Wpis z mikrobloga

@Salam-Abdul-Al-Stulejari: heh pamietam jak bylem gowniarzem kiedys i bylem n-ty raz na silowni i podchodzi jakis koks i mnie zaczyna #!$%@?: co ty sobie #!$%@? wyobrazasz, krzywde chcesz sobie zrobic? I zaczal mnie uczyc jak cwiczenia sie poprawnie wykonuje. Nadal sa takie ciekawe miejsca, ale raczej w mniejszych miejscowosciach.

Haha albo inna akcja:
Slysze z szatni dzwieki zarzynanego swiniaka z sali cwiczen. AAAAAYYYY, AYYYYY #!$%@? AYYYY. Ide zobaczyc co tam
@Salam-Abdul-Al-Stulejari: chodziłem do takiej piwnicy za młodu i nikt mnie nie poprawiał w technice mimo, że było co poprawiać, mało stanowisk, mało sprzętu, braki sprzętowe w bieżniach itp., mało miejsca, ceny jak w fitness klubie. Natomiast w fitness klubie do którego teraz chodzę mogę w cenie karnetu umówić się na trening indywidualny z trenerem i pójść na 10 różnych rodzajów treningów siłowo-wytrzymałościowych. Jak chcesz znaleźć znajomych to też się da.
@Salam-Abdul-Al-Stulejari siecowki są na multi sport, więc nie jest problemem karnet. Czasami są 24/7, niektórym to bardzo pomaga. Dodatkowo prawie zawsze masz w takich od #!$%@? różnych dziwnych maszyn co niektórym może pasować. Talerze są takie same, co jest bardzo wygodne i znaczące, w mordowniach każdy talerz innej firmy, albo #!$%@? z jakiegoś starego Ursusa XD. #!$%@? i co to jest za argument że mordownie zajebiste, bo gościu przychodzi i mi mówi
@Salam-Abdul-Al-Stulejari: sieciówki są super. Ogromna sala, dziesiątki stanowisk, sporo ludzi. Giniesz w tłumie i hałasie, robisz swoje. Po kilku wizytach rośnie pewność siebie, bo stali bywalcy i obsługa z grzeczności mówią "cześć". Do tego zobaczysz tam calutki przekrój klienteli - od napakowanych sterydziarzy, przez fit trenerów, fighterów, przez zwykłych tatusiów i młodziaków i casuali, aż na grubasach i szczypiorach kończąc. Wszyscy są tam w jednym celu i to trochę motywuje. Każdego