Wpis z mikrobloga

Dzisiaj były myśli, że przecież ja lubię palić. Że sprawiało mi to zawsze przyjemność i że zajebiście szkoda, że muszę z tego zrezygnować. I taki w sumie strach przed tym, że w przyszłości już nigdy nie będę mógł sobie na to pozwolić. Że do końca życia będę się musiał pilnować, odmawiać sobie i tak dalej. Że nie będę mógł zrobić czegoś, czego będę bardzo chciał. Pytanie tylko, czy jak paliłem, to faktycznie tak mi się to podobało, czy tylko teraz tak o tym myślę. Raczej to drugie, ale czuję jakby to było to pierwsze. Normalną żałobę przeżywam, żal po stracie. Mimo że rozsądek mi podpowiada, że to jest gówno przecież i pamiętam, że jak paliłem to bardzo często w trakcie samego palenia papierosa myślałem o tym, żeby w końcu rzucić.

Spałem fatalnie, nie #!$%@? się już bardziej niż zwykle, a o wzięciu ostatniej tabletki dzisiaj zapomniałem. Odbieram to za dobry znak. Bo skoro zapomniałem, to znaczy że o tym nie myślałem. Skoro nie myślałem, to nie przeżywam aż tak bardzo.

Momenty w ciągu dnia, w których dostaję ten impuls "zapal fajkę" to chwila zaraz po obudzeniu, moment w którym dojeżdżam na miejsce pracy, każde przejście z samochodu do stanowiska pracy i odwrotnie, po obiadokolacji i późnym wieczorem, kiedy decyduję że idę już spać.

#rzucampalenie #rzucaniepalenia #papierosy #szlugi #tyton #tyranszlugow #nadwornypalacz
  • 2