Wpis z mikrobloga

Powoli zaczyna do mnie docierać, że moja „depresja” jest częścią mnie i nie jest chorobą, a permanentnym stanem powstającym w obliczu świadomości marności i nicości tego świata. Z jednej strony to dobrze, bo skoro wszystko jest takie nijakie, to nie ma co sobie zawracać głowy całym tym sensem istnienia. Jednak z drugiej strony, spotykam się na co dzień z przekonaniem, że każdy jest po coś i jest potrzebny, ma swoją misję na tej ziemi. Pocieszające jest to, że w każdej sytuacji jest ta opcja s - tak jak to pewien wykopek mi podsunął - i to faktycznie dodaje odwagi do działania. Póki jeszcze żyję postaram się tańczyć na linie nad przepaścią z nadzieją, że w jedną krótką chwilę pojmę po co żyję.
#depresja ##!$%@?
  • 9
@dean_corso: Twoja definicja bardziej pasuje do jakiejś choroby neurologicznej, a nie skomplikowanego problemu z psychiką zaburzającego funkcjonowanie. Jednym z objawów u osób w depresji jak najbardziej może być tendencja do rozmyślania o egzystencji i koncentrowania myśli na jej negatywnych aspektach, oraz niemożność poradzenia sobie z tym. Wręcz właśnie na tym polega klasyczna jej odmiana, a nie na tym, że nie masz siły z łóżka wstać, podczas gdy mentalnie ogółem nic ci
@letdown: Z tą misją to chodzi o "naturalny" talent. Jakąś czynność, która sprawia ci przyjemność, która jest dla ciebie łatwa, wszystko przychodzi ci małym wysiłkiem, idzie ci lepiej niż innym, a nie musisz w to wkładać wg ciebie dużego wysiłku. Jakieś zajęcie typowe dla ciebie, takie które ci się spodobało. Tym jest "misja", "powołanie".
Mogą to też być czynności, które wprawiają cię w FLOW state.
@letdown: Zawsze ktoś jest w czymś lepszy - nie jesteśmy równi. Co do odczuwania przyjemności to nie wiem - może są ludzie, co nie odczuwają przyjemności wcale.