Wpis z mikrobloga

W lokalnej galerii handlowej po tym jak zjadłem sobie elegancką zapiekse i szedłem po fajeczki do kiosku, macha do mnie jakaś laska i krzyczy "Cześć!". W związku z tym że jakoś mnie matka wychowała odpowiadam i pytam że no "Cześć, znamy się?"

Dostałem odpowiedź "Nie, a lubisz zwierzątka?"

Poczułem sie niemal jak bym zaraz mial dostać propozycję oglądania kotków w piwnicy.

Skąd ta agresywna (w moim mniemaniu) polityka spoufalania się z obcymi ludźmi w miejscu publicznym stosowana przez organizacje non profit - w tym przypadku WWF. Mimo, że uważam ze ludzie stanowczo za mało się uśmiechają na ulicy nie znaczy to jednak, że jest to jakoś ja wiem, super komfortowe gdy ktoś nagle na ciebie, naskakuje i spoufala stanowczo za mocno xd. Co będzie dalej? "O ty śmieciu, nie chcesz dać na chore dziecko? Zero empatii! Czy masz rozum i godność człowieka?".

Czy to jest po to żeby zaczepiając ludzi stawiać ich w sytuacji że kto chce dać to da pieniądz do puszki czy cokolwiek, a jak ktoś nie chce to i tak wrzuci bo ma taki wjazd zrobiony na banie i zrobi wszystko byle się od tego kogoś odpieprzyli.