Wpis z mikrobloga

Abstrakcją jest dla mnie to, że są ludzie (i to wcale niemało) którzy wstają do pracy o cywilizowanej porze, świeży i pachnący jadą wygodnymi samochodami do biur, gdzie w czystych, klimatyzowanych warunkach pracują sobie wśród uśmiechniętych i zadbanych współpracowników. Później spotykają się w modnych klubach czy pubach, bawią się, wydają hajs bez większych oporów, żeby na koniec uprawiać tzw. seks. Regularnie chodzą do restauracji, co roku jeżdżą na zagraniczne wakacje i inne.
Nie umiem sobie wyobrazić jak takie życie wygląda z perspektywy takiego człowieka, coś jakby pigmejowi z buszu opowiadać o tym jak się żyje w europie.

A tymczasem jest po 20 i idę spać żeby wstać do kołchozu o 4:30 i robić tam w upale, brudzie i z narastającym poczuciem zmarnowania życia.
#przegryw
  • 23
@Cesarz_Nieruhato: kto ci takich mitów na wciskał?
Ja jadę do pracy w brudnych ubraniach i jeszcze brudniejszy wracam. Samochód wygodny, ale taki może być każdy. Do klubów czy pubów to się nie chce chodzić, tym bardziej do restauracji. Wakacje mogą być w Polsce albo za granicą, nic w tym nadzwyczajnego, z dziećmi to przez kilka lat nie można nigdzie pojechać.
@Cesarz_Nieruhato: uśmiechy w biurze w większości fałszywe, te wakacje to jakieś all inclusive gdzie ojciec #!$%@? 2 tygodnie kłócący się z żoną i bachory do tego przeszkadzają. Może i bawią się w klubach ale minimalna szansa że kończy się to u nich jakimś seksem. Regularnie chodzą do restauracji przeważnie po to żeby się pokazać i porobić focie na insta jacy to nie szczęśliwi są. No ale wiadomo jakiś 1-2% osób jest
@Cesarz_Nieruhato: ehhh Mirku, prawda jest taka, że najlepiej jest tam gdzie nas nie ma. Przez 10 lat miałem dokładnie takie życie jak opisujesz i wiesz co? Nabawiłem się ciężkiej depresji z której do teraz wychodzę. 9k na rękę, auto służbowe, lunche na mieście z koleżankami z korpo i co rok długie wakacje na innym kontynencie, ale takie rzeczy tak naprawdę nie dają szczęścia. Na około wyścig szczurów, niby uśmieszki a każdy
@Docent_Jan_Mula: oszczędności jakieś 2k, mieszkanie wynajmuje na pół z kumplem, płace 1900 razem z opłatami, na życie mam około 2000 (z tego muszę kupić leki, zatankować auto i coś tam zjeść), tragedii nie ma, żyje raczej od 1. do 1. ale i tak jestem szczęśliwszy niż jak miałem takie życie jak opisuje OP
ehhh Mirku, prawda jest taka, że najlepiej jest tam gdzie nas nie ma. Przez 10 lat miałem dokładnie takie życie jak opisujesz i wiesz co? Nabawiłem się ciężkiej depresji z której do teraz wychodzę. 9k na rękę, auto służbowe, lunche na mieście z koleżankami z korpo i co rok długie wakacje na innym kontynencie, ale takie rzeczy tak naprawdę nie dają szczęścia. Na około wyścig szczurów, niby uśmieszki a każdy tylko czeka
@Cesarz_Nieruhato: dlatego trzeba zacisnąć zęby i próbować. Ja próbuję, tworzę pewien projekt wykorzystujący większość moich umiejętności / mocnych stron. Paru(nastu), parudziesięciu wykopków i znajomych z neta tak osiągnęło sukces. No i to oznacza pracę na drugi etat - przez parę lat tak podnosiłem kwalifikacje, by teraz mieć łatwiej przy realizacji projektu i nie popełnianiu wielu błędów. Które i tak popełniłem, ale znacznie mniej. Głowa do góry i dasz radę. Zró sobie