Wpis z mikrobloga

@kacpervfr: Od rozwalenia pojedynczej dzielnicy do Kijowa z przedmieściami w najgorszym wypadku. Przy konwencjonalnej broni dla nas zagrożenia opadem radioaktywnym nie ma prawie żadnego
@kt13: Opad promieniotwórczy – fragmenty ziemi i wszystkiego, co się na niej znajduje – budynków, dróg i pojazdów zostają wessane do środka kuli ognia, gdzie następuje ich stopienie z produktami rozszczepienia jądrowego, tworząc charakterystyczny grzyb atomowy. Taka mieszanina następnie opada na ziemię w postaci mniejszych lub większych cząstek. Największe fragmenty tworzą opad lokalny, który zajmie obszar w pobliżu epicentrum. Część cząstek rozniesie się z wiatrem, skażając olbrzymią część terenu, a najdrobniejsza
@SerasVCT:

Część cząstek rozniesie się z wiatrem, skażając olbrzymią część terenu, a najdrobniejsza frakcja dostanie się do stratosfery, opadając nieraz tysiące kilometrów od epicentrum.

Tysiące kilometrów to się przenoszą pojedyncze cząsteczki, wiec skażenie jest znikome, prawdopodobnie byłoby grubo poniżej wszystkich bezpiecznych norm