Wpis z mikrobloga

Wszystkie te tematy odnośnie podziału "kosztów" w związku (np ten) od @Xuzoun, da się chyba sprowadzić do 2 wspólnych grup:

- niezależnie od różnic w zarobkach i majątku - podział kosztów po równo.
- podział na moje-twoje, w przypadku większych rzeczy, np kredytu na mieszkanie

Są tu jednak wewnątrz ukryte założenia i czynniki środowiskowe.

- Istnieje pay-gap, różnica płacowa wynikająca z szeregu różnych powodów.

- Kiedyś było przyjęte - czasem wciąż jest - że facet ma być żywicielem rodziny, zapewnić dom itd.

- Analogicznie, niektóre pary prowadzą wspólny budżet, na wyjazdy, na żywność, itd, jednak korzystanie z niego nie jest 50/50. Mężczyzna przykładowo je więcej, a kobieta statystycznie wydaje więcej na środki kosmetyczne/chemię itd. Trudno sobie wyobrazić rozliczanie się z każdej rzeczy - "premiuje" to osoby żyjące dynamicznie - wydające więcej. Innym przykładem może być jakieś hobby, powiedzmy modelarstwo, albo mikrokoksy i ich odżywki ( ͡º ͜ʖ͡º) Inny przykład - niebieskiemu może wisieć i powiewać czy w mieszkaniu ma firanki albo ładne panele, a różowej będzie zależeć na wyremontowaniu kuchni. Był tu wpis parę dni temu, jak jakaś różowa opisywała że jedzą rano śniadanie, ona musi jeść jakieś tanie rzeczy, a on wcina jakąś jagnięcinę, bo mieli osobny śniadaniowy budżet, przykre ( ͡° ʖ̯ ͡°)

- Ludzie różnią się w kwestii podejścia do życia - jedni oszczędzają, inni żyją yolo na 101% od pierwszego do pierwszego

- Majątek zgromadzony - w przypadku jeśli taki ewentualny związek przetrwa długo, lub zostaje sformalizowany - wchodzi w mienie wspólne

Kredyt mógł być wzięty przed związkiem (i można powiedzieć - jest odpowiedzialnością jednej osoby), lub w jego trakcie. Wpływa to jednak na kwotę którą się dysponuje. Ostatecznie oczywiście każdy decyduje na bazie wielu kryteriów (hopefully niekoniecznie kasa byłaby najistotniejszym), tego co się wnosi do takiego związku i jak się wzajemnie zaspokaja swoje potrzeby. Ryzyko "zapłacenia" komuś za kredyt w przypadku rozstania oczywiście istnieje, z drugiej strony - to podobne założenie co ślub z intercyzą - na ryzyko rozstania.

Zupełnie odrębną a ciekawą kwestią jest to jak to było kiedyś. Było sobie wiano - i ojciec chcąc wydać córkę za mąż, "płacił" mężowi. Naturalnie było to związane z tym, że żony wtedy raczej nie pracowały.

Wykopki ogólnie są podzielone, jedni twierdzą że budżet na dobre i na złe powinien być, 50/50 koszty i wcześniejszy kredyt, jak się pakujesz w związek to z butami, bagażem i optymizmem. W pewnym stopniu "premiuje" to osobę która poniosła większe ryzyko kredytowe

Druga grupa twierdzi że decyzje wcześniejsze nie powinny być zmiennymi w tym równaniu, kredyt jest osoby A, natomiast od tego momentu podział jest 50/50 - w przypadku rozstania nie ma dużych strat, w przypadku związku "traci" ten który wnosił więcej - choć raczej nie ma to większego znaczenia. Takie myślenie ma swoje wady i zalety, bo może powodować że osoba B czuje się jak utrzymanek/utrzymanka, a jednocześnie, związek mógłby się też rozpaść np po 5 latach gdy mieszkanie osoby A wymaga już nakładów finansowych na remont.

#zwiazki #przemyslenia
  • 7
jak jakaś różowa opisywała że jedzą rano śniadanie, ona musi jeść jakieś tanie rzeczy, a on wcina jakąś jagnięcinę, bo mieli osobny śniadaniowy budżet, przykre ( ͡° ʖ̯ ͡°)


@Oo-oO: dlaczego to jest przykre? ona jadła takie śniadania wcześniej, jeszcze bez tego faceta? czy to on kazał jeść tanie rzeczy?
czy celem wejścia w relację jest to żeby chłop babie upgrade'ował śniadanie?
@heniek_8: musiałbyś znaleźć ten wpis. Z tego co opka tam pisała to właśnie wręcz przeciwnie - nie chciała go naciągać na kasę. Było tam coś jeszcze o tym że ona robiła przelewy za rachunki, miała dostęp do jego konta - ale nigdy nic dla siebie nie wzięła, a on ostatnio zmienił hasło - więcej nie pamiętam. Każdy oczywiście inaczej to odbiera, a w dodatku jak to było w rzeczywistości to wiedzą
@Oo-oO: akurat się zgadzam w większości z tym co napisałeś, tylko się czepiłem tego że niby to takie przykre - jadła jakieś tam np. parówki 80%, poznała gościa który jadał parówki 95%, teraz oboje jedzą to co jedli do tej pory, dla mnie to nie jest aż takie przykre ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Oo-oO Jeżeli para nie zarabia w miarę równo to podział 50/50 nie jest sprawiedliwy, tylko powinien być dostosowany procentowo do zarobków (kredyty wzięte na siebie przed związkiem pozostają kwestią osobistą).
Poza tym, te wszystkie wyliczenia dla mnie są straszne, to w zasadzie nie jest związek tylko jakaś kalkulacja jak tu mieć najwięcej korzyści materialnych. Serio się komuś kogo kochacie nie dołożycie do żarcia na śniadanie, kawy nie kupicie? xD
Nie wiem, może
@alfka: no właśnie, zgadzam się że takie wyliczenia są dla wielu osób nieprzyjemne. Inna grupa ma natomiast podejście typu - chcą dążyć do tego 50/50, co jest (dla mnie) trudne - bo wtedy trzeba liczyć, sama widzisz - nawet ten procentowy udział o którym piszesz byłby trudny, chyba że miałoby to być zgrubnie - zarabiasz 3/4/5 razy więcej niż ja więc udział 1/3, 1/4, 1/5 itd.

Ta sprawa ze śniadaniem z
@alfka @Oo-oO Dla mnie to też jest chore oraz zwyczajnie przykre co niektórzy na wypoku wypisują o finansach w związku. Zastanawiają się jak podzielić się kosztami jakiejś pierdoły za 5 dych, a przypominam, że mówimy relacji dwóch dorosły i kochających się osób.
Trochę to przerażające jak w niektórych wpisach sprowadza się związek do bilansu zysków i strat na zasadzie "pomocy będę 40 pln w plecy". Ciekawe czy tacy ludzie podpisują przyprawy w