Wpis z mikrobloga

Siemanko ratownicze (i nie tylko ;P) świry!
Rzadko piszę tak długie i tak emocjonalne wpisy, ale dzisiaj zrobię wyjątek, bo to była doskonała akcja.

W takie dni jak wczoraj i po takiej akcji jak ta, o której zaraz napiszę człowiek nabiera pewności, że mimo całej masy gniotów, pyciarskich wyjazdów, bzdur, pijaków i różnych innych absurdalnych powodów na wezwanie karetki jego praca ma sens!

Wczoraj dzięki wysiłkowi całkiem sporej grupy osób zaangażowanych w akcję udało się realnie uratować życie! Co wbrew pozorom w tej pracy nie zawsze jest takie oczywiste. Luźny dzień, pierwszy wyjazd po 11, czillera, utopia. Godzina 13:09, 3 osobowy zespół "S", kończymy pisać dokumentację kolejnego pijaczka na blokowisku, drukujemy, podbijamy, akurat rozmawiam z kumplem ze stacji gdzie jesteśmy i kiedy wracamy bo trzeba zrobić ruch w Hirołsach 3, w trakcie rozmowy wpada nam na tablet zlecenie wyjazdu, rzucam okiem i jednocześnie do kumpla "NZK, nara!". Faktycznie, w tablecie informacja o starszym mężczyźnie, który we własnym domu zasłabł i jest reanimowany. Leci śmigło, jadą strażacy. Dystans? prawie 4 kilometry do przejechania w trakcie godzin szczytu. Rzucam tylko do załogi standardowe "zapnijcie pasy". Zaczyna się walka z czasem, to jest ten moment, w którym człowiek wyostrza zmysły i daje z siebie i z karetki wszystko. Dojeżdżamy w mniej niż 10 minut, ciężko powiedzieć w ile dokładnie, nie patrzyłem na zegarek. Szybki podział kto jaki sprzęt bierze. W trakcie dojazdu widzimy nad nami śmigło, przed nami od czoła jadą ku nam wozy strażackie. Dojeżdżamy na miejsce. Wypadamy z karetki ze sprzętem, jednocześnie strażacy pomagają nam wziąć to co najważniejsze. W domu córka reanimuje mężczyznę, starszego pana. Koleżanka, która była pierwsza przy pacjencie podpina elektrody i sprawdza rytm. Ja przejmuję uciski. Lekarz zaczyna wentylować pacjenta. Migotanie, ładujemy defibrylator, pierwszy strzał. Reanimujemy dalej. Za chwilę wpada załoga śmigłowca, lekarz - jeden z najlepszych w Krakowie przejmuje kierownictwo akcją. Koleżanka zakłada wkłucie, szykujemy się do intubacji. Idą pierwsze leki. Wszyscy w całkowitym spokoju robią swoje, analizujemy potencjalne odwracalne przyczyny zatrzymania krążenia. Kolejna kontrola rytmu, znowu migotanie, znowu wyładowanie prądu. Podpinamy wspólnie ze strażakami Lucasa - urządzenie do mechanicznej kompresji klatki piersiowej. Kolejne leki. Lekarz ze śmigłowca wykonuje USG. Kolejna kontrola, znowu migotanie, kolejny strzał. Znowu leki. Podpinamy pacjenta pod respirator, odsysamy, zakładamy sondę do żołądka. Kontrola rytmu, rytm potencjalnie dający tętno, badamy. JEST! Mamy to! Kontrolne EKG, kontrolne USG, kolejne leki, płyny. Konsultacja z zakładem hemodynamiki. "Lecimy do Janka! Szykujcie się do transportu." Pada hasło. Zabezpieczamy wszystkie możliwe wkłucia, rurki, wszystko co jest nam potrzebne do tego żeby pomóc pacjentowi a co może się wyrwać. Wołamy strażaków, przekładamy pacjenta na matę transportową, wynosimy na nosze, jedziemy wszyscy razem do śmigłowca. Pacjent żyje, serce pracuje. Trafia do śmigłowca. Szybkie zbicie piątek z załogą HEMS i oddalamy się na bezpieczną odległość. Śmigło startuje i leci do szpitala, gdzie personel będzie dalej walczył o to żeby dać mu szansę wrócić do życia...

Łańcuch przeżycia zadziałał bardzo sprawnie, ale gdyby nie pierwszy element czyli córka naszego pacjenta, która podjęła skuteczną resuscytację to nasze dalsze wysiłki byłyby bezsensowne, czas dojazdu ZRM, dolotu śmigłowca i dojazdu zastępów straży pożarnej przekroczył kluczowe 5 minut. Po tym czasie jego mózg by zwyczajnie zaczął umierać. Dosłownie w tym samym momencie na miejsce zjechała się cała kawalkada gotowych do ratowania życia ludzi, my z jednej strony, strażacy z drugiej i nad nami do tego wszystkiego jeszcze nasz Ratownik 6. Niesamowite wrażenie, trochę jak w filmie... a w tym wszystkim trzeba zachować sprawność umysłu i działania. Dzięki niesamowitej współpracy z załogą HEMS Kraków i zastępami PSP i OSP udało się w krótkim czasie przywrócić spontaniczne krążenie, rozpoznać prawdopodobną przyczynę zatrzymania krążenia i zabezpieczyć pacjenta na czas transportu do szpitala JP2 przez załogę HEMS.

Pacjent żyje, personel szpitala walczy o niego, u nas zagrało wszystko tak bardzo jak tylko mogło. Nowoczesna medycyna, współpraca, sprzęt, rozsądne decyzje.
Takie wyjazdy cieszą, motywują i uskrzydlają nadając sens tej pracy. Zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że realnie udało się komuś pomóc. Mireczki warto uczyć się pierwszej pomocy i nie ma co się bać działać, to przede wszystkim działanie tych, którzy są bezpośrednimi świadkami zdarzenia daje szansę przeżycia komuś kto tej pomocy potrzebuje.

#ratownikmedyczny #ratownictwomedyczne #krakow #999 #112 #koronawirus #truestory #gruparatowaniapoziomu #strazpozarna
Pobierz Agemaker - Siemanko ratownicze (i nie tylko ;P) świry!
Rzadko piszę tak długie i tak...
źródło: comment_1652358314Z0KfMpc8wYaERo1KtN2eAj.jpg
  • 49
@Agemaker: Super robota!
Mam pytanie czysto teoretyczne. Gdy na ulicy leży facet i wyglada na pijaczka czyli brudny zamiedbany itd co mam zrobić w takiej sytuacji? Podejść do niego dotknąć go? Gdy przypuszczam ze to pijak to jednak trochę strach dotykać, zawsze medycy/policja ma rękawiczki. Z drugiej strony życie ludzkie jest ważne i nie wiadomo czy to napewno pijaczek. Jak się zachować. Czy dzwonić od razu po karetkę i niech oni
@jabadabadupka: zawsze, ale to bezwzględnie zawsze jesteś w stanie w jakiś sposób pomóc. Jeśli masz rękawiczki, albo nie brzydzisz się dotknąć, to możesz zacząć procedurę udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej (czyli standardowo podejść, delikatnie poruszyć pacjentem, odezwać się i sprawdzić czy w jakikolwiek sposób reaguje, potem sprawdzić oddech, itd., np. tutaj masz to dobrze opisane). Jeśli brzydzisz się dotknąć poszkodowanego, to możesz podejść, zapytać co się stało, zostać przy nim i wezwać
@cocu600 nie, inny lekarz, ale równy kozak ;)
@mat9 to w drugą stronę, śmigło i straż była już w drodze w momencie kiedy my się zwolniliśmy bliżej. Liczy się każda sekunda podczas takiej akcji. Poza tym zawsze łatwiej pracuje się w dwa zespoły medyczne.
@jabadabadupka zawołać/kopnąć/trącnąć, 90% przypadków się obudzi. Jeśli wygląda na ewidentnie zaniedbanego to telefon na straż miejska, raczej nie dzwonić od razu po karetkę.
@Kaczorra nie do końca, nie
@Agemaker mam już kilka takich na koncie ale niestety żaden nie doczekał wypisu z szpitala...ale jak zagłębiałem się w statystyki to nzk ppzaszpitalne wypisane do domu to mniej niż 1% przypadków. Życzę satysfakcji z pracy;)
nie do końca, nie ma sensu od razu dzwonić na 112 jeśli widać od razu, że to pijaczysko


@Agemaker: miałem na myśli sytuację, gdy ktoś nie chce nawet podejść i sprawdzić i właściwie nie wie czy to menel czy diabetyk z hipoglikemią, a na 112 powiedzą co zrobić, albo przynajmniej przekonają dzwoniącego żeby podszedł i przyjrzał się poszkodowanemu i go opisał. Na pewno masz rację i większość takich osób to właśnie
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Agemaker: gratki, to zawsze cieszy jak się uda ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Miło też czytać wpisy kogoś, komu się chce.

My ostatnio byliśmy (w skrócie) przy nzk i była taka przemiła pani doktor, że od początku nas dołowała:
- to się nie uda
-nie róbcie sobie nadziei
-już to nie raz przerabiałam, nic z tego
- może i mamy tętno, ale zaraz znowu się zatrzyma...
I tak
@majinareq89: serio az tak zle sa statystyki wypisow po NZK?

@Agemaker: robicie czasem zawody kto mniej lub wiecej polamal bo nie wiem czy to zart z tymi zebrami xD Ale bym jebnal tym #!$%@? jakims dobrym artem na ten temat. Obym nie mial okazji powtarzac, ale znajac zycie zawsze sie cos mnie trafia. Dyrektor mi wc,oraj zartowal ze zawsze na mojej zmianie. Musze jebnac tekstem czy to dobrze czy zle