Aktywne Wpisy
Jamniki2 +211
Ja #!$%@?, nie zapomnę jak wkręciłem jakiejś idiotce z tagu #narkotykizawszespoko że mam koks w Warszawie, typiara po 5 minutach gadki podała mi swoje dane, zdjęcia na maxmodels czy jakoś tak i chciała obciągnąc za grama xD masakra, dzieci nie ćpajcie. Nawet jej nie odpisywałem, a ona dalej sama się upokarzała. #heheszki #bestofmirko no i #warszawa stoilca xD
LeVentLeCri +1
Mówi się
- EMBAPE 52.8% (326)
- MBAPE 25.8% (159)
- inaczej 21.4% (132)
TL;DR Sąsiad alkoholik zrobił melinę pod moim mieszkaniem i zaczął zapraszać niebezpiecznych ludzi. (Zdjęcia w komentarzach)
Historia (fragmentaryczna i chaotyczna), bo mam dużo na głowie, a teraz jeszcze to.
Mieszkanie kupiliśmy 3 lata temu. Po tygodniu mieszkania żona obudziła mnie w nocy. Słyszała krzyki z dołu - „nie bij mnie”, „nie zabijaj mnie”. W dresach i gazem zbiegłem na dół. Wszedłem do mieszkania (drzwi były niedomknięte). W środku był jakiś facet na podłodze. Trzymał się za twarz. Starsza kobieta i pijak-agresor. Taki 40-60 (wiadomo, pijacka morda utrudnia interpretację). W lekkim szale (adrenalina po wybudzeniu xD) złapałem go za koszulę i posadziłem na łóżku. Jak zorientowałem się, że wszyscy żyją (a i mi nic nie grozi) zacząłem rozmawiać z bitą kobietą.
Oprawcą jest jej syn, alkoholik. Chciał pieniądze na wódkę. Nie miała. Zaczął ją szarpać. Wtedy przyszedł ten pobity facet - ale nie sprostał zadaniu.
Ostrzegłem agresora, że mieszkam kilka sekund drogi stąd i jak się to jeszcze raz powtórzy to nie będzie miło.
Zadziałało… częściowo. Matka stała się nietykalna ale zaczął demolować mieszkanie. Znów krzyki, wyzwiska. Poprosiłem o interwencję policję, mops, gops, Urząd Miasta i Gminy, komisje ds. rozwiazywania problemów alkoholowych xD wszystkich.
To trochę pomogło. Przez około 2 lata był spokój. Facet odmalował i wyremontował dom. Pomógł matce. Ja dostałem w ramach podziękowanie baleron, ptasie mleczko i klucze do ich mieszkania.
Przesuńmy czas do dziś.
Matka pijaka jest w hospicjum. Złamała dwie nogi i rękę jak go nie było w domu - spadła z łóżka (zaawansowana choroba kości). Byłem tam pierwszy wraz z policją i ratownikami, bo doczołgała się do telefonu i dała znać, że jest źle a sąsiad (ja) na klucze.
Od tamtego czasu było coraz gorzej. Pijackie awantury sprawiały, że było ciężko zasnąć albo normalnie funkcjonować. Interwencje policji są nieskuteczne - sąsiad ma widok z okna na komendę xd a jakieś wykroczeniówki w niczym mi nie pomogą. Mieszkanie własnościowe - spółdzielnia rozkłada ręce.
Zazwyczaj jednak z uwagi na moją podłą gębę i posturę wystarczyło zejść i rozgonić towarzystwo. Do wczoraj.
Żona krząta się po mieszkaniu w słuchawkach. Ja próbuję czytać. Z dołu krzyki, muzyka, dudnienie. Pakuję w jedną kieszeń gaz, w drugą teleskop (mam świadomość, że pijak z zardzewiałym możemy może zabić sprawnego, młodego człowieka, gdyby coś się #!$%@? - np. atak na klatce, to bym musiał się bronić, wiem, chore ale naprawdę się boję).
Otwiera mi typ o aparycji gangusa - mocno opalony, nos złamany wiele razy, więzienne tatuaże. Mierzy mnie wzrokiem. Ocenia. I ja jego. Mimo wszystko wchodzę. Nie zamykam drzwi za sobą. Obok dwie kobiety robią remont. Gangus mówi, że kupuje to mieszkanie. Sąsiad-pijak śpi.
Zapytałem ich czy możemy zacząć znajomość dobrze - czy uda im się być nieco ciszej. Żeby tak normalnie. Po sąsiedzku.
Wtedy turbiny patusiarstwa wskoczyły na wyższe obroty. Jedna z pań ze wschodnim akcentem (nie wiem skąd - czy Ukraina, Rosja czy Białoruś) woła, że jestem k***ą i nie będzie jak „my” (ja i żona) chcemy i „teraz to się dopiero zacznie”.
Ogólny krzyk. Spróbowali wyrzucić mnie za drzwi. Uznałem, że jestem na straconej pozycji i wyszedłem. Wróciłem do siebie i zaczęło się piekło. Walenie w grzejnik, groźby w stosunku do nas. Bardzo ostre groźby. Spakowałem żonę i pojechaliśmy do jej rodziców (800 metrów dalej) do domu.
Jak wychodziliśmy to szła większa grupa z alkoholem do sąsiada.
Odstawiłem żonę do łóżka, a sam poszedłem kilka godzin później zobaczyć czy nie chcą np. podpalić mi drzwi (jak już mówiłem - mam świadomość bezradności policji).
Przed blokiem wóz strażacki i policja. Wszyscy wchodzą do klatki i kierują się do sąsiada. Sam (pijany) sąsiad na zewnątrz. Okazuje się, że biesiadnicy wysłali go po alkohol (a musiał iść daleko XD okoliczne żabki powiadomiłem o tym, że to alkoholik i mogą mieć konsekwencje jeśli będą go wspierać w nałogu) a teraz nie ma z nimi kontaktu.
Strażacy musieli zniszczyć drzwi. Okazało się, że biesiadnicy śpią. Ale strach przed gazem i ogniem mi się udzielił.
W każdym razie dziś już pani ze wschodnim akcentem wróciła (byłem po ubrania w mieszkaniu). Sąsiad pijak wyszedł za nią i pochwalił mi się, że to „[tu pada narodowość] prostytutka” i że #!$%@? można zrobić bo „wczoraj policja ją sprawdzała i nie są w stanie ustalić tożsamości”. Super.
Dziady się schodzą i impreza trwa w najlepsze.
Co robić? :/
#prawo #patusy #alkoholizm #alkohol #mieszkanie #gownowpis