Wpis z mikrobloga

@chodznapole: a ja bardzo się cieszę, że w szkole średniej chodziłem na religię z nudów, bo była w środku planu lekcyjnego. Pomimo, że nadal jestem niewierzący, to katecheta był bardzo otwartą wykształconą osobą, nakierował na lektury o których nie miałem pojęcia. Pokazał młodemu człowiekowi nowe horyzonty nie negując jego wyborów i podejścia do wiary. Da się? Oczywiście, że się da, ale zależy od człowieka.
@bachus: no, ja tego szczęścia nie miałem, wolałem siedzieć na korytarzu i gapić się w ścianę niż słuchać ich #!$%@?. W szkole średniej trafiłem na nawiedzona katechetkę i po pierwszej lekcji też rzuciłem kwit. Był również katecheta, mieliśmy z nim kiedyś zastępstwo i bardzo żałowałem ze nie mamy z nim lekcji. No ale cóż.