Wpis z mikrobloga

Ten okres to tortura psychiczna dla przegrywów. W tym czasie widać najostrzej, jak bardzo nie pasujemy do tego świata. Gości świątecznych zawsze traktowałem jako zło konieczne i modliłem się, by wyszli jak najprędzej. Dobrze, że od kilku lat nikt już nie przyłazi i siedzimy tylko ja i rodzice.

Mimo to cały czas nie lubię tego okresu. Chyba w latach nastoletnich się zaczęła taka wyraźna niechęć. W Święta i Sylwestra zawsze siedziałem ze skwaszoną miną. Już jakieś 10 lat temu, zanim przyznałem się w domu do bycia przegrywem, psułem reszcie domowników ten czas swoim fatalnym humorem.

Ciekawe, czy szara myszka u boku zmieniłaby moje nastawienie. Podejrzewam, że fakt, iż czuję się podczłowiekiem jeśli chodzi o damsko-męską sferę życia i zawsze byłem forever alone'em, nie jest bez znaczenia w tym, jak podchodzę do tego tygodnia.

Ehh, właśnie zapodali "All I want for Christmas is you" w "Jaka to melodia?". Nie sposób uciec od feelsów, nie ma gdzie się przed nimi schować. Dawać już 2 stycznia.

#przegryw #przegrywpo30tce
  • 31
@kocot: nie zakładam, że znajdę. Mam na myśli bardziej to, że gdybym rozwijał się prawidłowo w okresie do tego odpowiednim, to teraz moje nastawienie do wszystkiego, w tym świąt, byłoby inne.

Teraz jest o jakieś kilkanaście lat za późno i byłbym skrajnym naiwniakiem, gdybym wierzył, że na 31. lvl-u, po zaniedbaniu całego swojego życia wskutek braku motywacji, nagle wszystko się odmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Mam na myśli bardziej to, że gdybym rozwijał się prawidłowo w okresie do tego odpowiednim, to teraz moje nastawienie do wszystkiego, w tym świąt, byłoby inne.


@soyunmago: To zależy chyba nie tylko od tego. Sama od dobrych kilku lat nie przywiązuję uwagi do świąt i sylwestra, a przecież jako różowa w oczach przegrywów jestem normikiem i powinnam robić normickie rzeczy. Tak jak napisał ktoś wyżej - to "święto sztucznie napompowane do
@choochoomotherfucker: echh... Wydaje mi się, że w moim przypadku jednak jakieś powiązanie jest.

Może to złudne i nietrafione przekonanie, ale sądzę, że gdybym jednak nie był przegrywem w tym aspekcie życia i miałbym jakąś duszyczkę u boku, to przynajmniej nie byłbym aż tak zgorzkniałym, starym dziadem, psującym radość wszystkim dookoła. Nie mówię nawet o jakiejś magii świąt jak u dzieci, ja jestem absolutnie nie do życia w trakcie tych 7-10 dni,
@soyunmago: ja za dzieciaka nawet nie byłem dopuszczany do wigilijnego stołu bo przyjeżdżał ktoś z rodziny i chlali ze starymi od samego początku. Potem starzy sie pokłócili z resztą rodziny o jakiś spadek i nikt potem nie przyjeżdżał. Zresztą wigilia to mały pikuś bo można to jakoś spędzić przed kompem ale od sylwestrowych wystrzałów i uczucia że inni ludzie dobrze się teraz bawią nie da się odizolować.