Wpis z mikrobloga

Jestem DDD, bo nie DDA, u mnie w domu nie było alkoholu. Tzn. Był, ale w ilościach normalnych jak na lata 90, raz na jakoś czas, i nie on był problemem.

To dziwne w sumie, bo z jednej strony moja mama to osoba, która kocham najbardziej na świecie, nie licząc mojego partnera, z drugiej to ona właśnie jest odpowiedzialna za to, ze moje dzieciństwo było jakie było. I wiem, ze ona mnie kocha, i ze życie by za mnie oddała, ale przecież, równocześnie, mi życie zniszczyła.

Moja mama jest lekomanka i narkomanka odkąd pamietam. Tzn. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, nie rozumiałam. Mama raz była raz jej nie było. Czasami kilka dni, bo gdzieś się melinowała po kłótni z ojcem, a czasami tygodni czy miesięcy, kiedy akurat była na odwyku. W tych wczesnych latach życia nie mówiono nam co się dzieje. Kłamano, ze mama choruje na nerki czy coś tam innego i musi być często w szpitalach. Potem jednak starsza kuzynka się wygadała i już wiedziałyśmy.

Pamietam ich kłótnie z ojcem. Dwie zapadły mi w pamięć bardzo. Podczas pierwszej ojciec uderzył z pieści w wieże stereo tak, ze wgniótł okrągły ślad, głęboki na kilka centymetrów. Matka w rewanżu zrzuciła telewizor z komody. Generalnie latające talerze i kubki to była norma. Innym razem obudziły nas krzyki rodziców. Wpadli do pokoju i kazali nam wybierać, czy zostajemy z ojcem czy wychodzimy z matka. Mama była ubrana do wyjścia. Zostałyśmy. Płakałyśmy. Nie umiałyśmy wybrać.

Ojca sytuacja przerastała, ciężko się dziwić. Mimo, ze to na niego spadała opieka nad nami to w ogóle tego nie pamietam. Był nieobecny. Albo spał albo wychodził gdzieś i zostawiał nas same. Był ale go nie było. Takie miłpomnienia z nim, kiedy naprawdę spędzał z nami czas, to tylko na wyjazdach wakacyjnych. Wtedy było fajnie, zwiedzaliśmy dużo. Zawsze chciałam mu zaimponować. Bawiłam się autkami, oglądałam piłkę.

Potem, po ich rozwodzie, kontakt z ojcem był bardzo słaby. Nie, to nie mama zabraniała. Nie było wyznaczonych dni na odwiedziny, mogliśmy się widywać wedle uznania ale jakoś to nie szło przez wiele lat. teraz, od kilku lat, ten kontakt mamy fajny, nie mogę narzekać. Może miał do nas żal?

Bo wiecie co? Mimo wszystko, kiedy doszło do rozwodu, my wybrałyśmy mamę. Nie sąd, same zadecydowałyśmy. Miałam 11 lat, siostra 13. Wybrałyśmy mamę bo ona, kiedy już była z nami, to była cała nasza. Miałyśmy 100% jej uwagi. Poświęcała nam każda minutę. Wspólnie grałyśmy, rysowałyśmy. Nigdy, nawet przez minutę, nie wątpiłam, ze jesteśmy jej całym światem, tylko ten świat, z jakiegoś powodu, ja przerasta.

Przerasta ja zreszta do tej pory. Mogłabym jeszcze wiele napisać: jak dwa razy wzywałyśmy karetkę po jej próbach samobójczych. Jak spędziłyśmy calutkie wakacje w Monarze. Jak mieszkałyśmy u cioci wszystkie razem. Ze jej brat również był uzależniony, tylko, ze on ćpał heroinę. Kto pamięta Katowice lat 90, ten pamięta heroinistów. Jak babcia z dziadkiem szukali raz mamy raz wujka, bo nikt nie wiedział gdzie od wielu dni są. Jak uciekali z każdego odwyku. Tyle chyba.

Chciałam się wygadać.

#alkoholizm bo nie ma chyba tagu na uzależnienie mojej rodziny
#gownowpis #dziecinstwo
  • 34
@DumnyZdun tak jest. Mam często takie poczucie, ze zmarnowałam życie, ze to się będzie za mną ciągnęło już do końca życia, a sama pewnie zrobię to samo własnym dzieciom. Dzięki!

@Tajlosfit taka opcja tez istnieje ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@Tapirro: Baba dorosła i otworzyła oczy, to może mieć jakieś wyrzuty sumienia i normalne u różowych, że chce se o tym pogadać w grupie. Co w tym złego? Nawet dobrze o niej świadczy. A logika to zupełnie inna para kaloszy, nigdy nie spodziewam się po kobiecie logiki czy wdzięczności;)
@rudyba: w moim przypadku ja widzę ze ojciec jest często niedowartościowany. Jak doroslem przestał pic co jest olbrzymim sukcesem (ale nadal go ciągnie, choć to już naście lat) i widzę ze czeso się cieszy jak miedzywierszami wyczyta się ze ktoś doceni co zrobił. Ale nadal u niego domyślne zachowanie to wyzbyć z domu i nie zajmować się trudnymi rodzinnymi sprawami lub dbaniem o własny dom. Widzę ze się trochę zmienia, czasami
@Aguirre_gniew_brzozy już pisałam. Matka pracowała. Nawet przez jakiś czas to ona bardziej utrzymywała ten bajzel. Potem ojciec się ogarnął i zaczął normalnie pracować zamiast udawać, znikać na wiele godzin, zmieniać prace co 2 miesiące. Mama pracowała nawet jak ćpała. Chodziła do pracy naćpana. Nikt nie zauważył i jej nie zwolnił. Nie do końca wiem jak ogarniała zwolnienia lekarskie na czas pobytu na odwykach. Mogę się dopytać przy okazji, bo w sumie mnie
Mogę się dopytać przy okazji, bo w sumie mnie to tez zaciekawiło. W każdym razie, Odkąd skończyłam 4 lata, cały czas matka pracowała.


@rudyba: wow. Historie o jakich się zdarza słyszeć ale nigdy nas danych nie dotknęły albo nie znaliśmy takiej osoby.
To smutne co piszesz ale jesteś tu, funkcjonujesz, codziennie masz wpływ na swoje otoczenie i siebie, ŻYJESZ :)
@rudyba: jakbym miała mieć ojca czy tam matkę narkomankę czy alkoholiczkę, to wolałabym, żeby szmacisko było martwe. Taka prawda.Przez takich ludzi ich dzieci do końca życia są obarczone i co gorsza, jeżeli nie zaczną same się leczyć, to swoją psyche "przeleją" na własne dzieci.