Wpis z mikrobloga

Precz z hidżabem, precz z Chameneim, czyli protesty w Iranie

Od kilku dni w Iranie trwają antyrządowe protesty. W sieci pojawiają się kolejne nagrania ze starć między protestującymi a siłami bezpieczeństwa. Uczestniczące w protestach kobiety zrzucają swoje hidżaby, a demonstranci wznoszą hasła przeciwko najwyższemu przywódcy Iranu – ajatollahowi Chameneiemu. O co chodzi w irańskich protestach? Czy demonstracje stanowią szansę na zmianę systemu politycznego w Iranie?

Tekst dostępny jest także na Blogu - zachęcam do czytania tam ze względu na większą przejrzystość.

Od czego się zaczęło?

W dniu 13 września policja obyczajowa zatrzymała w Teheranie 22-letnią kobietę, Mahsę Amini. Policja zatrzymała ją, gdyż w nieprawidłowy sposób nosiła hidżab – nakrycie głowy, noszone przez muzułmańskie kobiety, które w Iranie jest obowiązkowe. Amini została zabrana na lokalny posterunek policji. Jeszcze tego samego dnia, w stanie śpiączki, trafiła do szpitala, gdzie po 2 dniach zmarła.

Według nieoficjalnych informacji, Amini została dotkliwie pobita przez teherańską policję obyczajową. Jeden z ciosów, wymierzonych w czaszkę, miał doprowadzić do jej śmierci.

Historia młodej kobiety – dzięki internetowi – szybko obiegła cały kraj. Dzień po śmierci Amini, 17 września, pod szpitalem odbyły się pierwsze protesty, które w kolejnych dniach zaczęły rozlewać się na cały kraj.

Rewolucja kobiet

Symbolem obecnych protestów są bez wątpienia kobiety, które demonstracyjnie zdejmują czy nawet palą swoje hidżaby. Historia Amini jest ich historią, historią z którą mogą się utożsamić.

Hidżab jest obowiązkowy w Iranie od czasu islamskiej rewolucji 1979 r. W ten sposób stał się on pewnym symbolem obecnej władzy ajatollahów. Zdejmując czy paląc swój hidżab kobiety nie tylko żądają pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za śmierć 22-letniej kobiety. Chodzi o coś więcej. O sprzeciw wobec obecnej władzy. Nic też dziwnego, że na protestach obok haseł typu „precz z hidżabami” słychać także „precz z Chameneim” (najwyższym przywódcą Iranu).

Reżim trzyma się mocno

Obecne protesty mają dużą skalę. Nie są jednak niczym wyjątkowym jeśli idzie o Iran. Przez kraj co pewien czas przetaczają się protesty o różnym podłożu – podwyżki cen paliw, żywości czy pogarszanie się ogólnej sytuacji gospodarczej kraju.

W porównaniu z poprzednimi protestami, te obecne z pewnością są jednak dużo bardziej „medialne” na Zachodzie. Walka o prawa kobiet jest bowiem sprawą, z którą zachodni odbiorcy są w stanie się utożsamić – nie jest to jakiś mizoginistyczny przytyk a raczej stwierdzenie smutnego faktu.

Irański aparat represji jest bardzo rozbudowany, a reżim ajatollahów mierzył się już z dużo większymi protestami np. zieloną rewolucją z 2009 r. W ostatnich dniach władze podjęły szereg działań zmierzających do likwidacji protestów: ograniczając dostęp do internetu, organizując pro-rządowe demonstracje, wysyłając policyjnych prowokatorów na protesty, czy wyprowadzając na ulicę oddziały policji i Basidżu (organizacja paramilitarna używana m.in. do rozbijania protestów).

Władze zdają się zdeterminowane, aby rozbić protesty w ciągu kilku najbliższych dni, tak żeby ostatecznie uspokoić sytuację w kraju jeszcze w ten weekend.

Brak liderów

Władze zdają się nie postrzegać obecnych protestów za wyzwanie także z tego powodu, że nie posiadają one żadnego lidera. Historia pokazuje, że irańskie protesty są niebezpieczne dopiero wtedy, gdy pojawiają się przywódcy, wokół których gromadzą się demonstranci. Tak było podczas rewolucji islamskiej 1979 r., gdy – przebywający wówczas na emigracji we Francji – ajatollah Ruhollah Chomejni został liderem protestów. Tak było także podczas tzw. zielonej rewolucji 2009 r., gdy po sfałszowaniu wyborów prezydenckich, protestami kierował kandydat opozycji na prezydenta Mir-Hosejn Musawi i były prezydent Iranu, reformista, Mohammad Chatami.

Obecnie takich liderów nie ma.

Zmęczenie materiału

Z wyżej opisanych powodów uważam, że obecne protesty mają małe szanse żeby przerodzić się w jakąś „rewolucję”. Całkowicie bym ich jednak nie dyskredytował. Historia pokazuje, że rewolucje często zaczynają się w sposób dość niespodziewany.

Faktem jest jednak, że wielu Irańczyków jest zmęczonych obecną sytuacją w kraju. Po 40 latach władzy ajatollahów, formuła teokratycznych rządów powoli się wyczerpuje. Pokazuje to najlepiej frekwencja wyborcza, która w zeszłorocznych wyborach prezydenckich byłą najniższa od czasu powstania Islamskiej Republiki i wyniosła zaledwie 48% (spadek o 24 punkty procentowe w porównaniu z poprzednimi wyborami z 2017 r.) .

Irańczycy są zmęczeni nie tylko ustrojem teokratycznym jako takim, ale iluzoryczną demokracją. Rada Strażników (jeden z organów Islamskiej Republiki) blokuje kandydatury wyborcze co bardziej wyróżniających się reformistów, a wybory są przeprowadzane w taki sposób, że nikt nie wygra ich bez cichej zgody najwyższego przywódcy ajatollaha Alego Chameneiego.

Duża część osób jest także niezadowolonych obecną sytuacją gospodarczą kraju. Rewolucja islamska z 1979 r. miał przynieść sprawiedliwą redystrybucję dóbr, które dotychczas zagrabiała dla siebie tylko dynastia Pahlawich i ich stronnicy. Jednak po 40 latach okazało się, że głównym beneficjentem teokratycznego systemu zostali wojskowi i duchowni, którzy dzięki funduszom charytatywnym (tzw. bonjady) zaczęli defraudować publiczne pieniądze. W takiej sytuacji amerykańskie sankcje nałożone przez Trumpa w 2018 r. są raczej czynnikiem potęgującym irańskie problemy gospodarcze niż ich główną przyczyną.

Obecna formuła rządów teokratycznych w Iranie wyczerpuje się. Nawet jeśli obecne protesty zakończą się fiaskiem (na co wiele wskazuje), to irańskie władze mierzą się z coraz większym niezadowoleniem społecznym. Wzrost nastrojów anty-rządowych w pewnym momencie będzie wymagał od władz interwencji i zaproponowania znaczących reform – a być może nawet całkowicie nowego kontraktu społecznego (odejście od uprzywilejowanej pozycji duchowieństwa).

Reformy w Iranie są potrzebne, aby Irańczycy – zwłaszcza ci najmłodsi – ponownie uwierzyli w ideały Islamskiej Republiki. Zanim to nastąpi, co jakiś czas przez Iran będą przetaczały się kolejne fale protestów. Jeśli władza nie ustąpi i reform nie będzie, to rewolucyjna powtórka z 1979 r. będzie stawała się z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej prawdopodobna.

______________

Info z Bliskiego Wschodu wrzucam na:
- stronę Puls Lewantu
- Twittera.
- #lagunacontent
____________

UWAGA, WAŻNE:Jeśli ktoś chce być wołany do przyszłych wpisów to musisz zaplusować wpis pod tym linkiem. Wypisać się z wołania można cofając plusa pod zalinkowanym wpisem.
______________

Jeśli ktoś docenia moją pracę i chciałby postawić mi wirtualną kawę, to może to zrobić pod tym linkiem.

#bliskiwschod #iran #geopolityka #lagunacontent - autorski tag
JanLaguna - Precz z hidżabem, precz z Chameneim, czyli protesty w Iranie

Od kilku ...

źródło: comment_1663875586yobclPUSzpitkX8KGjt9KX.jpg

Pobierz
  • 97
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@JanLaguna:

Reformy w Iranie są potrzebne, aby Irańczycy – zwłaszcza ci najmłodsi – ponownie uwierzyli w ideały Islamskiej Republiki.

Oni nigdy już w nie nie uwierzą. Pokoleniu internetowemu nie da się wciskać religijnej ciemnoty. Tak się dzieje w zasadzie wszędzie na świecie, gdzie młodzież ma dostęp do w miarę swobodnej wymiany informacji. W Polsce też ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@JanLaguna: Sam bym był zmęczony życiem w kraju, który ma nazwy instytucji jak z książki fantasy: Rada Strażników, policja do spraw moralności, Najwyższy Przywódca, Zgromadzenie Ekspertów i pewnie sporo innych takich dziwactw się znajdzie. ( ͠° °)
  • Odpowiedz
  • 21
@PDCCH Pod tym względem to prawda, ale sama rewolucja islamska z 1979 r. - mimo swojej nazwy (islamska) - miała dużo szerszy charakter niż tylko religijny. Przy odpowiedniej interpretacji, da się z tej rewolucji sporo wyciągać dla młodszego pokolenia. Tylko te ideały (jak np. wspomniana sprawiedliwa redystrybucja dóbr) powinna być potem realizowana a nie tak jak teraz, że bonjadami na lewo wyprowadzana jest kasa. ( ͡º ͜ʖ͡º
  • Odpowiedz
Bonjady to w ogóle ciekawe instytucje, bo to są teoretycznie organizacje charytatywne, a w praktyce często to wielkie konglomeraty, w które wchodzą np. firmy budowlane, które dostają państwowe kontrakty.


@JanLaguna: ciekawe kiedy pisowcy u nas to wynajdą. A może to już funkcjonuje? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@silentpl: Nah ( ͡° ͜ʖ ͡°) Szach to był wielki sojusznik USA - co ciekawe wtedy KSA i Iran były głównymi filarami amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie. Mówiąc na temat CIA i Iranu to CIA i MI6 obaliło kiedyś premiera Iranu, Mosaddeqa, ale to było w latach 50. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@JanLaguna: ja wam powiem dlaczego kobiety są zazwyczaj bardziej "chętne" i zdeterminowane w takich protestach.
Bo jak w końcu wyrwą sie z kuchni, to ich nosi na mieście ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tego ich wyzwolenia, można również doświadczyć w każdy piątkowy/sobotni wieczór w każdym większym miescie/klubie/burze/dyskotece, a ostatecznie w hotelowym pokoju z chadem( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Te protesty tylko zachęcą USrael do ataku na Iran. Nie wierze ze amerykańska agentura nie pomogła Irańczykom wyjść na ulice. Te protesty są słuszne ale to nie jest dobry czas bo może się okazać ze amerykance zaczną tam wprowadzać demokracje w obronie przede wszystkim ropy i atomu.
  • Odpowiedz
Tak, ludzie potrzebują osoby wokół której będą się skupiać, sama idea to zbyt mało aby zachować "integralność" i tempo protestów


@JanLaguna: gorzej jak liderem zostanie jakiś polityk który jedyne co będzie robił to wykorzystywał protest dla swoich celów, albo go rozkradał tak jak lider blm o ile mnie pamięć nie myli

i co najważniejsze uważam że powinna być to kobieta albo przynajmniej ktoś wybrany przez społeczność protestu niezwiązany z polityką
  • Odpowiedz
@krolPatolpierwszy: Te protesty nie są niczym wyjątkowym i niestety nie są aż tak duże jakby chciały media zachodnie. Ponadto władza w Iranie nie ma twarzy - to raczej hydra - i byłoby czymś niebywałym gdyby uliczne protesty mogły ją naruszyć. Izrael zaś nie zaatakuje w najbliższym czasie, bo samodzielnie nie jest w stanie uporać się z Iranem bez użycia atomówki, a USA mają inne sprawy na głowie w tym momencie.
  • Odpowiedz
@JanLaguna: mam w sumie trochę złudną pewno nadzieje że rozrośnie się to do rozmiarów takich jak w Kurdystanie ale nawet jakby miało to potrzeba na to czasu jednak
  • Odpowiedz
@PDCCH: A pewnie, że istnieje. Nazywa się to "Narodowa Fundacja im. JP II", istnieje już wiele mutacji i hybryd tego tworu, w praktyce sprowadza się to do wyciągania kasy z budżetu na mniej lub bardziej finezyjne sposoby (np. w formie ławeczek patriotycznych) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz