Wpis z mikrobloga

Średnio raz w tygodniu mam meltdown związany z myślami o śmierci. Byłem w życiu na tylko jednym pogrzebie. Rodzice jeszcze żyją. Ale tak myślę, że ja się nie będę w ogóle potrafił zachować jak kojfną. Z matką prawie nie mam kontaktu, z rodziną z jej strony też, nawet praktycznie nikogo nie znam od nich. I jak myślę, że jak miałbym pojechać kiedyś na jej pogrzeb to mnie skręca. Może #!$%@?ć to i nie jechać. Co ja mam robić na takim pogrzebie. Jeszcze może mówić mam coś, jakieś rzewne przemowy, w końcu syn. A może ja będę miał organizować coś jeszcze. A #!$%@? #!$%@?. W dupie mam to życie i to wszystko. Nie chcę nic, ja #!$%@?ę.

Forced to be born
Forced to work to stay alive
Fuck fuck fuuuuck

Jezu obym zdechł przed nimi wszystkimi żebym nie musiał mieć żadnych dylematów i wyrzutów sumienia

Ale tak naprawdę nie chcę zdychać bo się boję

#!$%@? #!$%@? #!$%@?
  • 7
@Mantusabra: ale potem jakaś stypa jest, to też ktoś musi zorganizować

I sam pogrzeb też ktoś musi organizować

I witać gości i być "gospodarzem", jak ja nikogo nie znam tam

Ja #!$%@?ę XD No nie pojadę po prostu jak zdechnie no #!$%@? no, boję się #!$%@? wszystkiego życia się boję
@PiersKurczaka wbrew pozorom masz łatwiej, nie masz kontaktu odbębnisz to i tyle. Rok temu zmarła moja mama. Wykryli u niej glejaka. Głową ją bolała. 6 tygodni z każdym dniem było jej mniej. Tato też choruje (parkinson). Siostry dwie pomagały. Większość jednak załatwiałem ja. Miałem w chugo wsparcia od żony. Ale od tamtej pory życie już nie jest takie samo. Zderzenie z tym całym załatwianiem wszystkiego jest trudne nie ma co się oszukiwać.