Wpis z mikrobloga

Na ciekawy artykuł psychologa wpadłem, zastanawiając się czy gry są stratą czasu. Gry nie są stratą czasu. Wbrew temu, co większość osób sądzi, przeciwieństwem gry i zabawy nie jest praca, tylko depresja. Kiedy gramy, pracujemy bardzo ciężko: angażujemy uwagę i pamięć, pobudzamy swoją kreatywność, tworzymy strategię, uczymy się, doskonalimy umiejętności. Kiedy gramy, jesteśmy pełni optymizmu, przekonani, że nam się uda, że damy radę. (...) powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że granie to niezwykły sposób patrzenia na świat i nasze własne możliwości, naturalne przeciwieństwo depresji i zniechęcenia. Jeśli chcecie pobudzić swój optymizm, pewność siebie, zdolności społeczne, to najlepiej zrobić to, grając w gry komputerowe.
#depresja #gry #pcmasterrace
  • 51
@xiv7: bzdura - jak ktoś ma stany depresyjne (nie mylić z depresją) to gry będą ucieczką. Kiedyś sam się nad tym złapałem, że grałem w FFX i bardzo mi się spodobało, wciągnęło, nawet grindowałem choć tego elementu zazwyczaj nienawidzę, a do tej pory miło wspominam ten "okres w zyciu" jak przez miesiąc "zwiedzałem tamten świat".

I w dzienniku (takie narzędzie terapeutyczne) zrozumiałem z notatek, że wciąga mnie bo robię 2 rzeczy,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@xiv7: to doskonale widać po tym jak się już jest w jakiś stanach depresyjnych i zwyczajnie te gry nie dają radości i ogólny brak motywacji do podjęcia próby "zabawy". Każda nagroda w grze i w życiu wydaje sie bez celu wiec polecam wam grajcie ile wlezie <3
@ktomizajalnazwy:

rżnięcie w gierki kilkaset godzin rocznie to nie jest nic dobrego


Nie przesadzasz aby trochę? Rok ma 365 dni, więc na kilkaset godzin grania wystarczy, żeby średnio co wychodziła godzinka na dzień ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To ma być znowu taka przesada?
ale rżnięcie w gierki kilkaset godzin rocznie to nie jest nic dobrego.


@ktomizajalnazwy: a to niby czemu? To średnio godzina dziennie. Typowy gracz pyka spokojnie ze 2 godzinki dziennie, w wolne dni może i kilkugodzinne maratony. Piszesz w tonie wywołującym w innych poczucie winy z czegoś, za coś, za co winnym się czuć nie należy.

Bo to tak brzmi trochę na zasadzie "nie mówię, żeby nie czerpać przyjemności z prostych rzeczy,