Wpis z mikrobloga

Czytam, piszę komentarze, udzielam się na terapii i tak dużo problemów innych ludzi mnie trochę przygniotło. Lecz teraz, chwilę temu, był ten moment, który kumuluje moje własne wysiłki.

Leżałem z synem na łóżku, zmęczeni od łażenia po parku, lesie, placu zabaw (gdzie też mimochodem szukałem fotograficznych inspiracji). Obok kawka, mały ciepłe mleko. Leżymy i oglądamy gify i memy z kotami i tak nas to bawi, że muszę odkładać telefon, aby synowi nie zabrakło tchu na śmiech.

To jakiś zawiązany supeł, który utrzymuje moje starania. Za chwilę jesteśmy umówieni z babcią na monopoly, potem wieczorne szykowanie, bo to ostatni dzień ferii, Harry do poduszki (połowa czwartego roku), którego dopiero poznaję z małym i sen. I wiele spraw wokoło, lecz ja żyję w tej chwili, w wiecznym teraz, a przynajmniej się staram.

Aha, żeby nie było, że przerywam moment z synem, aby napisać posta, to powiem, że piszę go podczas czynności, w trakcie której ponoć kiedyś jeden czarodziej wymyślił Krzyk Banshie. A mały rzuca poduszkami i zza drzwi słyszę bojowe ryki.

#depresja #feels #narkomania #alkoholizm #chwalesie #przemyslenia #dzieci #rodzicielstwo