Wpis z mikrobloga

Postanowiłem wczoraj wieczorem rzucić palenie i nie paliłem dzisiaj przez cały dzień. Wpadłem na taki pomysł, żeby może prowadzić tutaj taki dziennik, w którym będę opisywał jak się danego dnia czułem, co zauważyłem dobrego, co mnie męczyło i tak dalej. Nie wiem czy to dobry pomysł, bo przecież będzie mi to przypominało o paleniu, dlatego nie zakładam, że będę to robił konsekwentnie przez cały czas. Jak stwierdzę, że mi to szkodzi, to przestanę. Odczuwam po prostu taką chęć spisania tych obserwacji reakcji swojego organizmu na odstawienie nikotyny i podzielenia się tym z innymi.

Ten wpis będzie dużo dłuższy od innych które planuję, bo chcę też tutaj zawrzeć trochę informacji na temat siebie i swojego palenia, oraz moich motywów i sposobu rzucania. Tak dla kontekstu.

O mnie: Mam 26 lat. Palę z jedną ośmiomiesięczną przerwą od 1 klasy gimnazjum, czyli już 13 lat. Oznacza to, że mając 26 lat już mogę powiedzieć, że przejarałem połowę życia. Kilka lat temu zatrzymałem się na poziomie plus minus jednej paczki papierosów dziennie. Zdarzało mi się wypalić ponad paczkę, zdarzało mi się mieć rano jeszcze kilka fajek w paczce z poprzedniego dnia. Bardzo często zamiast papierosów kupowałem sobie tytoń, bibułki i filterki. Taka paczka 40 g tytoniu starczała mi na jakieś 5 dni. Od niepamiętnych czasów każdy dzień zaczynałem od papierosa. Dosłownie codziennie pierwsze co robiłem w ciągu dnia, zanim się jeszcze nawet poszedłem odlać, to było pójście zapalić. Zdarzało mi się tak, że budziłem się w nocy na siku, a przy okazji skoro już wstałem, to też sobie paliłem papieroska. Każda przerwa w szkole, każda przerwa między wykładami, każde wyjście do sklepu, czekanie na tramwaj i autobus, pociąg, taksówkę, każde wypite piwo, wyniesienie śmieci z domu, wyjście z psem, pójście na spacer, spotkanie ze znajomymi, przystanek na siku i tankowanie w trasie samochodem, dłuższy postój pociągu na stacji, wszystkie te rzeczy do tej pory wiązały się dla mnie z paleniem. Sytuacji w których zwykle paliłem jest tak dużo, że to się właściwe stała integralna część mojego życia, jak przeciągnięcie się, albo pierdnięcie. Po prostu coś robisz i nawet o tym nie myślisz. Dzieje się samo, oczywista rzecz że idąc po coś do auta w drodze palisz szluga.

Dlaczego rzucam: Rzucam palenie, bo mnie ono upośledza. Mam 26 lat, a dyszę jak stary dziad, nawet jak sobie leżę w łóżku i nic nie robię. Bo wchodząc miesiąc temu na dzwonnicę bazyliki mariackiej w Gdańsku myślałem, że rozsadzi mi głowę od ciśnienia. Bo jak zapalę porannego papierosa, to czuję się jakbym dostał cegłą w łeb i to uczucie już ze mną zostaje na cały dzień. Bo bardzo źle śpię i jestem zamulony w pracy. Bo mam próchnicę i żółte zęby z brązowymi przebarwieniami ewidentnie spowodowanymi paleniem. Bo włosy mi wypadają w tak zastraszającym tempie, że jak tak dalej pójdzie, to do 30 będę łysy. Bo w bezruchu czasami drętwieją mi nogi.

Jak rzucam: W zeszłym tygodniu byłem ze swoim starym na festiwalu i strasznie go to #!$%@?ło, że palę. On sam kiedyś palił i wcale mnie to nie dziwi że tak na to reagował, bo uzależnionym się jest do końca życia, a ten zapach dymu robi człowiekowi na głodzie nikotynowym sieczkę w mózgu. Żeby go uspokoić powiedziałem mu więc, że po festiwalu rzucam. I skoro festiwal dobiegł końca, to stwierdziłem, że to w sumie jest faktycznie niezły moment na to, żeby spróbować. Wspomagam się w tym rzucaniu tabletkami z cytyzyną. Nie zastosowałem się do tej notki w ulotce, że przez pierwsze kilka dni zażywania tabletek można jeszcze palić. Po prostu nie zapaliłem dzisiaj rano papierosa, tylko wziąłem tabletkę. I biorę je tak, jak jest napisane w ulotce. Aktualnie co dwie godziny, maksymalnie 6 tabletek dziennie. Oprócz tego unikam jak ognia miejsc w których się pali i samych palących ludzi.

A teraz gwóźdź programu, czyli jak mi dzisiaj poszło. Otóż wbrew moim oczekiwaniom nie było tak źle. Tabletki ewidentnie działają. Takich fizycznych objawów odstawienia prawie nie czułem. Najgorszy był poranek, tak mniej więcej do godziny 11, kiedy byłem już po 3 tabletkach (pierwszą wziąłem o 6 rano). Z takich typowych rzeczy, to było to słynne rozdrażnienie. Wydarłem raz ryj na irytującego pracownika, powiedziałem mu też, żeby się zastanowił czasami co za głupoty #!$%@?, czego w życiu bym nie zrobił będąc zamulonym od szlugów. Szwankowała mi motoryka trochę. Potykałem się i wypadały mi rzeczy z rąk. Rano jak dostałem do rąk kluczyki od samochodu, to upuściłem je na ziemię dwa razy, zanim doszedłem do samego samochodu i oczywiście poirytowało mnie to dużo bardziej niż powinno. W pewnym momencie w pracy podszedł do mnie o coś zapytać operator koparki palący papierosa i myślałem, że zatłukę go tam na miejscu gołymi rękami, a potem urwę mu głowę i nasram do środka. Nic mu nie powiedziałem, tylko się odsunąłem i chyba zrozumiał o co chodzi, bo zgasił tego peta i też sobie zaraz poszedł. Potem to rozdrażnienie mi minęło i w sumie nie mam go do teraz, mimo że ostatnią tabletkę wziąłem o 16. Walczę cały czas z przyzwyczajeniami, bo normalnie po powrocie do domu siadałem na krześle przed drzwiami i ściągając buty już jarałem, albo po obiedzie, albo przed wieczornym myciem zębów i tak dalej. I robiąc dzisiaj każdą z tych czynności przechodził mi przez głowę taki prąd, że "sięgam odruchowo do kieszeni po fajki, ale moment, przecież ja nie palę". Podobno nawyki się wyrabiają po 3 miesiącach robienia czegoś. Więc mam nadzieję, że niepalenie stanie się u mnie nawykiem za 3 miesiące i dojdzie do tego mojego mózgu w końcu to, żeby mi nie wysyłać sygnałów że trzeba zajarać, bo jest okazja, a zaraz może nie być okazji i co wtedy. No tak ogólnie to serio nie ma tragedii. Ciekawe jak mi się będzie spało. Na 99% przyśni mi się, że palę.

#rzucampalenie #rzucaniepalenia #papierosy #szlugi #tyton #tyranszlugow #nadwornypalacz
  • 6
  • Odpowiedz
@ktomizajalnazwy do 2 tygodni od ostatniego papierosa może pojawić sie strasznie męczący kaszel, nie przestrasz sie- drogi oddechowe zaczną się czyścić. z czasem przejdzie. powodzenia
  • Odpowiedz
  • 0
@Czteryznaki1234 Średnio mi się podoba pomysł wydawania pieniędzy w nagrodę na rzeczy, których nie potrzebuję. To już wolę to trzymać i mieć na wypadek, gdybym faktycznie czegoś potrzebował. A zapalenie teraz u mnie w ogóle nie wchodzi w grę. Jakbym zapalił, to już całe rzucanie psu w dupę. Ostatnim razem jak rzucałem to było tak, że po 8 miesiącach zapaliłem papierosa, a potem nawet nie pamiętam jak to się stało obudziłem się
  • Odpowiedz