Wpis z mikrobloga

#zmora #sen #paralizsenny #zalesie #horror

TLDR: opisuję gnębiącą mnie dzisiejszej nocy ZMORĘ(paraliż przysenny), przepraszam za ewentualne błędy, piszę na szybko.

Kto nigdy nie miał całonocnej/wielonocnej "zmory" w wydaniu "pętla"(wyjątkowo złośliwa odmiana zmory), ten ma ogromne szczęście. Opisuję na gorąco by powstrzymać się przed snem. Mam już dość, a to dopiero godzina trzecia w nocy(pierwszej nocy, często bywa to wielonocne doświadczenie). Niżej opisuję w punktach proces tej męczarni, a wcześniej kilka wyjaśnień:

Pętla, tak nazwałem jedną z odmian paraliżu przysennego jaki się u mnie pojawia, bywają inne "kombinacje", ale może teraz nie będę ich opisywał, gdyż akurat dziś mam „pętlę”. Czytałem wiele opisów i „pętla” zdarza się rzadko, ale jedna się zdarza, choć dokładnie takiej jak moja jeszcze nie spotkałem(każdy ma inne doświadczenia/sposób opisywania zajścia).

Wszystko opiera się na "śnie w śnie" znanym jako tani zabieg w filmach grozy: wydaje się że budzisz się w szczycie sparaliżowanego przerażenia, ale to wybudzenie jest fałszywe, dalej śnisz, to tylko przeskok do następnej pętli. Potrafię fałszywie wybudzać się po kilka razy, bywa że do dziesięciu poziomów snów w śnie.
Czasem nawet zwlekam się z łóżka, zapalam światło, dowlekam do łazienki, schodzę na dół do kuchni, wychodzę na taras do psa..różne kombinacje takich typowych zachować po przebudzeniu, a wszystko to w ramach snu w śnie. Raz za razem ”wybudzam” się w kolejny koszmar...można oszaleć, dosłownie oszaleć: w chwili gdy uświadamiasz sobie że to kolejny koszmar w koszmarze, jesteś oszalały z bezradności, wydaje ci się ze utkwiłeś w pętli wybudzania, że już tak zostanie: z koszmaru w koszmar, uwięziony w nieskończoności, nie polecam.

Cykl paraliżu wygląda tak:

1 Sparaliżowanie i duszenie gdy chcesz się ruszyć;
2 Nie mogę wytrzymać rosnącego nacisku na klatkę/całe ciało(jakby ktoś na mnie leżał, dociskając z całej siły;
3 Wydaje się że TO jest kobietą, nie czuję seksualnego podniecenia. Jej dłonie trzymają moje dłonie, jej nogi dociskają do łóżka moje nogi, jej tyłów dociska mój tułów, kto się przepychał w łóżku z drugą połówką i ta osoba wygrała i nas trzyma, ten wie o jaki stan chodzi;
4. mrowienie/dreszcz/prąd/drętwienie sparaliżowanego ciała, taka rozciągnięta w czasie chwila przed psiknięciem, tylko zamiast świerzbienia w nosie, tym napięciem jest czyjeś ciało dociskające moją sparaliżowaną osobę. Prąd zdrętwienia rozchodzi się coraz silniej, od stóp do głowy. Pulsuje, dosłownie czuję/słyszę buzującą krew płynącą przez sparaliżowane członki;
5 Robię się lżejszy, teraz jest kulminacja: dwie trzy sekundy jakby coś mnie unosiło(podnosiło z łóżka na kilka centymetrów), robi się jasno, jakby ktoś zapalił na chwilę bardzo ostre światło, po tych 2-3 sekundach opadam ekstremalnie wyczerpany i następuje fałszywe „wybudzenie” o którym pisałem wcześniej: sen w śnie. Wydaje mi się że siadam na łóżku zlany potem, czasami wstaję z łóżka, czasem zataczam się do łazienki, otwieram okno, ale to tylko kolejna część koszmaru, bo wszystko zaczyna się od nowa: paraliż, prąd na całym ciele…

Takich pętli potrafi być do dziesięciu, kilka razy w życiu miałem więcej, nie chcę nawet myśleć o tamtych „rekordowych” nocach.

Do pętli potrafię się „przyzwyczaić” po drugim, trzecim cyklu danej nocy, przyzwyczajenie polega na tym że nie mam już bezwzględnego ataku paniki rozsadzającego serce w klatce piersiowej... tak, najgorszy jest pierwszy, szczególnie gdy była długa przerwa od ostatnich zmor i nie pamiętam co się dzieje(czasem jest nawet kilka miesięcy spokoju).
Tak, pierwsza od dłuższego czasu potrafi być okrutnie przerażająca. Ale mimo wszystko, ta pierwsza pętla nie jest najbardziej przerażającą częścią przeżycia: śpię na brzuchu czasem na boku, dokładniej to coś pomiędzy brzuchem a bokiem, podkładam sobie część koca, by móc wygodnie spać w tej pozycji 3 / 4…
Nie mogę, nie potrafię opisać co widzę kątem oka gdy leżę sparaliżowany. Jeśli wpiszecie paraliż senny lub zmora, po polsku czy po angielsku, to obrazy Google wypluwają tuziny różnych artystycznych interpretacji. Nie trafiłem jeszcze na coś takiego jak u mnie(załączam obrazek z czymś troszeczkę zbliżonym), choć tak naprawdę nie szukałem tych obrazków dłużej, nie mam siły się temu przyglądać.

TO jest rozmyte, ale nie na zasadzie mętnego, szarego rozmycia niczym typowy „blur” kąta oka w środku nocy, nie. Ta „niewyraźność” jest nienaturalna. Ma zarys postaci, człowieka, wydaje się poruszać ekstremalnie szybko, mimo że siedzi zamarła w miejscu, to drga i rozmywa się, jak przyspieszony kilkudziesięciokrotnie film. Wydaje się lżejsza niż powinna, nie czuję żadnego zapachu, nie czuję ciepła, choć nie jest zimna. Pokój mój jest przeważnie minimalnie oświetlony: diodami od ładowarek, do tego sodowe lampy uliczne przebijają się przez szpary rolet. Jednak to coś jest bezwzględnie czarne, nienaturalne jakby nie odbijało światła, nie pasuje do rzeczywistości pokoju, niczym nieprawidłowo wklejone w minimalne oświetlenie sypialni.
Samo odczuwanie pokoju w trakcie paraliżu także wydaje się lekko zmienione, nie senne, raczej „ściśnięte” wyrzutem hormonów stresu, może czymś innym, pomarańcz lampy sodowej wydaje się bardziej żywy, to samo z bladą poświatą diod LED, tym bardziej absolutna czerń tego czegoś wydaje się nie na miejscu.
Zawsze widzę to kątem oka, bo nawet jeśli chciałbym się temu przyjrzeć na wprost, to nie mogę, na początku myślałem że to przez to że leżę na brzuchu/na boku, bez możliwości obrócenia głowy, ale nie, to nie to. Oczy wydają się sprawne, jako jedyne z ciała nie są sparaliżowane, jednak nie mogę, a może nie chcę spojrzeć na to bezpośrednio. Wydaje się to odmiennym paraliżem, nie fizycznym, po prostu oczy nie chcą się nakierować na tę czarną drgającą, przewijając się nienaturalnie szybko czarną masę siedzącą na moim ciele…czuję, choć nie mam na to dowodu czy wyjaśnienia, że TO czegoś chce, że jest mi nieprzychylne, oraz jak wcześniej pisałem, odnoszę wrażenie że mam styczność z kobietą, lub czymś co ma kobiece cechy.

Pewnie zauważyliście że się rozpisałem, ostatnie parę akapitów najzwyczajniej rozwlekłem. Coraz trudniej skupić się na pisaniu, sen zakrada się przy każdej pauzie, każdym mrugnięciu. Tak naprawdę nie mam więcej do powiedzenia, ale nie mam też chęci przestać pisać, bo czuję że usnę jak tylko przestanę pisać, a tego nie chcę.
Pewnie pomyślicie że piszę sobie jakieś creepy opowiadanko w internetach… nie dziwię się wam, sam nie wierzę w nadprzyrodzone rzeczy, zarówno te S-F, jak i religijne, wierzę w naukę. Jestem pewien że naukowe wytłumaczenie tego fenomenu, mimo że naciągane, to jednak jest prawdziwe(problem: tak naprawdę, z punktu naukowego, zmora nie jest dobrze opisana, stąd tak bardzo duże rozbieżności zarówno w opisach, jak i wytłumaczeniu zjawiska).
Bajkopisarze też nie pomagają, natknąłem się na wiele fantastycznych opisów(w tym tu), gdzie oczywistym jest że autorzy, w najlepszym przypadku, dodają coś od siebie, a raczej nigdy nie doświadczyli czegoś podobnego i wszystko zmyślili, podkręcając dramę i akcję do 11/10. OK, wysyłam, bo jeszcze wszystko się to odświeży i stracę cały tekst. Trzymajcie za mnie kciuki, miejmy nadzieję że nauka znajdzie sposób na ogarniecie tego przerażającego fenomenu. Dobrej nocy.
RabarbarDwurolexowy - #zmora #sen #paralizsenny #zalesie #horror
  
TLDR: opisuję gnę...

źródło: Parali%C5%BC-senny

Pobierz
  • 62
  • Odpowiedz
Pisząc w taki sposób zamykasz sobie oczy na prawdę, wystarczyłoby nie mieć wobec tego pogardy.


@przegladarkauzy: Po pierwsze to piszesz jak szur. Po drugie piszesz o zamkniętym umyśle, a opisałeś mnie po jednym moim zdaniu. Po trzecie temat zgłębiałem 20 lat temu, byłem administratorem popularnego forum paranormalnego z (wtedy) sporym community LD i OOBE i założę się, że o tych tematach wiem o wiele więcej niż Ty, więc z tą swoją
  • Odpowiedz