Wpis z mikrobloga

Są nowe informacje o kociej chorobie od profesora Tadeusza Frymusa:

Pierwsze, nieliczne jeszcze, wyniki badań w związku z szerzącymi się ostatnio ciężkimi zachorowaniami kotów wykazały u kilku osobników zakażenie wysoce zjadliwym wirusem ptasiej grypy H5N1. Wirus ten na początku XXI wieku doprowadził w Azji południowo-wschodniej do ogromnej, długo trwającej epidemii u drobiu. Następnie wraz z migracjami ptaków wolno żyjących, zwłaszcza wodnych, dotarł do Afryki i Europy gdzie do dziś często wywołuje ogniska zakażeń ptaków. Sporadycznie chorowały także niektóre ssaki, w tym koty domowe i dzikie kotowate, które były karmione kurczakami lub miały kontakt z zakażonymi ptakami.
Pierwsze przypadki zakażeń kotów domowych wirusem H5N1 opisano w Tajlandii w 2004 roku, gdzie z dużą śmiertelnością zachorowało 15 kotów z objawami wymiotów i odkasływania krwią. Jeden z tych osobników pożywiał się zwłokami kurczaka padłego na fermie zakażonej tym wirusem. Następnie doświadczalne zakażenia dotchawicze lub doustne potwierdziły podatność kotów na ten zarazek, a w Azji, ale także i innych częściach świata od czasu do czasu odnotowywano sporadyczne zachorowania kotów w okolicach występowania wirusa H5N1 u drobiu lub ptaków dzikich. Jednakże nawet w Chinach, gdzie wirus H5N1 jest bardzo powszechny, przeciwciała przeciw temu wirusowi ma tylko 0,2-2,6% kotów, co sugeruje ekspozycję na ten zarazek jedynie w ścisłym związku z zakażeniami ptaków.
Pierwsze przypadki zakażeń wirusem H5N1 kotów w Europie zanotowano wiosną 2006 roku u trzech bezpańskich osobników znalezionych martwych podczas wybuchu ptasiej grypy na niemieckiej wyspie Rugia. Prawie w tym samym czasie w jednym ze schronisk w Austrii wykryto ten zarazek u trzech zdrowych kotów zbadanych po przyjęciu do tego schroniska łabędzia zakażonego wirusem H5N1.
Wirus H5N1 namnaża się u kota nie tylko w układzie oddechowym, ale i pokarmowym, w mięśniach, sercu, mózgu i innych narządach, doprowadzając do ostrych zapaleń ze zmianami krwotocznymi i martwicowymi oraz często do śmierci. Okres inkubacji trwa zaledwie 1-2 dni. Pojawia się gorączka, a następnie wysunięcie trzecich powiek, zapalenie spojówek, duszność, wypływ z nosa, nierzadko krwisty, czasem żółtaczka, objawy ze strony przewodu pokarmowego, a nawet neurologiczne (drgawki, niezborność lub inne). Zarazek jest przez takie koty wydalany od trzeciego dnia po zakażeniu i trwa to cztery dni lub dłużej. Wydalanie wirusa zachodzi przez drogi oddechowe i w mniejszym stopniu także przez przewód pokarmowy. Na krótką metę nie można więc wykluczyć przeniesienia zakażenia z wydzielinami lub wydalinami zakażonych osobników. Jednakże w warunkach doświadczalnych koty nie zaraziły się bytując obok i używając wspólnych misek z psami zakażonymi wirusem H5N1, podobnie jak i psy się nie zaraziły od chorych kotów przebywając obok nich i dzieląc z nimi miski.
Wydaje się, że psy, lisy i inne psowate rzadziej niż koty chorują w wyniku zakażenia wirusem H5N1. Być może wynika to z rzadszych polowań na ptaki niż w przypadku kotów, ale doświadczalne zakażenia zdają się potwierdzać, że u psów wirus ten się gorzej namnaża niż u kotów. Zarazek u doświadczalnie zakażonych psów można stwierdzić tylko w płucach, podczas gdy u kotów jest on obecny w zasadzie we wszystkich narządach. Tym niemniej stwierdzano sporadycznie nawet ciężkie, śmiertelne zachorowania także psów.
Niezwykle rzadko wirus H5N1 może zakazić człowieka. Od 1997 roku na całym świecie zanotowano 885 takich przypadków, wszystkie po kontakcie z zakażonym ptactwem. Nie są znane przypadki zakażenia człowieka od kota, psa czy innych niż ptaki zwierząt. Także szerzenie się tej infekcji pomiędzy ludźmi nie było obserwowane. Choć też u ludzi możliwe są bezobjawowe lub łagodne zakażenia, to śmiertelność przy tej infekcji wynosi około 50%.
Przy podejrzeniu zakażenia wirusem H5N1 u kota czy psa należy go odizolować, ograniczyć kontakt z nim do minimum, myć i dezynfekować ręce po kontakcie z jego wydzielinami/wydalinami, zakładać okulary ochronne lub przyłbicę podczas manipulacji z pacjentem oraz zastosować sedację podczas pobierania próbek do badań w celu ograniczenia ryzyka zakażenia. Kuwety, żwirki, miski i inne skażone przedmioty należy odkazić.
Nie ma szczepionki przeciw tej chorobie dla kotów. Brak jest również doświadczeń z leczeniem kotów oseltamiwirem zalecanym do profilaktyki i leczenia grypy u ludzi. Pozostaje więc terapia objawowa.

#koty #kot #weterynaria #zwierzeta
  • 12
  • Odpowiedz
W ogóle można coś zrobić oprócz mycia butów po przyjściu? ( ͡° ʖ̯ ͡°)


@swinka_morska: Moja ma areszt domowy, tj. była niewychodząca, ale na balkon teraz jej nie wypuszczam nawet. Mieszkam na ostatnim piętrze, mam siatkę, ale mimo wszystko często blisko podlatują gołębie na dach. Czasem znajduję pióra na balkonie, kilka razy się zdarzyło, że mimo wszystko gołąb tak się wstrzelił, że w locie na dach zdołał
  • Odpowiedz
@Drmscape2: nic nie mow, ja od dwoch miesięcy w nowym mieszkaniu z montowana za ogromne pieniadze nieinwazyjnie piekna i stabilna siatka dla kotow i wreszcie piekny widok na ogrod wewnetrzny dla mieszkańców, pelno drzew i... Ptakow. I co... Teraz mi sie przypomniało, ze zauwazylam ze na srodku ogrodka niedawno lezal martwy ptak. Wyslalam znajomym (jestem dziwna) wlasnie sprawdzilam date. 11 czerwca. MIESZKAM W GDAŃSKU. Tak wiec ten, nie dosc ze koty
przegralamzycie - @Drmscape2: nic nie mow, ja od dwoch miesięcy w nowym mieszkaniu z ...

źródło: Screenshot_20230623-221736_WhatsApp

Pobierz
  • Odpowiedz
@Drmscape2: ehhh a moje koty cale dnie stoja przed drzwiami na balkon i patrza i nie rozumieja. Ja wiem ze sie mowi ze kitku madre, ale jakos moim nie umiem wytlumaczyc ze lepsze smutne kitku niz martwe. One chca do soneczka na grzanko ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 0
@swinka_morska No ja wypuszczam na balkon, ale u nas ptaków jak na lekarstwo w osiedlu gdzie mieszkam, co najwyżej przelecą i tyle... nie wiem jak by one wytrzymaly w domu
  • Odpowiedz
@swinka_morska: zasadniczo WHO nie jest e tym wypadku najlepszym źródłem informacji
długo by opowiadać czemu tak jest ale niestety tak jest
...
czy można coś zrobić/
wbrew pozorom prewencja jest tu akurat najskuteczniejsza
a prewencja to właśnie owo "mycie butów"
o możliwości lekarskie trzeba pytać lekarzy acz technik może ci powiedzieć że lekko to oni z tym tematem niestety nie mają
stąd też naprawdę prewencja i maksymalny spokój są najlepszym co
  • Odpowiedz