Wpis z mikrobloga

Moja narzeczona zawsze twierdziła że mlaszcze, mlaskam, wydaje odgłosy podczas jedzenia które dla niej są nie do zniesienia.

Wybuchała wtedy zawsze gniewem, tupała, krzyczała, chwytała się za uszy.

Po kilku latach dyskomfort sprawia mi jedzenie przy niej.

Obiady ja robię więc jak tylko jej podam to od razu albo jem w kuchni albo w drugim pokoju.
Od tamtej pory nie mam żadnej przyjemności z jedzenia.
Ciagle się jej pytam czy to normalne że narzeczonego odpowiednio przez długi czas zaprogramowała jak psa Pawłowa na taką reakcję.

Ona odpowiada mi że to nie jej wina.

Co sądzicie czy to moja wina? Naprawdę nie otwieram ust jak jem. Staram się mało mielić pokarm i od razu połykać.

#przegryw
#zwiazki
#p0lka
#psychologia
  • 52
  • Odpowiedz
w jaki sposób chcesz leczyć mizofonię?


@kayleigh1507 a w którym miejscu pisałem o leczeniu? To co napisałem ma spowodować że różowa OPa zrozumie że to z nią jest problem i ona musi się uporać ze swoimi wyimaginowanymi dźwiękami. A OP niech sobie w spokoju spożywa posiłki.
  • Odpowiedz
@lubielizacosy: XDDDDD jak jestem w gościach i są postawione czipsy w misce to często ich nie biorę lub się pytam, czy nie bedzie im przeszkadzało, jeśli bedę chrupać XD
nie, to nasi partnerzy są terrorystami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@szuineg: Mizofonicy doskonale rozumieją, że niektóre dźwięki ich irytują ponadprzeciętnie. Nie jest do tego potrzebny psychiatra. Jedyna formą ulżenia w tej niedoli jest unikanie konkretnych dźwięków, zagłuszanie ich lub zatykanie uszu stoperami. I wzbudzanie w nich poczucia winy, gdy próbują sobie z tym problemem radzić, jest słabe tak samo, jak krzyczeni na dziecko z astmą, żeby wreszcie zaczęło oddychać normalnie.
  • Odpowiedz