Wpis z mikrobloga

@janusz90: W Tatrach nigdy nie miałem problemu z miśkową obsesją, pomimo, że miałem 2 przypadki z miśkami. Raz widziałem z daleka niedźwiedzicę z małymi na zboczach Karbu. Widziałem także na szlaku świeże guano miśkowe na zejściu z DPSP do wodogrzmotów (ludzie wchodzący z dołu mówili że widzieli misia i to jest jego guano). Te 2 przypadki zdarzyły się przy obecności wielu osób na szlaku więc nie odczułem tego jakoś szczególnie, ale
@janusz90: To nie takie proste spotkać niedźwiedzia. Ja odwrotnie - zawsze chciałem spotkać niedźwiedzia na żywo w naturalnym środowisku i ostatnio po kilku latach prób mi się udało. Dokładnie 14 sierpnia spotkałem rodzinkę 2 młodych i matkę. Schodząc żółtym szlakiem z Ornaku mijające nas osoby ostrzegały, aby uważać, bo niedźwiedzie przekraczały szlak w dole. Nagle huk, jakby drzewo spadło. Lekka adrenalina, ale ruszamy dalej. No i pojawiły się w dole przy
@2-aminopirydyna znam to uczucie, sceneria jak z horroru, widoczność ograniczona, poczucie bycia samemu wokół zupełnej dziczy, cisza kujaca w uszy. Będąc na rohaczach w taką pogodę słyszałem jeszcze dźwięk samolotu turbośmigłowego, taki jednostajny monotonny ton, zastanawiałem się wtedy czy wszystko dobrze pod kopułką, ale na szczęście napotkany rodak potwierdził, że też słyszy samolot. Teraz wspominam ta wycieczkę jaka jedna z najlepszych wyryp w Tatrach.
@kynx: Cóż, ja wtedy musiałem zawrócić z pół h przed szczytem, bo zaczęło grubo grzmieć, a w perspektywie miałem dojście do Ornaku i w przypadku jeśli bym nie podkręcił tempa to przejścia przez Przełęcz Iwaniacką w ciemności czego bardzo chciałem uniknąć właśnie przez niedźwiadki