Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
W bardzo wielu miejscach tego portalu da się poczytać historie o negatywnym bagażu emocjonalnym odziedziczonym po rodzicach i o tym jak jedna toksyczna matka z drugim ojcem-pijakiem zmarnowały młodym mirkom zycia na całe …życie. A ja? Trzydziesty ósmy rok życia żyję to życie z poczuciem, pojawiając się na tym padole, zmarnowałem zycia moich rodzicieli.

Ojciec studiował medycynę, gdyby nie trzeba mi było zmieniać ciagle pieluch być może pozaliczalby to co tam miał do pozaliczania i nawet został lekarzem. Niby pracował potem do emerytury jako technik radiolog, ale wiadomo że to nie ta sama kasa no i jednak zupełnie inna „klasa” społeczna - chyba z tym się najbardziej nie pogodził, zwłaszcza jako syn przedwojennego inżyniera, młodszy brat kapitana pilotującego odrzutowce LOT-u i starszy dość zdolnej aktorki. Chociaż tematu rodziny może raczej przywoływać nie powinienem, wszak z jakiegoś powodu nie dane mi było poznać osobiście ani stryjka ani stryjenki a na starych zdjęciach rodziców np. ze ślubu widać tylko tę ze strony mamy…
Pamietam że kilka razy próbował, że dużo się uczył jeszcze gdy ja zaczynałem chodzić do podstawówki, że wracał na uczelnię i się nie poddawał, że w tym czasie nawet pomagał mi w odrabianiu prac domowych, uczył mnie gry w szachy, podsuwał do czytania różne rzeczy, zabierał na wyprawy. Nigdy mnie nie obwiniał, nigdy nie miał do mnie o nic pretensji, nigdy nawet nie krzyknął. A ja wciąż chorowałem, nie mogłem chodzić do szkoły, potrzebowałem uwagi, pomocy, czasu…

Pamietam gdy dał sobie spokój. Gdy przestał jeździć w góry ze swymi starymi kolegami z roku, gdy zaczął robić „te” miny na dźwięk ich nazwisk wypowiadanych przez mamę jak koła ratunkowe, kiedy ktoś bliski zachorował w kryzysowych latach 80/90 i trzeba było szukać „dojścia” w szpitalu, jak mu było wstyd prosić ich o wstawiennictwo. Jak pakował do kartonów wszystkie swoje medyczne, biologiczne i chemiczne książki skrupulatnie zbierane od zarania dziejów (matka opowiadała ze kumple pożyczali od niego niektóre wydania żeby bajerować nimi panienki). Myślałem ze do piwnicy, żeby nie kurzyły się na regałach. A on karton po kartonie wywoził je do antykwariatu, przed świetami albo moimi urodzinami…

Pamietam jak przestało go interesować „co akurat robimy z biologii” i dlaczego wielomiany z matmy na dwa a nie na pięć.
Gdy przestał odpowiadać na zadawane mu pytania, kiedy było mu wszystko jedno czy wrócę do domu o 20:00, 23:00 albo czy w ogóle…

#gownowpis #feels #tatacontent



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 5
@mirko_anonim: po pierwsze wykop to nie miejsce na rozmowę na poziomie.

Powiem Ci tak - moi rodzice około 70ki żyć ze sobą na starość nie potrafią.
Nie gadają ze sobą, ale do mnie na drugie nadają jak szaleni...

Jeszcze parę lat temu starałem się ich godzić, aż w końcu zrozumiałem, że to moi rodzice powinni być dla mnie wzorami a nie ja powinienem ich geriatryczne jazdy znosić.

Powiedziałem, że albo się
Wy to tutaj wszyscy jesteście w kręgu wzajemnej spie rdolizacji. Chciał się pożalić ,ale no nie jest z patologi to wymyślił sobie inne piętno. #!$%@?ł życie ojcu no nie mogę czytać matoła. Ale nie pisze jak mu #!$%@?ł tylko to jak bardzo ojciec ko kocha i ile dostał od niego wsparcia. Weź coś i w łeb się #!$%@? albo lepiej zadzwoń to niego i mu za wszystko podziękuj i powiedz mu ile
@mirko_anonim: nic mu nie #!$%@?łeś. Wyobraź sobie,że teraz masz laskę, ruchacie się bez gumy, ona zachodzi w ciążę. Obwiniasz za to ten płód? Przecież to jest chore. Coś tam jednak twoi rodzice #!$%@?, bo skąd się w tobie wzięło aż takie poczucie winy? To się nie bierze z powietrza, takie urojone winy. To jest problem psychologiczny.