Wpis z mikrobloga

Wczoraj miałem małą, aczkolwiek ciekawą przygodę po artykułach na Wikipedii. Zaczęło się od tego, że chciałem poczytać definicje tego, czym właściwie jest norma, bo od dłuższego czasu mocno powątpiewam w sens tego stwierdzenia. I moje obawy się poniekąd potwierdziły.
Norma (psychologia):

(...) Jest – niejednoznacznie – powiązana z wielorakimi koncepcjami zdrowia, w szczególności zdrowia psychicznego; może być zakorzeniona w różnorodnych założeniach filozoficznych i etycznych o naturze człowieka i świata.


Jak zwraca uwagę np. S.J. Bartlett, w języku potocznym „nienormalność” ma z reguły negatywne konotacje, tymczasem w rozumieniu profesjonalnym – np. jako norma statystyczna – jest to często określenie nieprzekładające się jasno na oceny o pożądanym (zdrowym czy moralnym) funkcjonowaniu. Ze względu na wieloznaczność tych kategorii, oraz potencjalnie jatrogenny i stygmatyzujący społeczny odbiór diagnozy psychologicznej i psychiatrycznej, określenie czy dane zachowanie jest „nienormalne”, oraz co z tego wynika, wymaga nie tylko fachowej wiedzy, ale także świadomości następstw takiej diagnozy.


Od tego rozpoczęłą się moja wędrówka i lektura kolejnych, powiązanych artykułów. Np. salutogeneza - model podejścia do zdrowia przeciwny do powszechnego modelu patologicznego. Ale najciekawsza z tego wszystkiego wydała mi się antypsychiatria, przy okazji zahaczyłem o psychiatrię represyjną w ZSRR i doszedłem do polskiej ustawy o ochronie zdrowia psychicznego i po pobieżnej lekturze stwierdziłem, że ustawa ta jest mocno liberalna stawiając dobro pacjenta na pierwszym miejscu, dając mu mnóstwo praw, a warunki wymagane do ubezwłasnowolnienia są wyjątkowo restrykcyjne, więc wizje przymusowego leczenia psychiatrycznego z byle powodu rodem z ZSSR, mimo społecznych obaw, są mocno przesadzone.

#!$%@?ąc jednak od tego wszystkiego, jedna kwestia pozostaje dla mnie mocno zagadkowa, a mianowicie fakt, że miało miejsce coś takiego jak eksperyment Rosenhana. Zastanawiam się, czy w obecnych czasach nadal coś takiego ma rację bytu. Jak medycyna jest w ogóle w stanie odróżnić symulację zaburzenia psychicznego od faktycznego zaburzenia? Tym bardziej, gdy ktoś potrafi bardzo dobrze udawać. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś był w stanie rozwiać moje wątpliwości. Nikt nie ma przecież wglądu do umysłu innej osoby.

Główne poglądy antypsychiatrów można ująć w punktach:


- umysł nie jest organem cielesnym i dlatego nie może być chory,

- metody naukowe nie mogą wytłumaczyć subiektywnego odbiegania od normy zaburzeń umysłowych, ponieważ niemożliwa jest bezpośrednia obserwacja (procesów myślowych),

- zaburzenia umysłowe w najlepszy sposób mogą być tłumaczone czynnikami społecznymi, etycznymi lub politycznymi,

- etykietowanie jednostek określeniem „chory” jest sztucznym narzędziem wykorzystywanym przez społeczeństwo w celu utrzymania stabilności w obliczu wyzwań,

- terapia lekami i hospitalizacja są szkodliwe dla osób w ten sposób leczonych.


W jaki sposób współczesna medycyna rozwiązuje ten problem?

#psychologia #psychiatria #psychoterapia #schizofrenia
  • 4
@tamagotchi:

Zastanawiam się, czy w obecnych czasach nadal coś takiego ma rację bytu. Jak medycyna jest w ogóle w stanie odróżnić symulację zaburzenia psychicznego od faktycznego zaburzenia? Tym bardziej, gdy ktoś potrafi bardzo dobrze udawać.


To nie jest takie łatwe, aby oszukać lekarzy psychiatrii, co do udawania choroby psychicznej.

Nie jestem lekarzem, ale na pewno istnieją kryteria co do uznania człowieka za chorego psychicznie.

Jeżeli chodzi o schizofrenię, to są trzy