Aktywne Wpisy
LSkiper +540
Nie wiem co mnie skłoniło aby pisać takie rzeczy na portalu ze śmiesznymi obrazkami, ale trudno. Jakoś muszę to z siebie wyrzucić.
Dzisiaj po godz. 3 odeszła ode mnie moja wieloletnia dziewczyna. Byliśmy ze sobą ponad 10 lat - ta dekada była wypełniona ogromnym szczęściem, które mnie spotkało z jej strony - najpierw spotykaliśmy się, aby w ogóle ocenić czy się lubimy, potem codzienne pisanie po 100-200 sms/dzień, potem sama świadomość o
Dzisiaj po godz. 3 odeszła ode mnie moja wieloletnia dziewczyna. Byliśmy ze sobą ponad 10 lat - ta dekada była wypełniona ogromnym szczęściem, które mnie spotkało z jej strony - najpierw spotykaliśmy się, aby w ogóle ocenić czy się lubimy, potem codzienne pisanie po 100-200 sms/dzień, potem sama świadomość o
Amatorro +737
Jestem z dziewczyną od roku. Kochamy się bardzo. Ja mam 33 lata, ona 31. Planujemy razem zamieszkać. Mam tylko jedną bardzo dużą obawę. Ona dużo więcej ode mnie zarabiała i zarabia. Jak się zaczynaliśmy spotykać to ja miałem (w netto) 7.5 a ona 15-16. Teraz ja mam 8.8k pln gdzie osiągam sufit zawodowy, a ona ma 25-30k pln (tester automatyk na b2b w euro).
Zawsze rachunkami dzielimy się po połowie, chociaż ona z uwagi na zarobki lubi trochę wystawne życie, na co ja trochę ulegałem. I tak często chodzimy po drogich knajpach, albo jeździliśmy na drogie wakacje, gdzie ona lubi zaznać trochę luksusu jak np. spa albo drogie sporty na wycieczkach jak np. latanie balonem albo sporty wodne itd.Oczywiście rachunki były sprawiedliwie, po połowie.
Nie ukrywam że ledwo było mnie stać na taki styl życia, przez co przez ostatni rok bardzo mało zaoszczędziłem pieniędzy (praktycznie wcale). Za to jej to bardzo nie ruszało bo ona gromadzi obie oszczędności. A ja zgadzałem się na jej pomysły wycieczkowe albo restauracyjne, czy to jakieś masaże albo inne atrakcje bo bałem się że nie zgadzając się... mogę ją ograniczyć i w konsekwencji stracić.
Boje się że ten związek może nie wypalić, bo ja nie daję rady finansowo.
Wstydzę powiedzieć się mojej partnerce, że boli mnie to że ona więcej ode mnie zarabia, a w dodatku boje się że przez to że nie będę w stanie udźwignąć takiego stylu życia to że zostanę sam. I znowu wszystko sprowadza się do pieniędzy... Nie czuję się biedny mieszkając w Polsce bo 8.8k netto to moim zdaniem bardzo dobre pieniądze jak na Polske. Ale osiągam powoli już sufit. A męska duma i ego nie pozwala mi powiedzieć jej, że nie dam rady dalej jeździć na tak drogie wycieczki czy obijać się po drogich knajpach. Boje się że w ten sposób ja będę ja ograniczał co spowoduje... utratę związku.
Jakbym przełożył nasze zarobki na inny kraj np. Niemcy to ja mógłbym zarabiać (netto) koło 4.5k € a ona koło 5-6k € więc takiej dużej dysproporcji by nie było... ale że ona jest b2b na zagranicznym kontrakcie to zarobki ma zachodnie.
Miał ktoś z was podobną sytuację że dziewczyna, narzeczona czy żona bardzo dużo więcej od was zarabiała? Jak to rozwiązaliście? Czy taki mezalians ma szanse przetrwać? Wiem że to brzmi jak dziecinne pytanie, ale znałem przypadki gdzie kobiety zostawiały facetów bo zarabiały więcej... bardzo tego się boję.
Czytałem też takie artykuły jak np.:
https://www.vogue.pl/a/opowiesc-kobiety-ktora-zarabia-wiecej-niz-jej-partner
https://portal.janachowska.pl/gdy-maz-zona-zarabia-wiecej-czyli-finanse-w-malzenstwie/
https://mamotoja.pl/rodzina/mama/kiedy-kobieta-zarabia-wiecej-od-mezczyzny-jak-to-wplywa-na-zwiazek-21500-r1/
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/kiedy-kobiety-zarabiaja-wiecej-od-mezczyzn/q0rhz7r
I naprawdę boję się o naszą przyszłość... a naprawdę bardzo ją kocham i wiem że ona kocha mnie. Ale życiem rządzi pragmatyzm i wygoda. Do tego czuje się bardzo niepewny przy niej bo wiem że ona obraca się w środowisku IT, ma wielu znajomych w IT i boje się że kiedyś do niej dotrze że mogła wybrać lepiej, bo "koledzy z IT więcej jej zaoferują" (no albo ktoś inny, bogatszy...).
#zwiazki #rozowepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
XD, pasta czy nie, autor ma dobrą intuicję. Tego typu rozmowa to jest to samo co rozpłakać się. Najlepiej wejść w rolę typa, co go baba opłaca. Są takie przypadki, przestudiować i żyć jak pasożyt. oszczędzić można dużo więcej niż mieszkając samemu. Temat niszowy więc chyba tylko Reddit.
@MajsterOfWihajster: no czyli nie płaci za to, tylko pół na pół + dla niego to jest większy procentowy udział z dysponowanego miesięcznego budżetu niż dla niej ^^
@kosmita: to niby jaka jest zaleta takiego związku nad karnetem u divy?
@MajsterOfWihajster: tak, większość związków kończą kobiety. Ale to facet decyduje czy oświadczy się/wyjdzie z propozycją ślubu. Przymusu nie ma. A zanim to nastąpi, każdy facet może podjąć decyzję "ok, fajnie było, ale nara".
Większość facetów nie prowadzi związku.
Przecież może z nią pogada, ona zobaczy w nim potencjal i zainwestuje w jego pomysł, a on będzie miał firme i oboje spropsuja siebie nawzajem - to chyba na tym fajne związki polegają
@kosmita: No i co z tego? To absolutnie nie znaczy, że "mężczyzna jest strażnikiem związku".
No i co z tego, skoro to najczęściej kobiety mówią "fajnie było, ale nara"?
@MajsterOfWihajster: To z tego, że bez woli faceta żaden związek nie powstanie.
@MajsterOfWihajster: mówią to co chcą. Mam dość pasywno-agresywnych odzywek w twoim wykonaniu. Poszukaj sobie przeciwnika na swoim poziomie, jak nie znajdziesz, ulep ze śniegu na podwórku.