziecko, które mogłoby uchodzić za człowieka, patriarcha Smurfów podjął decyzję.

Jednego dnia porzucili wszystko, pozostawili swoje małe zagrody i zapadli głęboko w knieje, tam, gdzie nie zapuszcza się człowiek, tam gdzie baśnie o wilkołakach i leśnych potworach wypełzają z pamięci i jawią się jako żywe. I tyle ich widziano.

Czasami odważny lub głupi śmiałek zapuszczał się głębiej w las i przysięgał, o ile powrócił, że widział przemykające cienie i blask wyblakłych oczu między drzewami. Po latach jednak zapomniano o tych pogłoskach. Zapomniano również o Smurfach.

Gdyby ktoś jednak odnalazł drogę przez chaszcze, przez śmierdzące bagna, zapomniane jary, wąwozy i diabelskie uroczyska, być może natrafiłby na wioskę Smurfów. Z pewnością nie spodziewałby się tego co by tam zastał.

Lata mijają, zmienia się świat.

Smurfy wciąż żyją, zmienieni nie do poznania. Dawniej karły, dziś są niemalże krasnoludkami, o wściekle niebieskiej skórze. Nieodwracalnie uzależnieni od smurfowych jagód pielęgnują ich krzaki i nigdy nie odchodzą na dłużej od terenów, na których rosną.

Smurfów jest zawsze około stu. Bywają okresy gdy w skutek kataklizmów, nieszczęśliwych wypadków, chorób ich liczebność się zmniejsza, ale ostatecznie wszystko wraca do normy. Każdy z mieszkańców zaginionej wioski ma swoją specjalizację. Ten jest dobry w tym, tamten w czym innym. Jest jednak mała grupka, która jest unikalna nawet pośród tak wyspecjalizowanej społeczności.

Wioską zarządza patriarcha nazywany Ojcem wciąż pamiętający czasy gdy Smurfy porzuciły świat "Dużych Ludzi". Ojciec jest jednocześnie kapłanem szamańskiej religii, pełnej pogańskich rytuałów poświęconych Malkuth w jednej z jej wielu postaci. Wszystkie Smurfy szanują Ojca i słuchają jego rad, rozkazów, sądów bez choćby cienia sprzeciwu. Jagody przedłużają życie, ale żaden Smurf prócz Ojca nie rozciągnął swojego czasu tak bardzo.

Jedna, jedyna kobieta w wiosce cieszy się respektem nie mniejszym niż Ojciec. Nazywa się ją po prostu Smurfową Kobietą. Zawsze jest tylko jedna Kobieta. Nie wiadomo dlaczego. Najważniejszym rytuałem wyznaczającym upływ roku jest "taniec Smurfów". Jest to długa i wyczerpująca ceremonia, której kulminacyjnym momentem jest trwający tydzień, masowy gwałt na Kobiecie dokonywany przez wszystkich Smurfów. Po tej ceremonii Kobieta zachodzi w ciążę. Przez czas pozostały do rozwiązania reszta wioski opiekuje się nią i jej coraz bardziej puchnącym ciałem. Kobieta rodzi zawsze tyle Smurfów ile aktualnie brakuje do pełnej setki, a także swoją następczynię. Gdy jej opasłe, rozdęte do granic możliwości wydaje potomstwo, Kobieta zazwyczaj umiera. W wiosce nie mówi się o tym. Wszyscy traktują Kobietę tak jakby nigdy nie umierała, jak gdyby była wciąż tą samą osobą.

Największym mocarzem pośród Smurfów jest Osiłek. Jagody uczyniły jego małe kończyny silnymi ponad wszelkie wyobrażenie. Osiłek potrafi wyrwać z korzeniami każde drzewo jakie uchwyci. Główny łowczy wioski, często samotnie stawał do walki ze znacznie większymi od siebie zwierzętami, wilkami, lisami, zdziczałymi psami. Poraniony i sponiewierany zawsze zwyciężał. Nikt w wiosce nie skrywa faktu iż Osiłek drogo zapłacił za sój dar. Niegdyś małomówny, od kilku lat nie porozumiwa się inaczej niż przy pomocy chrzaknięć i warczeń. Znalazł też dziwne i dość przerażające upodobanie w pożeraniu żywych, wciąż bijących serc upolowanych przez siebie zwierząt. Czasami widuje się go, jak w zamyśleniu, lub być może otępieniu spogląda w kierunku drzew. Kto wie jakie plany snuje, czy byc może nie zastanawia się nad zapadnięciem w puszczę i prowadzeniem życia podobnego zwierzętom ?

Zapomniano o Smurfach. Do czasu.

W okolicy pojawił się niegdyś Gargamel, oddany Togarini mag i alchemik. Przyłapany na nielegalnych eksperymentach, oskarżony o zbrodnie i nadużycia Gargamel uciekł ze stolicy i osiadł na skraju lasu. Przypadkiem usłyszał legendę o niebieskich karzełkach i grzebiąc w starożytnych manuskryptach odnalazł wiele informacji na temat uzależnienia od tajemniczych jagód. Choć nie zna prawdziwych nazw i imion (któż je zna ?), Gargamel wszedł tym samym w posiadanie rytuału stworzenia specyfiku pozwalającego opuścić Iluzję i wejść wprost do Metropolis. Głównym składnikiem są jednak wątroba i krew człowieka uzależnionego od smurfowych jagód. Obecnie czarownik poświęca cały swój czas i energię na schwytanie choćby jednego Smurfa. Magia Ojca i Gargamela ściera się krzesając niewidzialne iskry. W tym wyczerpującym pojedynku prastare ciało Ojca staje się coraz słabsze. Nie wiadomo jak długo wytrzyma.

Czasami Gargamel wyrusza w las, licząc na łut szczęścia i odnalezienie starymi, traperskimi metodami drogi do wioski. W tych wyprawach towarzyszy mu diabelska, kotowata bestia, ni to dachowiec, ni to wychudzony tygrys nazywany Azraelem. Azrael często wymyka się z samotnej wieży czarownika i włóczy po okolicy, a w lezących nieopodal wsiach można wtedy znaleźć rozszarpany pomniejszy inwentarz domowy.

Są jednak miejsca, gdzie nie zapuszcza się żaden Smurf, Gargamel, ani nawet Azrael. Na przykład ruiny, które zamieszkuje czarownica Hogata. Hogata Pożerająca Dzieci, Hogata z Piersiami Wypełnionymi Trucizną, Jałowa Matka. Jest ostatnią kapłanką Gamaliela, samotnie strzegącą starożytnego, zniszczonego ołtarza skrytego w centrum ruin. Niegdyś był świadkiem wyuzadanych orgii, pełnych zwierzęcego, bestialskiego szaleństwa, podczas którego oszołomieni narkotykami wyznawcy i ofiary spółkowali z czym się dało, a rozerwana skóra i odgryzione członki broczyły krwią ku chwale jednego z aspektów Gamaliela. Dziś Hogata to zgorzkniała wiedźma o pokręconym umyśle i ciele, obsesyjnie poszukująca czegoś co przywróciłoby jej dawną młodość.

Gargamel i Hogata przez długie lata walczyli ze sobą, jednak ostatnimi czasy poświęcają konfliktowi coraz mniej uwagi, każde zajęte własnymi projektami. Gargamel snuje plan porozumienia z Hogatą i przekonania jej, że posiada "eliksir młodości", którego głównym składnikiem jest serce Smurfa. Nikt tak jak Hogata nie zna lasów i z jej pomocą czarownik liczy na przełamanie zaklęć Ojca Smurfów.

Póki co odłożył jednak plan na bok. W lasach pojawił się bowiem olbrzymi kanibal, zwany przez lokalnych mieszkańców Pasibrzuchem, lub pieszczotliwie Jożinem. Ludzki umysł zawsze dąży do oswajania tego co nieznane poprzez nadawanie nazw. Humorystyczne przezwiska nie zmieniają krwiożerczego potwora w łagodnego baranka, pozwalają jednak ludziom jakoś żyć mimo stałego zagrożenia. Problemu z Jożinem nie ma jak rozwiązać. Do lasu ze strachu nie zapuszcza się już nikt, a wyższe władze dały jasno do zrozumienia, że mają co innego do roboty niż wysyłanie uzbrojonych strażników, aby uganiali się za stworem, który może istnieje, a może wcale nie. Jożina widziano, ale widziano podobno nawet jednorożce. Owszem, są ofiary, ale w których lasach pełnych wilków, zdziczałych psów, wściekłych jenotów czy lisów ich nie było ?

Dawno temu, ale wcale nie tak dawno, bardzo daleko, ale znowu nie aż tak daleko Smurfy żyją swoim życiem, z Gargamelem, Hogatą, Pasibrzuchem za miedzą, oderwani od świata i problemów Dużych Ludzi, chwaląc Matkę Naturę i zajadając smurfowe jagody, póki jakiś wędrowiec przypadkiem nie trafi na ich teren.

#poprostujester #rpg
  • 20