Wpis z mikrobloga

W ogóle życie normickie. Mam kilku takich znajomych, w sumie spoko ludzie. Tylko dzięki kontaktom z nimi jeszcze do końca nie zdziczałem. Nie dziwi mnie, że normicy mają skłonności do kołczingowego #!$%@?, patrzenia przez różowe okulary na świat. No jak żyją ci moi znajomi.
- w liceum pierwsze imprezy, związki, seks, przygody, różne wspomnienia na całe życie
- potem studia to już w ogóle jeden wielki melanż, trochę nauki, trochę pracy. Życie pędzi na oszalałe, plany na przyszłość, wyjazdy na wakacje. Po prostu udana młodość
- pod koniec studiów poważniejszy związek, w końcu koło 27 roku życia ślub, praca w korpo, kupno mieszkania. Dalsze plany na przyszłość, w perspektywie założenie rodziny. No jest po co żyć.

A takie przegrywy? Ja mógłbym pomarzyć o takim życiowym scenariuszu. Jak poszedłem na studia mając 19 lat, to miałem tak zryty łeb, że byłem święcie przekonany, że marnuję czas bo i tak skończę w gównianej pracy fizycznej. Wiara w siebie poziom zero. Więc zrezygnowałem ze studiów i mając 28 lat mam gównianą pracę fizyczną. No i lecą lata w samotności, leczenie depresji, psychiatra i tak człowiek walczy sam ze sobą nie wiadomo po co.

Więc jak wyobrażę sobie, że miałbym życie jak moi znajomi normicy, to pewnie też byłbym naładowany całym tym pozytywnym gównem i dawał rady w stylu "wszystko będzie dobrze". Bo dla nich będzie, oni wygrali.

#feels #samotnosc #rozwojosobistyznormikami #depresja #przegryw