Wpis z mikrobloga

@garrincha94: bo nie mogę już edytować poprzedniego komentarza - nie widzę NIC pozytywnego w fakcie, że raportuje się więcej przypadków i do tego piłam w Twoim komentarzu. Nadal jest tyle samo (lub więcej) nieszczęśliwych dzieciaków - na tyle, aby chcieli się wypisać z tego świata. Jak w tym można widzieć pozytyw? Bo co, bo uda się ich uratować? Przecież to nie oznacza, że zaczną być szczęśliwi i nie będą chcieli
  • Odpowiedz
Czy jeśli więc uważasz że jest się czym martwić to sensownym argumentem nie jest zaprzestanie rozmnażania?


@galek: A czy jeżeli jest dużo wypadków na drogach to sensownym argumentem jest zakazać ich prowadzenia? Argument "jeżeli zakażemy prowadzić samochody to będzie mniej ludzi ginąć na drogach" jest sensowny ale zbyt słaby aby zakaz jazdy samochodem był najlepszą opcją.

Nie no masz jakąś cudowna receptę? Czy tak rzucasz takie frazesy jak polityk ?
  • Odpowiedz
@ksanthippe: 1) Większa szansa na szum medialny 2) Dziecko ma poczucie że wiele osób przeżywa to samo 3) Z takimi przerażającymi liczbami łatwiej kogoś przekonać, że potrzeba więcej środków na psychoterapię dziecięcą
  • Odpowiedz
  • 1
@garrincha94

A czy jeżeli jest dużo wypadków na drogach to sensownym argumentem jest zakazać ich prowadzenia? Argument "jeżeli zakażemy prowadzić samochody to będzie mniej ludzi ginąć na drogach" jest sensowny ale zbyt słaby aby zakaz jazdy samochodem był najlepszą opcją.

Mordo temat już 2137 razy wałkowany na tagu.. nie rozumujesz abstrakcyjnie i dlatego masz problemy ze skumaniem antynatalizmu.

Jeśli chodzi o ruch drogowy to zaspokaja on pewne potrzeby ludzkie czyli potrzebę
  • Odpowiedz
@galek: Nie ma kompletnie żadnego znaczenia jakieś zaspokajanie potrzeb czy ryzyko cierpienia. Odnoszę się tylko i wyłącznie do Twojego argumentu z martwieniem a analogia jest prościutka: pomimo tego, że martwisz się o liczbę wypadków to masz pewne argumenty za tym aby sądzić, że całkowity zakaz jazdy nie jest najlepszą opcją. Więc sam fakt, że się martwisz o ofiary nie jest jeszcze wystarczającym argumentem aby zrobić wszystko co się da żeby
  • Odpowiedz
@garrincha94: nie mam teraz czasu wchodzić w głębsze polemiki, więc tylko ad 2 - serio pocieszyłoby Cię to, że ktoś ma tak samo źle lub gorzej niż Ty? Bo mnie nie, ale w sumie może to jest bardzo polskie podejście - i to jest cholernie smutne. Skoro wielu ludziom jest źle, to w sumie spoko?
  • Odpowiedz
  • 0
@garrincha94

Więc sam fakt, że się martwisz o ofiary nie jest jeszcze wystarczającym argumentem aby zrobić wszystko co się da żeby ich nie było

Czyli trzeba mieć wyjebongo w ofiary wychodzi na to :)
  • Odpowiedz
nie mam teraz czasu wchodzić w głębsze polemiki, więc tylko ad 2 - serio pocieszyłoby Cię to, że ktoś ma tak samo źle lub gorzej niż Ty? Bo mnie nie, ale w sumie może to jest bardzo polskie podejście - i to jest cholernie smutne. Skoro wielu ludziom jest źle, to w sumie spoko?


@ksanthippe: Chyba trochę kontekst zgubiłaś. Sam fakt, że ktoś cierpi chyba nikogo nie pociesza. Ale jeśli
  • Odpowiedz
@garrincha94: nie odwracaj kota ogonem, kontekst jest niezmienny :) ale ok, odpowiedziałeś, że w sumie dla Ciebie tak. No cóż, to w sumie przykre i zarazem pokazuje, że się nie dogadamy. To tak nie działa, ale osoba hipotetyzująca i bez podobnych doświadczeń nie może tego wiedzieć. Kiedy cierpisz, to skupiasz się na swojej sytuacji, a nie pocieszasz się, że inni mają tak samo. Powszechność beznadziei jest raczej czynnikiem potwierdzającym własną
  • Odpowiedz
@ksanthippe: Okej, to co napisałaś ma sens, możesz mieć rację. Hipotetuzyję natomiast to nie jest tak, że mnie by to pocieszyło (bo nie mam pojęcia, nie byłem w takiej sytuacji) tylko myślę, że być może to by pocieszyło osoby z depresją - to jest różnica.

Powszechność beznadziei jest raczej czynnikiem potwierdzającym własną sytuację i kwestionującym sensowność życia.


@ksanthippe: Intuicja mi mówi co innego ale jeżeli tak jest to
  • Odpowiedz
@garrincha94: fajnie, że dopuszczasz inny punkt widzenia. Znam niestety kilka osób z depresją i niestety wiem, że takie rozumowanie ich nie pociesza, to trochę jak rady w stylu pójdź pobiegać. Punktem odniesienia nie jest dla nich to, że Staś i Kasia też mają depresję, więc jest nam raźniej, ale to, że Basia i Grześ nie mają depresji a za to mają fajne (przynajmniej na pozór) życie, stąd pytanie: dlaczego ja
  • Odpowiedz