Wpis z mikrobloga

Dużo się u mnie dziś działo, w ogóle to musiałam wchodzić do mieszkania schodami, opowiem Wam.

Stanęłam przy windzie i nacisnęłam przycisk, ale nic nie było słychać, chwilę później jakiś ok. 30 letni niski, spocony facet przybiegł i spytał, czy nie widziałam dziecka, ja mówię zdziwiona, że nie, a on, że winda nie działa i pobiegł. Myślę sobie, OK, turyści, no tak jest czasami we Francji.

No to idę schodami, a tam ok. 30-letnia kobieta biegnie na złamanie karku i nagle się zapytuje czy nie widziałam dziecka? Mówię, że nie, ale nawet nie zdołałam nic zapytać, bo ta pobiegła dalej.

Wkurzona i spocona wychodzę po tych schodach na swoje piętro i widzę, kilka osób przy windzie, pełnych emocji, oni pytają mnie, z jakiego piętra jestem i gdzie byłam? Mówię, że z tego piętra na którym jestem, a przyszłam z drzwi wejściowych, bo przecież po to na to piętro przyszłam do siebie, do mieszkania..

A oni, że czterolatek się w windzie się zatrzasnął i na każdym piętrze się zbierają ludzie, jakby nacisnął dany przycisk i podjechał, żeby go odebrać, a matka i ojciec biegają po tych piętrach i szukają dziecka.

To ja się pytam, zadzwonił ktoś na numer alarmowy, żeby tą windę otworzyli? Nie wiadomo.

No i poszłam do siebie, po prysznicu poszłam po papierosy i winda działała, więc dziecko zostało odzyskane.

To, co mnie dziwi w tej historii, to jak można dziecko czteroletnie zostawić same w windzie, by się zatrzasnęło?

#logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #francja #zwiazki

--
Wszystkie nieodpowiednie komentarze będą usuwane
  • 13