Wpis z mikrobloga

Załóżmy taką sytuację - dwie osoby, bez ślubu, biorą wspólnie kredyt na mieszkanie, przyjmijmy warte 1 000 000 zł żeby nie liczyć trudno. Osoba 1 wpłaca 300k wkładu własnego, osoba 2 100k wkładu własnego. Na pozostałe 600k zaciągają kredyt hipoteczny. Jak zostanie ustalone procentowo kto ma ile mieszkania? Zrobi to notariusz sam czy w porozumieniu z kupującymi? Czy można ot tak wpisać po 50 procent? Czy jeśli jedna osoba ma więcej, to druga ma w związku z tym jakieś problemy np. w podpisaniu umowy na media w takim mieszkaniu?
Szukam w guglach, ale nie znajduję odpowiedzi, ale chyba nie umiem dobrze zadać pytania.

#kredythipoteczny #nieruchomosci
  • 21
@Sniper10200 teoretycznie każde z osób biorące kredyt powinno mieć udział w mieszkaniu odpowiadający wysokości wkładu własnego.

Dewelopera (jeśli to rynek pierwotny) nie obchodzi czy wpiszesz na umowie po 50% udziałów, ale Urząd Skarbowy już może się do tego doczepić.
Teoretycznie jedna osoba daje drugiej część mieszkania albo wkładu własnego za darmo (darowizna), a od tego trzeba odprowadzić podatek.

Co śmieszne gdy tylko jedna osoba spłaci cały kredyt (lub cześć) to już darowizna
@Sniper10200: Ty 30% +30% kredyt, ona 10% +30% kredyt. Liczy się kto ile włożył, a skoro kredyt macie wspólny to solidarnie za niego odpowiadacie. Różnica procentowa wynika z wkładu własnego.

Dostawców mediów raczej to gila kto ma ile procent.

Nie możesz wpisać po 50%, bo skarbówka się wam dobierze do dupy za niezgłoszoną darowiznę albo nienależne wzbogacenie.

https://www.eporady24.pl/zakup_mieszkania_przez_pare_w_zwiazku_nieformalnym,pytania,3,154,14091.html
@Sniper10200: po pierwsze robisz błąd zaciągając wspólny kredyt hipoteczny, ale twoja sprawa. Warto żebyś miał świadomość, że jak drugiej stronie odwidzi się kiedyś spłacanie kredytu to zostaniesz z nim na głowie Ty, a druga osoba własność dalej będzie miała mimo wszystko i tego jej nie odbierzesz.

Co do zasadniczego pytania - w przypadku osób, które nie są w związku małżeńskim udziały determinuje procent wkładu własnego. Przykładowo dajecie 200k wkładu własnego razem
@majkel88: Dzięki za odpowiedź. Jest to mimo wszystko dla mnie dalej trochę nielogiczne, że ten kredyt nie wlicza się do określenia udziałów. Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi - albo wspólny kredyt teraz, albo brak kredytu i czekanie do ślubu i życie w kawalerce. Nie uważam, że robię błąd.
@Sniper10200: Masz w linku opisane poszczególne scenariusze jak skarbówka może dobrać ci się do dupy za wpisanie 50/50 bez środków na to, więc nie będę się powtarzał.

Dobra rada: Bierz całość na siebie, a spłacajcie na spółę. Jak się hajtniecie kiedyś to spłaty na twój kredyt ze wspólnych zarobków można zaliczyć na "zapewnienie podstawowych potrzeb rodziny", bo mieszkać gdzieś trzeba przecież, a jak rozstaniecie jako konkubinat to jestem na 100% pewien,
  • 0
@Tytanowy_Lucjan: Nie mogę wziąć całości na siebie. Powiem tak - ja zapewniam zdolność kredytową dzięki UoP, narzeczona duży wkład własny. To ja będę udziałowcem gdzieś w 20 procentach wg tego co się tutaj dowiedziałem. Dzięki za rady, ale nie mają one zastosowania w mojej sytuacji. Liczby które podałem na początku są losowe, żeby się wygodnie liczyło.
@Sniper10200: @Tytanowy_Lucjan

Urząd skarbowy ma absolutne nic do tego.

To Wy jako kredytobiorcy ustalacie udział we własności. Możecie zrobić dowolny.

Bo na końcu i tak odpowiadacie solidarnie za spłatę kredytu, nawet jeżeli jedna osoba ma 90% udziało w nieruchomości a druga ma tylko 10%.

Banku to nie będzie obchodzić i będzie dochodzić swoich praw od obu stron do ostatniego złamanego grosza.

Z jednym co było napisane się zgadzam: powinieneś kredyt wziąć