Aktywne Wpisy
xyperxyper +153
Pokolenie Z a rekrutacja: jak ma być dobrze?
Od jakiegoś czasu mam coraz większy problem z zatrudnieniem inżynierów z pokolenia Z firmie. Zaczyna się od tego, że osoby te wysyłają CV, po czym... znikają. Nie kontynuują kontaktu, nie interesują się szczegółami pracy, wynagrodzeniem, ani wymaganiami.
Zdarza się też, że kiedy w końcu zapraszam kandydata na rozmowę, nagle pojawiają się prośby o telekonferencję, bo przyjechanie na spotkanie staje się "problemem". Zastanawiam się, gdzie podziała się odpowiedzialność i szacunek do człowieka, mój czas też kosztuje. Czy naprawdę tak trudno poświęcić czas na spotkanie w firmie gdzie potencjalnie będzie ktoś spędzać 30% swojego życia? Pomijam fakt, że ktoś 5l temu skończył liceum, nie ma żadnego kursu, szkoły, szkolenia itp. zmienia pracę co 3 miesiące, nie ma doświadczenia, a aplikuje do pracy z zakresem zarobków jak na Dyrektora...
Mam
Od jakiegoś czasu mam coraz większy problem z zatrudnieniem inżynierów z pokolenia Z firmie. Zaczyna się od tego, że osoby te wysyłają CV, po czym... znikają. Nie kontynuują kontaktu, nie interesują się szczegółami pracy, wynagrodzeniem, ani wymaganiami.
Zdarza się też, że kiedy w końcu zapraszam kandydata na rozmowę, nagle pojawiają się prośby o telekonferencję, bo przyjechanie na spotkanie staje się "problemem". Zastanawiam się, gdzie podziała się odpowiedzialność i szacunek do człowieka, mój czas też kosztuje. Czy naprawdę tak trudno poświęcić czas na spotkanie w firmie gdzie potencjalnie będzie ktoś spędzać 30% swojego życia? Pomijam fakt, że ktoś 5l temu skończył liceum, nie ma żadnego kursu, szkoły, szkolenia itp. zmienia pracę co 3 miesiące, nie ma doświadczenia, a aplikuje do pracy z zakresem zarobków jak na Dyrektora...
Mam
mirko_anonim +7
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mój chłopak z którym jestem prawie 4 lata w zwiazku nie porusza wcale tematów ślubu ani dzieci, a gdy temat sie pojawia z mojej strony to troche go zbywa. Chyba go to nie interesuje co mnie martwi , ja nie chce zaczynac wszystkiego od nowa. Co chwile mowi ze nie jestesmy gotowi, ze oboje mamy problemy personalne. ja tylko mam problemy zdrowotne z ktorymi walcze juz rok, niby mam jakies przeciwskazania zeby miec dzieci, ale slyszalam ze mozna tylko trzeba codziennie brac leki przez 9 miesiecy i sobie cos wszczykiwac, chodze tez do psychologa a od miesiaca jestem na L4 ktore dostalam od psychiatry i pewnie zostane na nim jeszcze dodatkowy miesiac, bo sie wypalilam i nie wiem co bede dalej robic zawodowo. Ale jestem na dobrej drodze zeby wyjsc z tego i czuje ze to bedzie macierzenstwo to bedzie moje powolane. Marzy mi sie praca w domu, opieka nad dziecmi, praca aktualna mnie wykancza. On z kolei ma tez swoje problemy w pracy co mnie irytuje, ma tez kredyt na swoje mieszkanie w ktorym oboje mieszkamy za ktorym on nie przepada, na dodatek mowi ze to ja mialam wplyw na wybor tego mieszkania i gdybym go posluchala to byloby inaczej, mowi tez ze nie czuje sie stabilnie zawodowo, oraz podjal kilka blednych decyzji ktore wpedzily go w problemy. Co chwile jakies wymowki. Chcialam tez z nim porozmawiac o tym zebysmy mogli kupic cos wiekszego juz na przyszlosc, takiego 80-100m2 na wszelki wypadek i reaguje zloscia, twierdzac ze wpedzam go w histerie, ze wymagam od niego za duzo kiedy on sie nie zregenerowal jeszcze. Zarzuca mi ze nie doceniam tego co mam, ze wiecznie narzekam i jestem nieszczesliwa, ale to nie prawda, po prostu widze ze moje kolezanki wychodza za maz i ja tez czuje ze chce, ze jestem gotowa na dzieci i opieke w domu. Nie chce juz pracowac w biurze bo mnie to męczy psyhicznie stad te L4. Radosc z niego znikla i go troche nie poznaje, stal sie bardzo apatyczny, se*s uprawiamy rzadko, mowi ze wiecznie jest zmeczony, ze czuje zbyt duza presje, ze wszyscy cos od niego chca i takie tam. Ja juz placze czasami wieczorami, bo czuje sie ze wszystkim sama ze to ja o wszystko dbam. On pracuje czesto z domu a ja musze dojezdzac kawal drogi do pracy na czym marnuje czas i on tego nie rozumie. Jak go przekonac do tego by zrobil krok do przodu?
#zwiazki #logikaniebieskichpaskow #malzenstwo
─
Mój chłopak z którym jestem prawie 4 lata w zwiazku nie porusza wcale tematów ślubu ani dzieci, a gdy temat sie pojawia z mojej strony to troche go zbywa. Chyba go to nie interesuje co mnie martwi , ja nie chce zaczynac wszystkiego od nowa. Co chwile mowi ze nie jestesmy gotowi, ze oboje mamy problemy personalne. ja tylko mam problemy zdrowotne z ktorymi walcze juz rok, niby mam jakies przeciwskazania zeby miec dzieci, ale slyszalam ze mozna tylko trzeba codziennie brac leki przez 9 miesiecy i sobie cos wszczykiwac, chodze tez do psychologa a od miesiaca jestem na L4 ktore dostalam od psychiatry i pewnie zostane na nim jeszcze dodatkowy miesiac, bo sie wypalilam i nie wiem co bede dalej robic zawodowo. Ale jestem na dobrej drodze zeby wyjsc z tego i czuje ze to bedzie macierzenstwo to bedzie moje powolane. Marzy mi sie praca w domu, opieka nad dziecmi, praca aktualna mnie wykancza. On z kolei ma tez swoje problemy w pracy co mnie irytuje, ma tez kredyt na swoje mieszkanie w ktorym oboje mieszkamy za ktorym on nie przepada, na dodatek mowi ze to ja mialam wplyw na wybor tego mieszkania i gdybym go posluchala to byloby inaczej, mowi tez ze nie czuje sie stabilnie zawodowo, oraz podjal kilka blednych decyzji ktore wpedzily go w problemy. Co chwile jakies wymowki. Chcialam tez z nim porozmawiac o tym zebysmy mogli kupic cos wiekszego juz na przyszlosc, takiego 80-100m2 na wszelki wypadek i reaguje zloscia, twierdzac ze wpedzam go w histerie, ze wymagam od niego za duzo kiedy on sie nie zregenerowal jeszcze. Zarzuca mi ze nie doceniam tego co mam, ze wiecznie narzekam i jestem nieszczesliwa, ale to nie prawda, po prostu widze ze moje kolezanki wychodza za maz i ja tez czuje ze chce, ze jestem gotowa na dzieci i opieke w domu. Nie chce juz pracowac w biurze bo mnie to męczy psyhicznie stad te L4. Radosc z niego znikla i go troche nie poznaje, stal sie bardzo apatyczny, se*s uprawiamy rzadko, mowi ze wiecznie jest zmeczony, ze czuje zbyt duza presje, ze wszyscy cos od niego chca i takie tam. Ja juz placze czasami wieczorami, bo czuje sie ze wszystkim sama ze to ja o wszystko dbam. On pracuje czesto z domu a ja musze dojezdzac kawal drogi do pracy na czym marnuje czas i on tego nie rozumie. Jak go przekonac do tego by zrobil krok do przodu?
#zwiazki #logikaniebieskichpaskow #malzenstwo
─
- Łaszczyk, który od jakichś 20 lat trenuje boks, jest sześciokrotnym mistrzem Polski i wicemistrzem Europy, który ma ponad 30 walk w zawodowym boksie i pretendował do walki z światową topką, z góry byłby na przegranej pozycji z jakimś osiedlowym patusem, który w przerwie między melanżami, trenuje sobie jakieś MMA.
- Łaszczyk zaskoczył, pięściarz pokonał freaka w parterze. Przecież to wcale nie było tak, że Ferrari po drugiej rundzie był totalnie wypompowany z tlenu i to już nie miało znaczenia xD
- MMA to tylko parter. To zupełnie normalne, że zawodowy pięściarz, nie potrafi wykorzystać 20 lat doświadczenia i przez 9 minut, ani razu nie był w stanie "ustawić" sobie przeciwnika w stójce.
Niektórym już się p----------o i zapomnieli, że to FAME a nie KSW, a Łaszczyk nie walczył z Khalidovem, tylko z freakiem Ferrarim. To nie był pojedynek, gdzie zawodowy bokser sprawdza się z zawodowym zawodnikiem MMA. To nie był też pojedynek Łaszczyka z jakimś Janikowskim, który szybko skończyłby go w parterze. To był freak Ferrari, który poza obaleniem nie miał żadnego planu i umiejętności na to, co zrobić dalej. Z kimś takim, Łaszczyk p-------ł 2 rundy i p---------y całą walkę, gdyby Ferrari nie padł z tlenu.
Fakty są takie, że:
- Łaszczyk g---o zrobił w stójce, szczególnie na początku, gdy Ferrari był obsrany i przewracał się o własne nogi. Tego nie da się obronić.
- Ferrari wygrywał te 2 rundy na zasadach MMA. Nawet gdyby Łaszczyk wygrał tę ostatnią rundę, to matematykę pozostawiam wam
- Ferrari się wypompował i był bezbronny w każdej płaszczyźnie. Łaszczyk nie "pokonał" go w parterze, po prostu dobijał ledwo żyjące zwłoki.
Aha, no i najlepszy argument, że "Łaszczyk trenował MMA tylko miesiąc" xD To mniej więcej tak, jak porównywać jakiegoś programistę 15k, siedzącego w tym od 20 lat i mającego miesiąc na ogarnięcie jakiegoś innego języka, do typa, który dopiero zaczyna i jest na poziomie "hello world" xD
I nie, nie jestem fanem Ferrariego. Po prostu śmieszne jest to, że z freaka robi się zawodowego zawodnika MMA, gdzie Łaszczyk powinien go złożyć w pierwszej rundzie, a zamiast tego p-------ł 2 i miał szczęście, że przeciwnik wystrzelał się z tlenu na chwilę przed końcem ostatniej rundy.
#famemma
Kolejna sprawa Ferrari od
@bezbekpol: nie potrafiąc zadać ciosu w stójce zaskoczył na pewno. Druga Ewa Brodnicka nam się objawiła
@Amebka: w którym miejscu to neguje? sam piszesz, że to ma znaczenie w przypadku obalenia, bo w stójce, nawet jak ważysz 100kg, b---a od 60-kilowego Łaszczyka położyłaby cię spać. sam Ferrari o tym wiedział, dlatego tego unikał. i w tym jest problem, bo Łaszczyk się zesrał, nawet nie próbując niczego w stójce. wystarczyło, że cięższy i silniejszy chłop, dosłownie się na nim położył.