Wpis z mikrobloga

#psychologia #zwiazki #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #anonimowemirkowyznania

Przez kilka miesięcy mieszkałem z koleżanką, ot by się lepiej poznać zanim byćmoże wejdziemy w zwiazek, bo mieszkalismy duzo km od siebie. Ona studiuje, ja pracuję zdalnie.
W tym czasie ona poznała mnie ze swoimi znajomymi, rodziną itd.
I chodzi o to, że ciężko nam być od siebie daleko. Gdy jesteśmy razem w mieszkaniu, to ona cały czas chce mi dogadzać, coś ugotuje, coś poda, śniadanie do łóżka itd., chce gadać praktycznie non stop do późnych godzin wieczornych, razem gramy w planszówki, wychodzimy gdzieś, czasem zaśniemy razem na kanapie.
A ja mam tak, że uwielbiam jej towarzystwo, lubię jej słuchać, świetnie jest nam razem.

Tylko że wszystkie moje sprawy odkładam na inny plan, wszystko i wszyscy inni przestają się dla mnie liczyć. Myślałem, że to minie po jakimś czasie, ale nie. Bez niej pustka, z nią, wszystkiego pod korek.

Najciekawiej, że ona prawdopodobnie ma tak samo. Dogadza mi choć pewnie ten czas mogłaby wykorzystać inaczej a przecież studiuje i musi się uczyć. Wspominała, bym gdzieś wyszedł coś porobił dla siebie. Ja na to, że przecież niech robi co chce, ma przecież pokój, ja będę cicho. Czasem po prostu gdzieś wychodziłem, ale to nie jest moje miasto, nie mam tu znajomych a sam fakt, że to jeszcze nie związek, nie motywuje mnie do organizacji sobie życia dookoła. Co jakiś czas wracam, zwykle na tydzień, ona ma wtedy czas dla siebie, ale też często piszemy czy dzwoni do mnie w nocy by pogadać, czasem razem zasnąć na videokonf.

Czy to popularny problem, ktoś tak ma?
  • 2