Wpis z mikrobloga

Hej, chciałem się poradzić z problemem.

Mieliśmy z różową tygodniowy wyjazd w góry z noclegami przez booking. Zapłaciliśmy dosyć sporo jak na to co do tej pory braliśmy, bo chcieliśmy zrobić sobie wyjazd na wypasie i wychodziło ok. 500 zł za noc. Istotnym jest, że mieliśmy mieć zapewniony internet, bo oboje pracujemy zdalnie i z uwagi na funkcje musimy czasem być dostępni mimo urlopu.

Po przyjeździe internet przestał działać już pierwszego wieczora - zgłosiliśmy to właściciela, który zobowiązał się rozwiązać problem, ale dopiero za 3 dni - podobno mają internet na kartę i poprzednicy musieli wyczerpać limit, a "prawdziwego" właściciela nie ma i koleś z którym się kontaktowaliśmy tylko zarządza za niego. Umówiliśmy się na ponowny kontakt.

W poniedziałek, po powrocie z zakupów okazało się, że facet wszedł do mieszkania pod naszą nieobecność i podmienił router z kartą na inny - trochę niefajnie się poczuliśmy, bo umawialiśmy się inaczej i było dla nas trochę creepy, że ktoś pod naszą nieobecność wchodzi bez naszej wiedzy do mieszkania. No ale niech będzie - nic nie zginęło, facet zostawił nowy router.

Problem tylko był taki, że nowy router również posiadał kartę, która nie łączyła się z internetem. Koleś rozłożył ręce, powiedział, że nie ma co w takim wypadku zrobić i mamy sobie radzić. Powiedziałem mu, że to trochę słabo, że płacimy kilka tysięcy za nocleg, internet miał być, a go nie ma. O popękanych szybach w oknach nie wspomnę.

Następnego dnia wkurzyłem się jeszcze bardziej, bo spadł śnieg, a wyznaczone nam miejsce postojowe było za bardzo stromym podjazdem (Szklarska). W całym budynku byliśmy jedynymi osobami, przez co - mam wrażenie - właściciel niezbyt miał ochotę na zajęcie się odśnieżaniem, a już tym bardziej zabezpieczeniem wszystkiego, żeby nie zamarzło. Zgłosiłem problem właścicielowi, że nie jest odśnieżone i jak zamarznie, to będziemy mieli problem z wyjazdem. Ten odparł, że firma się tym zajmuje i to zgłosi. Super, byłem usatysfakcjonowany... Nie na długo. Przez to, że nikt nie odśnieżył, przez 2 dni zrobiła się totalna szklanka i nie można było nawet zejść pieszo - totalnie oblodzone. Skontaktowałem się ponownie i zapytałem, czy w takim razie mogę chociaż posypać podjazd solą, bo nie chcę robić nic bez jego zgody. Otrzymałem zgodę, więc sypałem solą. Do samego końca wyjazdu nikt nie był odśnieżać, a ja codziennie sypałem solą podjazd, żeby dało się chociaż zejść do auta. Skończyło się tak, że cały wyjazd był pod znakiem łopaty do śniegu.

Czy zbytnio wymyślam, czy faktycznie nie powinno tak być? Jeżeli tak - jak to najlepiej zgłosić? Myślałem nawet o chargebacku, bo za wyjazd płaciłem kartą.

#kiciochpyta #booking #podroze
  • 7
@MalowanyPtak: z internetem się zgodzę, powinien chociaż dać upust. Ze śniegiem to... sam mieszkam w górach. W tym sezonie nie było dużych opadów a na pewno nie takie żeby odśnieżać. To był wyjazd w góry,
zimą. Wokół mnie masa hanysow ma domy i w zimie to by chcieli żeby drogi były jak w mieście. A tak się nie da. Trza wozić łańcuchy albo samemu sypac. Choć właściciel powinien pójść wam na
@MalowanyPtak: ja opisywałem swoje przygody z booking i od 2019 nigdy nic nie zarezerwowałem u nich po tym jak się okazało że dział reklamacji tam praktycznie nie istnieje.
U mnie było o tyle ciekawiej że zarezerwowałem nocleg z wyprzedzeniem a w hotelu w dniu meldunku mi powiedziano że mój pokój zniszczyli rosjanie i nie mają dla mnie noclegu i niby mi gdzieś 9km dalej zarezerwowali inny (rzecz działa się w Pradze).
@MalowanyPtak: Trochę Ciebie rozumiem ale trochę też i nie. Zrozumiałe jest dla mnie domaganie się zwrotu części poniesionych kosztów bo zapłaciłeś za coś czego nie dostałeś. Mnie osobiście bardziej rozpieprzyła sytuacja, że Ty jako gość zajmujesz się odśnieżaniem.

Nie rozumiem natomiast tej sytuacji z internetem tym bardziej, że jesteś w Polsce. Chodzi mi o to, że w hotelach z internetem najczęściej bywa różnie i to, że ktoś napisze w ofercie, że