Wpis z mikrobloga

Przez całe życie praktycznie mama zbierała pieniądze, które dostałem od kogokolwiek z jakiejkolwiek okazji. Kasa szła na książeczkę oszczędnościowa w jej banku. Ja sam na jakieś bieżące wydatki dostawałem rzadko pieniądze w dzieciństwie, np nigdy nie istniało u nas coś takiego jak kieszonkowe za bardzo.
Zawsze było mówione "daj, wpłacę na książeczkę, przyda ci się na przyszłość, na studia itd". W sumie zebrało się z 25 tysięcy. A cały płot twist jest taki, że ostatnio stwierdziła, że kasę z tej książeczki trzeba wypłacić i wydać na spłatę reszty jej kredytu XDDD
Zero pretensji jak coś, bo w sumie spodziewałem się że tej kasy nie zobaczę, więc nic do tego nie mam aczkolwiek jak o tym pomyśle to trochę mnie to bawi xd
A wniosek jest wg mnie taki, że nie trzeba zabierać kasy swoim dzieciom tylko od małego uczyć ich obsługi pieniądza, obrotu nim, oszczędzania itd. Bo samo "odkładanie na przyszłość" nic nie da, jeśli dziecko np po raz pierwszy z własnymi pieniędzmi jakimikolwiek spotka się dopiero w wieku 18-20 lat
#przemyslenia #rodzice #rodzicielstwo #rodzina #pieniadze #finanse #oszczedzanie #dzieci #banki #praca
  • 3
A wniosek jest wg mnie taki, że nie trzeba zabierać kasy swoim dzieciom tylko od małego uczyć ich obsługi pieniądza


@viciu03: Zgadzam sie z Tobą w 100%. Również nie miałem kieszonkowego w dzieciństwie, dopiero jak do szkoły średniej poszedłem do innego miasta to wtedy co tydzień zacząłem otrzymywać jakąś kasę. I z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że miałem problem z nauczeniem się dysponowania zarobionymi pieniędzmi w okresie po szkolnym.
@BigDaddyy: też czuję, że mam ten problem. Problem z oszczędzaniem, jakieś długi. Wiadomo, nie będę się wybielał i 100% winy na rodziców kładł. Ale jakąś większą część na pewno. Dlatego, że tak naprawdę to od ciebie jako rodzica zależy w największym stopniu czy twoje dziecko w wieku np 10-12 lat będzie już umiało oszczędzać, jednocześnie rozsądnie obracać gotówką żeby też dusi groszem nie być, czy zupełnie nie będziesz go tego uczyć