Wpis z mikrobloga

@orionwaw: Powiem z własnego doświadczenia. Miałem mega #!$%@? moment w swoim życiu, ale nie mogłem się przełamać przed przyjaciółmi i moją ówczesną dziewczyną. W akcje desperacji udałem się do terapeuty, gdzie mogłem całkowicie obcej mi osobie wyrzucić cały bagaż emocjonalny jaki taszczyłem przez tamten okres życia. Uczęszczałem głównie 2 razy w miesiącu przez niecały rok (W gorszej chwili było więcej spotkań) na rozmowy, gdzie udało mi się poradzić z moimi doświadczeniami,
  • Odpowiedz
@Pathfinder007: Mnie to zawsze ciekawi na podstawie takich historii jak Twoja, czy gdyby na miejscu terapeuty usiadł jakiś nieprzygotowany terapeutycznie człowiek, którego byś się nie wstydził, to czy efekt nie byłby taki sam albo podobny. I na ile ten efekt jest długotrwały. Myślę, ze wielu ludziom brakuje po prostu osoby do której można gębę otworzyć. A terapeucie płacisz, więc sluchac musi.
  • Odpowiedz
@localoca:
Wydaje mi się, że terapeuta musi mieć pewne doświadczenie. Zwykły człowiek nie umieć zadać trafnego pytania i zdiagnozować odpowiedzi. Czasami pytania były nie wprost, mój imiennik wielokrotnie manewrował rozmową tak, żeby dojść do sedna problemu, ale nie wprost i nie raniąc mnie jednocześnie.
W "terapii" nie chodzi o to, żeby cię klepać po plecach (a z tego co czytam, to ludzie właśnie tego oczekują), ale żeby zdiagnozować problem i dać
  • Odpowiedz
Od czasu zakończenia terapii czuje się jakbym narodził się na nowo, odkryłem ze życie potrafi być kolorowe i wyszedłem z mentalnego #!$%@?, którego nabawiłem się dzięki traumatycznym przeżyciom. Zacząłem jeszcze bardziej dbać o siebie i teraz rozmawiając ze mną na ulicy w życiu byś nie pomyślał, że gość mógł być aż tak #!$%@?.


@Pathfinder007: Ok, dzięki, trochę mi wyjaśniłeś. Ale to wyżej mnie niepokoi co do terapii, na ile to jest
  • Odpowiedz
@localoca: Od zakończenia terapii przeżyłem śmierć przyjaciela z którym znałem się od najmłodszych lat oraz mimowolne pojawienie się osoby w moim życiu, która była częściowo odpowiedzialna za traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Jednak te wydarzenia przeszedłem o niebo lepiej, niż zwykły stres w czasie mojego #!$%@?.

W moim przypadku terapia zadziałała i ma efekt do dziś, a upłynęło już bardzo wiele czasu. Otworzyłem nowy rozdział swojego życia i nie mam zamiaru wracać
  • Odpowiedz
@kamil150794: Powiem to tak, poza ekstremalnymi przypadkami, zawsze da się wyjść z przegryw. Mam 185 cm wzrostu, ale przez większość czasu byłem mocno ulany. Mino tego udało mi się poznać świetnie osoby, czy pierwszą miłość. Mój przyjaciel Marcin, który wyszedł z przegryw, powiedział mi złote słowa: Przegryw siedzi w głowie. I ma on 100% racji.

Jeżeli ślepo dążycie tylko do prokreacji i dla was cechy fizyczne są najważniejsze, to rzeczywiście możecie
  • Odpowiedz
@kamil150794: Nie mi oceniać, czy nie mamy o czym rozmawiać. Jeżeli nie macie szans na znajomych, to zastanówcie się co jest nie tak i zacznijcie to zmieniać. Wzrost oraz ulaństwo podałem, bo to przeważnie świadczy o #przegryw, przynajmniej tak można wywnioskować z lwiej ilości postów.
Czytam dosyć dużo waszych historii i zdecydowana większość wykopków z #przegryw ma olbrzymie szanse na wyjście z niego, wystarczy tylko chcieć, a nie się użalać.
  • Odpowiedz