Wpis z mikrobloga

Obejrzałem https://www.youtube.com/watch?v=4u5I8GYB79Y i mam takie pytanie:
czy ten wirus, który w rezultacie powoduje wściekliznę, jak raz się dostanie do organizmu to zawsze ją wywoła?
Bo wiem, że po wystąpieniu pierwszych objawów już nie ma odwrotu ani leku.
Ale czy jest taka możliwość, by organizm człowieka zwalczył go, wirusa, który już się dostał, ale jeszcze nie wywołał objawów, by te objawy w ogóle nie wystąpiły?
Czy ugryzienie przez wściekłe zwierzę, jeśli na 100% jest pewność, że do krwi wirus się dostał, czy to równe jest 100% pewności, że się namnoży, 100% pewności, że się przedostanie do mózgu i 100% śmierci?
Czy na etapie samego ugryzienia układ odpornościowy jeszcze jest w stanie go zniszczyć?
#medycyna #zwierzeta #wscieklizna #wirus #choroby #zdrowie #lekarz #weterynaria #weterynarz
  • 33
@zonbat: tego wirusa musi się dostać ileś tam tysięcy sztuk, żeby była realna szansa infekcji. Jak już zacznie się namnażać wzdłuż nerwów, to pozamiatane, ale jest często niszczony zanim do tych nerwów dotrze.

Z ciekawostek, u świnek morskich witamina C zmniejszała ryzyko przekształcenia się kontaktu z wirusem w infekcję bodajże o połowę. U ludzi znacznie poprawiała reakcję na szczepienie, a w jedynej próbie klinicznej, jaką przeprowadzono, dożylna witamina C wyleczyła kilka
dożylna witamina C wyleczyła kilka osób z pełnoobjawowej wścieklizny


@tomtom666: Powinieneś dostać bana za sianie ordynarnych fejków

@luk04330: Jak masz objawy wścieklizny to śmiało możesz założyć, że na 100% umrzesz. Jest dosłownie kilka przypadków wyleczenia protokołem Milwaukee ale były to osoby o genetycznej, czesciowej odporności, a po "leczeniu" musiały uczyć się chodzić.

Jak zostałeś ugryziony przez dzikie zwierzę to lecisz do zakaznika się zaszczepić i na 100% nic ci nie
Jak zostałeś ugryziony przez dzikie zwierzę to lecisz do zakaznika się zaszczepić i na 100% nic ci nie będzie


@kobiaszu: ok ale nie o to pytałem, to wiem.
Chodzi mi o to, czy zanim wystąpią objawy układ człowieka potrafi zwalczyć wirusa czy samo dostanie się go do krwi = śmierć (bez podejmowania działań).
@zonbat: mogą mieć odporność przez reakcje krzyżowe na szczepy wirusa, które NIE są śmiertelne, ale wywołują lekką infekcję, takie szczepy spotyka się u nietoperzy. Przez inne reakcje krzyżowe.

Do tego tak naprawdę nie wiemy, czy wścieklizna zawsze jest śmiertelna, czy może właśnie jest zwalczana już po zainfekowaniu nerwów, ale zanim dotrze do mózgu, co mogłoby dawać odporność. Możliwe też, że jest czasami zwalczana w tej pierwszej fazie objawów, wtedy ludzie zdrowieją
@tomtom666: ok dzięki, a jeszcze z ciekawości jak to wygląda, jak to jest że poddaje się eksperymentowi jakim jest np. podanie witaminy c zamiast tego, co działa na pewno, na jakiej zasadzie ktoś mając w sobie tego wirusa i wiedząc o tym, wolałby wstrzyknąć sobie witaminę c niż to, co wiadomo że działa?
@zonbat: w sumie jest jeszcze opcja, że dostanie się naprawdę bardzo dużej ilości wirusa podczas ugryzienia przez wściekłe zwierzę wywoła reakcję immunologiczną na tyle silną, że zadziała jak szczepienie.

Z wirusem jest ten problem, że on bardzo szybko znika z krwi, osadza się na nerwach i tam powoduje tak słabą infekcję, że prowokuje reakcji odpornościowej = nie wytwarza się odporność. Dopiero gdy wzdłuż nerwów dotrze do mózgu, jest wesoło. Pierwsza szczepionka
na jakiej zasadzie ktoś mając w sobie tego wirusa i wiedząc o tym, wolałby wstrzyknąć sobie witaminę c niż to, co wiadomo że działa?


@zonbat: na takiej, że przy wystąpieniu objawów masz ZEROWĄ szansę na przeżycie, czego byś sobie nie wstrzyknął. Wstrzyknęli więc na próbę witaminę C i... kilka osób przeżyło.

A zrobili to, bo były bardzo obiecujące wyniki na zwierzętach i na ludziach, gdzie testowano reakcję na szczepionkę vs reakcję
@zonbat: nie ma takiego czegoś jak "dążą" czy "nie dążą". Jedyne, co się liczy, to ile osób zarazi zainfekowany, to, czy przeżyje czy umrze nie ma żadnego znaczenia dla selekcji wirusa.

Jakby wirus wścieklizny zabijał chorego, zanim dostanie się do śliny, to taki wirus by nie przetrwał. Po tym, jak pacjent przestanie zarażać, może sobie umierać, może przeżyć, selekcja naturalna wirusa ma miejsce wcześniej.
@tomtom666: jeszcze jedno, czy ślina + krew to jedyna droga?
załóżmy, że taki wściekły pies kapnąłby śliną na palec człowieka a ten człowiek by potarł tą ślinę o oko albo o język swój, czy też może być lipa?
@zonbat: były nawet przypadki zarażenia wścieklizną po przeszczepie rogówki, był przypadek, gdy ktoś zaraził się, bo nietoperz napluł mu do oka (dosłownie, w jaskini była rozpylona ślina z wirusami i osiadła na oczach ludzi którzy tam zwiedzali). Przez język raczej nie, chyba że masz otwarte ranki w ustach. Jeden kłusownik czy myśliwy zaraził się obdzierając ze skóry upolowaną sarnę, miał miniaturową rankę najwidoczniej i gdzieś na skórze były resztki śliny.

Ale
@tomtom666: ok, a jak działa szczepionka na niego, w którym momencie przeciwciała które ma się dzięki szczepionce zaczynają działać? skoro ten wirus nie prowokuje reakcji?
@zonbat: wirus powoduje reakcję, jeśli jest go dużo, przy wściekliźnie go nie ma we krwi, więc komórki nie mają się na czym "uczyć". Powoli, przez całe miesiące rozmnaża się wzdłuż nerwów, aż dotrze do mózgu, rozmnaża się za wolno, żeby zalać krew kopiami, przez co nie wywołuje reakcji i organizm nie ma jak się uczyć.

Nie chodzi o wirusa jako takiego, ale o to, że jest go we krwi za mało,
@zonbat: o, faktycznie, wschód przestał chyba zwalczać (w sensie białoruś i reszta towarzystwa) i przechodzi do nas.

Skąd wiem, no ogólnie znam się na medycynie, a wścieklizna to ciekawa sprawa i czytałem co mi wpadło w ręce.

Jeszcze jedna ciekawostka, to jedna z chorób, na które nie za bardzo idzie się zaszczepić "na zapas", szczepienie trzyma bardzo krótko i ma od cholery skutków ubocznych, by trzeba co roku powtarzać. Dlatego zresztą