Wpis z mikrobloga

Wi­taj­cie, ano­ny, chciał­bym się z wami po­dzie­lić hi­sto­rią, któ­rą prze­ży­łem pew­ne­go dnia. Może was to zdzi­wić, ale je­stem odro­bi­nę star­szy od lu­dzi, któ­rzy za­zwy­czaj sie­dzą na 4cha­nie. Otóż mam czter­dzie­ści pięć lat i je­stem by­łym ko­man­do­sem. 4chan trak­tu­ję jako od­po­czy­nek i spo­sób na od­re­ago­wa­nie tego wszyst­kie­go, co prze­ży­łem, za­bi­ja­jąc za nasz kraj. Chciał­bym wam opi­sać jed­ną z naj­strasz­niej­szych hi­sto­rii ja­kie prze­ży­łem. Był to rok 1999, pro­wa­dzi­li­śmy taj­ną wte­dy ope­ra­cję, ma­ją­ca na celu li­kwi­da­cję par­ty­zant­ki w Taj­lan­dii. Gdy­by tyl­ko par­ty­zan­ci prze­ję­li wła­dzę, skoń­czy­ła­by się Taj­lan­dia jaką zna­my. Nie by­ło­by już week­en­do­wych wy­pa­dów na cie­płe plac­ki i ma­saż, a w re­jo­nie za­pa­no­wa­ła­by de­sta­bi­li­za­cja. Od­by­wa­łem wte­dy zwiad pod Bang­ko­kiem, po­szu­ku­jąc obo­zów par­ty­zanc­kich. Skra­da­łem się przez las, w po­bli­żu nie­du­żej wio­ski - coś ze dwa­dzie­ścia ki­lo­me­trów od przed­mie­ścia Bang­ko­ku. Z jed­nej stro­ny były pola ry­żo­we, a z dru­giej las, przez któ­ry się prze­pra­wia­łem. Na­gle usły­sza­łem szmer w po­bli­skich krza­kach i szyb­ko pa­dłem na zie­mię. Dzię­ko­wa­łem bogu, że zdo­ła­łem się ukryć, gdyż po chwi­li zo­ba­czy­łem, co skra­da­ło się przez krza­ki. Moja twarz - twarz ko­man­do­sa, któ­ry nie­jed­no wi­dział, ob­la­ła się zim­nym po­tem. Był to Czło­wiek Mał­pa - naj­więk­szy zbrod­niarz wo­jen­ny. Prze­dzie­rał się przez krza­ki w stro­nę wio­ski. Nie wie­dzia­łem co ro­bić. Nie strze­la­łem, gdyż wie­dzia­łem, że strza­ły go tyl­ko bar­dziej roz­ju­szą. Ba­łem się we­zwać po­bli­skie jed­nost­ki, gdyż gdy­by on tyl­ko mnie za­uwa­żył, by­ło­by po mnie. Na szczę­ście Czło­wiek Mał­pa nie zda­wał so­bie spra­wy z mo­jej obec­no­ści. A może zda­wał, lecz nie był mną za­in­te­re­so­wa­ny. Le­ża­łem więc w krza­kach, cze­ka­jąc na jego ruch. Ja­kie było moje zdzi­wie­nie, gdy on jak­by ni­g­dy nic udał się do wio­ski i wszedł do naj­bliż­szej z brze­gu chat­ki. Po chwi­li usły­sza­łem pisk i krzyk. To Czło­wiek Mał­pa - Naj­więk­szy Zbrod­niarz Wo­jen­ny roz­po­czął swe gody i po­czął gwał­cić miesz­kań­ców wio­ski. „SKUR­WY­SY­NU ZO­STAW MNIE!” - krzy­cza­ły ko­lej­ne ofia­ry, a on tyl­ko ła­pał je, gwał­cił i krzy­czał „KRA­AAA! KRA­AA! KRA­AAA!”. Męż­czy­znom ukrę­cał gło­wy, na­to­miast ko­bie­ty i dziew­czyn­ki gwał­cił bez li­to­ści w każ­dy moż­li­wy otwór. Czło­wiek Mał­pa gwał­cił i gwał­cił, a ja by­łem nie­mym świad­kiem zbio­ro­wej or­gii do­ko­na­nej przez nie­go. Do dziś w nocy drę­czą mnie sny, kie­dy przy­po­mi­nam so­bie jego zbrod­nie i po ci­chu mo­dlę się, aby jego po­tom­stwo, bę­dą­ce owo­cem tych gwał­tów nie uj­rza­ło świa­tła dzien­ne­go…
#pasta #byloaledobre #creepypasta
  • Odpowiedz