Aktywne Wpisy
mickpl +337
Krążą ploty, że Hetman się ewakuuje z MR tak czy inaczej. No to zgłaszam się na wakat XD
Mój program:
1. wywalę projekt 0% do pierwszego śmietnika,
2. wywalę połowę Departamentu Mieszkalnictwa, w tym kierownictwo w całości,
3. przywrócę wymóg minimalnych miejsc parkingowych, a nawet go trochę podniosę,
4. wprowadzę podatek dla dużych dewów od kiszenia gruntów, żadnych "banków ziemi" tylko budować patałachy albo puścić w rynek,
5. fliperów na pierwotnym opodatkuję
Mój program:
1. wywalę projekt 0% do pierwszego śmietnika,
2. wywalę połowę Departamentu Mieszkalnictwa, w tym kierownictwo w całości,
3. przywrócę wymóg minimalnych miejsc parkingowych, a nawet go trochę podniosę,
4. wprowadzę podatek dla dużych dewów od kiszenia gruntów, żadnych "banków ziemi" tylko budować patałachy albo puścić w rynek,
5. fliperów na pierwotnym opodatkuję
ArtBrut +626
tl;dr brak znajomych, perspektyw na życie i toksyczny związek co zrobić szukaj
Zawsze miałem problem z podejmowaniem trudnych decyzji, ale już nie pamiętam kiedy ostatni raz znajdowałem się na takim rozstaju dróg. Od 2 lat jestem z dziewczyną, to mój pierwszy związek, pierwsza dziewczyna, która zaakceptowała mnie takiego jaki jestem, z moimi problemami i wadami. Na początku było super, tylko że problemem była odległość, bo byliśmy z drugich końców polski. Chodziłem jeszcze do takiej psycholożki, pseudofeministka, która po jednym spotkaniu z dziewczyną powiedziała, żebym rzucił wszystko i przeprowadził się kilkaset km od domu xD Haha wtedy byłem jeszcze bardziej niepełnosprawny społecznie niż teraz, a ta idiotka twierdziła, że co to za problem, jestem mężczyzną, pójdę pracować na budowę i będzie super XD To była ostatnia wizyta u niej, ale i tak kilka miesięcy później w końcu zdecydowałem się na przeprowadzkę, wynajmowałem pokój w mieście, w którym chodziła do szkoły. I w sumie od tego czasu mieszkałem tam, potem prawie rok u mnie w mieście (było fajnie, robiliśmy przyziemne rzeczy jak spacery, wyjścia na rower, testowanie różnych restauracji), teraz znowu "u niej" i już nie daję rady. Nie mam tu znajomych, od pół roku nie wychodzę praktycznie z domu (praca zdalna mi w tym "pomaga"), przez kilka miesięcy na siłownię, ale teraz znowu nie mam energii na nic. Nasz związek jest toksyczny, aż wstyd mi pisać do jakich sytuacji dochodzi między nami, mimo że piszę to z anonima. Ale nie jestem w stanie się z nią rozstać. Kiedyś miałem tendencje do palenia mostów, manipulowania ludźmi, w końcu zostałem całkowicie sam i nie chcę do tego wracać. Ale coraz częściej myślę, żeby z tym wszystkim skończyć, nie mam żadnych perspektyw, czuje że będąc z nią nic się w moim życiu nie zmieni. A z drugiej strony boje się, że nie znajdę już innej, przyzwyczaiłem się do tego, że mam kogoś, mogę z kimś zasnąć, przytulić, mieć jakikolwiek kontakt fizyczny, a perspektywa walenia konia do końca życia mi się nie uśmiecha XD Mam 25 lat, źle pokierowałem swoim życiem, jedynych znajomych, z którymi de facto odzyskałem kontakt za namową mojej dziewczyny, olałem bo i tak już nie byli przyjaciółmi, nie byłem na pierwszym miejscu (po skończeniu szkoły się od nich odciąłem, po 2 latach się znowu zaczęliśmy zadawać, ale oni zaczęli studiować, poznali nowych ludzi, a ja żyłem w stagnacji). Z tego powodu postawiłem wszystko na jedną kartę, wyprowadziłem się i jest #!$%@?, a czas ucieka tak nieubłaganie i jest mi przez to jeszcze gorzej. Nic mnie już nie cieszy, po co chodzić na siłownię i dbać o siebie, skoro jedyną osobą z jaką mam kontakt jest tylko ona. Już pomijając fakt, że każda wizyta na tym zadupiu kończyła się dołem, bo mnie tak grażynki #!$%@? obcięły xD Chciałem płakać ze złości (aktualnie w ogóle nie jestem w stanie płakać, jakoś tak od połowy związku, gdzie wcześniej byle sytuacja stresowa sprawiała, że miałem płacz na końcu nosa), bo zrozumcie mnie, że to jedna z niewielu okazji tutaj, żeby poczuć się lepiej, wyglądać fajnie, a kończyło się tak, że traciłem kilkadziesiąt złotych i miałem zamiar #!$%@?ć się na łyso z frustracji, a potem przez 2 tygodnie było mi wstyd wyjść z domu. Już nie wiem co zrobić, być nieszczęśliwym do końca życia, ale chociaż mieć jakąś "stabilność" życiową, bo ani ja, ani ona raczej tego nie zakończymy (oboje nie jesteśmy do końca normalni, ale ja mam chyba dwubiegunowość). Chciałbym mieć ciastko i zjeść ciastko.
#zwiazki #depresja
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Narmel
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
@mirko_anonim: kocham Cię - fajny początek
@mirko_anonim: szacun za autorefleksje
A co do znajomych - skoro ona cię prosiła - miej znajomych, a ty ich olewasz - no to sorry stary - ale coś z tobą nie tak a nie z nią - to raczej ty jesteś toksyczny a nie