Wpis z mikrobloga

377 315,3 - 5,5 - 24,4 - 18,2 = 377 267,2

Weekendowa chodzona impreza, którą znajomy organizuje dla znajomych. Każdy chodzi jak chce i jak uważa, zdarza się że niektórzy traktują na sportowo, ja bardziej "towarzysko" + przy okazji zrobić parę kilometrów. W tym roku padło na bazę w Szklarskiej, a że Izery mam złażone full, to połaziłem po Karkonoszach.

5.5 - szybkie wejście na Chojnik prosto z samochodu w cywilnych ciuchach, po 500km telepania się polskimi drogami. Paręnaście lat temu tam byłem, ale tak lało że się zgubiłem na szlaku, a jak dotarłem na zamek to było widać kompletnie nic. Wymyśliłem sobie wejście żółtym szlakiem od Przełęczy Żarskiej, bo chciałem zobaczyć skalne schodki, no i nie zawiodłem się (picrel). Widoki z zamku też zacne :)

24.4 - całkiem sprawne wejście ceprostradą na Szrenicę (z pominięciem wodospadu Kamieńczyka, bo kiedyś już byłem). Z Hali Szrenickiej na Szrenicę trochę okrężną drogą przez Trzy Świnki (a nie GSSem), przy schronisku odczuwalna temperatura na pewno poniżej zera, a taka realna to +2-4 stopnie, do tego przeraźliwie pizgało, to też ruszyłem granią. Na Twarożniku spotkałem liseła #smiesznypiesek a na krawędzi Śnieżnych Kotłów spotkałem śnieg i jeszcze więcej wiatru. Trawers Wielkiego Szyszaka polazłem polską stroną, po wydeptanej w śniegu ścieżynce, czyli zamkniętym szlakiem - tak jak 100% ludzi, a były tłumy. Napaliłem się na powrót w stronę Szrenicy i Szklarskiej podnóżem kotłów, ale tamten szlak był z kolei zamknięty z uwagi na ochronę cietrzewia. Oczywiście byłem na to przygotowany, więc zszedłem jeszcze niżej i strasznie niewygodnym czerwonym przez las doszedłem do schroniska pod Łabskim Szczytem. Po tym jak zmarzłem u góry, tutaj przez godzinę mokłem w mżawce, bo nie chciało mi się sięgać po płachtę, a "przecież prawie nie pada". W schronisku miałem ochotę się wysuszyć i trochę dogrzać, ale było tyle ludzi że kupiłem 2 browary z lodówki i pobiegłem całkiem fajnym żółtym prosto do chałupy na ognisko :)

18.2 - w niedzielę pogoda miała być bardzo niepewna (okazało się lepsza niż w sobotę) i zamiast jechać na Okraj i łazić po lasach wschodnich grzbietów to zrobiłem wycieczkę wkoło komina - spacerowy szlak do Wodospadu Szklarki i schroniska Kochanówka, potem fajny zielony łączący Szklarską z Piechowicami, gdzie w połowie odbiłem na jakiś szlak rowerowy żeby dostać się do nieczynnego kamieniołomu (widoczki wow!). Wykręciłem tam jeszcze małą pętlę i zahaczyłem o świetne skałki (Kociołki) i punkt widokowy z platformą (Złoty Widok). Schodząc do Szklarskiej tą samą drogą minąłem się z kolegą, który polecił żeby wszedł jeszcze na drugi Złoty Widok z platformą, po drugiej stronie krajówki i doliny Kamiennej. Kosztowało mnie to z 40min, ale widok całkiem spoko też. Zejście w dół i powrót do chałupy innym szlakiem niż przyszedłem, tzn. nie niebieskim przez wodospad, a zielonym z grubsza wzdłuż Kamiennej. Mocno mi się dłużyło bo prawie 50km dla stóp generalnie niechodzącego człeka to wystarczająco.

Ogólnie w Karkonoszach też powoli kończą mi się rozsądne szlaki na których jeszcze nie byłem :)

----------------------

#kwadraty

Trochę bez sensu że nie mam zalogowanych wszystkich gór, tylko jakoś od 2015 albo 2016 :/

Max square: 21x21 (-)
Max cluster: 665 (-)
Total tiles: 2182 (+22)

#ksiezycowyspacer #chodzzwykopem #gory #karkonosze

Skrypt
cultofluna - 377 315,3 - 5,5 - 24,4 - 18,2 = 377 267,2

Weekendowa chodzona impreza, ...

źródło: lZ0IbAcF8vAWreczdysTvrkWp9wJS9tZ02l4V609eVk-1155x2048

Pobierz
  • 5