Ufacie swoim znajomym/przyjaciołom/rodzinie? Jeśli tak to w jakim stopniu?
Ostatnio dziwna sprawa wyskoczyła. No i nie wiem jak do tego podejść. Znajomy był w odwiedzinach. Można powiedzieć to przyjaciel rodziny. I został przyłapany na plądrowaniu lodówki.
Wiecie, nie żałuję nikomu jedzenia. Za chwilę i tak miałam coś wystawić na stół. Zresztą gdyby powiedział to nie robiłabym z tego dramatu tylko wystawiła żarcie wcześniej. Ja #!$%@? no krzywa akcja bo ja już teraz mam dystans. Zaśmiać się można, ale mi się już kontrolka pali bo przecież może też szperling zrobić i capnąć co innego ( ͡°ʖ̯͡°)
Z drugiej strony każdy kiedyś #!$%@?ł coś głupiego.
Chyba mu po prostu dogadam z uśmiechem jak przyjdzie by po drodze do sracza mi kiełby nie #!$%@?ł
@genezaupadku: Ale co tu się odnieść? Ja jak zapraszam kogoś do siebie to znaczy, że żyję z tą osobą w dobrych stosunkach. Nawet cieszyłbym się że ktoś poczuł się na tyle swobodnie żeby po prostu dać nura do lodówki i sobie dogodzić zamiast mi tyłek zawracać takimi pierdołami.
@Wyrewolwerowanyrewolwer: czytałeś dokładnie? Mi to nie robi problemu, gdy ktoś mówi wprost jak jest i że idzie po żarcie. Problem jest wtedy, gdy wszyscy siedzą w ogrodzie a jedna osoba idzie, grzebie w lodówce i potem spłoszona ucieka do kibla z żarciem. O to chodzi. Bo równie dobrze mógł sie zasmiać i powiedzieć, że kontroluje co ugotowalam bo ma smaka. Tyle, po temacie. Ja tego nie skomentowałam, ale dało mi to
@genezaupadku: ja kiedyś wziąłem komuś jakiś napój i z gwinta piłem bo się zapomniałem i to nie byli jacyś tam znajomi tylko jakaś tam rodzina dalsza więc tak bardziej uroczyście było xD
@moj_wykopowy_login: no i tak kolego jest. Widzę, że niektórzy nie czują tego niuansu. Nie mam problemu o takie prozaiczne rzeczy jak żarcie, browar itp po prostu idziesz i jest normalne. Dziwi mnie tylko zachowanie w momencie gdy weszłam. Po prostu spłoszyl sie jak złodziej, a mógł po prostu zeżreć to przy mnie i nic by mnie to nie obeszło. Ta jego nienaturalna reakcja dała mi po prostu do myślenia
Ufacie swoim znajomym/przyjaciołom/rodzinie?
Jeśli tak to w jakim stopniu?
Ostatnio dziwna sprawa wyskoczyła. No i nie wiem jak do tego podejść. Znajomy był w odwiedzinach. Można powiedzieć to przyjaciel rodziny. I został przyłapany na plądrowaniu lodówki.
Wiecie, nie żałuję nikomu jedzenia. Za chwilę i tak miałam coś wystawić na stół. Zresztą gdyby powiedział to nie robiłabym z tego dramatu tylko wystawiła żarcie wcześniej.
Ja #!$%@? no krzywa akcja bo ja już teraz mam dystans. Zaśmiać się można, ale mi się już kontrolka pali bo przecież może też szperling zrobić i capnąć co innego
( ͡° ʖ̯ ͡°)
Z drugiej strony każdy kiedyś #!$%@?ł coś głupiego.
Chyba mu po prostu dogadam z uśmiechem jak przyjdzie by po drodze do sracza mi kiełby nie #!$%@?ł
Doradźcie coś. Jak się do tego odnieść...
Mi to nie robi problemu, gdy ktoś mówi wprost jak jest i że idzie po żarcie. Problem jest wtedy, gdy wszyscy siedzą w ogrodzie a jedna osoba idzie, grzebie w lodówce i potem spłoszona ucieka do kibla z żarciem. O to chodzi. Bo równie dobrze mógł sie zasmiać i powiedzieć, że kontroluje co ugotowalam bo ma smaka. Tyle, po temacie. Ja tego nie skomentowałam, ale dało mi to
@genezaupadku: czytałem, i:
Tego nigdzie nie ma.
To może Ty pisz dokładnie?
Mimo wszystko - dalej by mnie to nic a nic nie ruszyło, lol.
A tak na serio, kiełba to nie problem, grzebanie w lodówce to nie problem, naprawdę żaden.
Mogłam dopisać.
@genezaupadku: nigdy mu nie mówiłeś, żeby czuł się jak u siebie w domu? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie mam problemu o takie prozaiczne rzeczy jak żarcie, browar itp po prostu idziesz i jest normalne. Dziwi mnie tylko zachowanie w momencie gdy weszłam. Po prostu spłoszyl sie jak złodziej, a mógł po prostu zeżreć to przy mnie i nic by mnie to nie obeszło. Ta jego nienaturalna reakcja dała mi po prostu do myślenia