Aktywne Wpisy
HuopWsiowy +49
Na wieczór chłopska historia...
Jakiś czas temu pracowałem w pewnym elektromarkecie - coś w stylu RTV Euro AGD, Media Expert, Neonet (w zasadzie to jeden z nich xD). Nie będę rozpowiadał się o warunkach pracy bo były w miarę okej, powodem mojego zwolnienia było coś innego. No i pracowałem tam z takim kolegą, który jak ja pochodził ze wsi. Jako chłop wiejski jestem ogromnym fanem różnych kiełbas, dziczyzny i tego typu rzeczy
Jakiś czas temu pracowałem w pewnym elektromarkecie - coś w stylu RTV Euro AGD, Media Expert, Neonet (w zasadzie to jeden z nich xD). Nie będę rozpowiadał się o warunkach pracy bo były w miarę okej, powodem mojego zwolnienia było coś innego. No i pracowałem tam z takim kolegą, który jak ja pochodził ze wsi. Jako chłop wiejski jestem ogromnym fanem różnych kiełbas, dziczyzny i tego typu rzeczy
boże szambo wybiło, laska od gargamela przypomniala sobie po 2 latach, ze padla ofiarą GROOMINGU, co prawda nikt nie wie co to jest, ale to fajnie brzmi to mozna poleciec na fali i oskarzyc bylego, miala przeciez tylko 16 lat, dzieciątko nie wiedzialo co robi, zły gargamel ją od matematyki i przyrody odciągał, oj biedna :(((
#famemma #gargamel
#famemma #gargamel
Pierwszych Ukraińców - kobiety i dzieci - przywożono na moich oczach. Moja pomoc polegała na tym, że pomagałem w podstawowych czynnościach a także w tłumaczeniu, co odegrało znaczną rolę i stało się jednym z moich głównych atutów jako wolontariusza. Znam język ukraiński w wersji spolszczonej, ale jak się okazało - komunikatywnej (instrukcje z wykopu też się przydały!).
Pod budynek co kilka minut przyjeżdżał autobus wypełniony kobietami i dziećmi, czasem starcami bądź pojedynczymi niepełnosprawnymi. Na wejściu czekała ogromna grupa chętnych do pomocy w transporcie i udzielenia noclegu ludzi z tablicami i kierunkami w głąb Polski ale tez do Czech i Niemiec. Jednocześnie lwia część miała zaplanowany transport - po przetransportowaniu chcieli przeczekać kilka godzin na umówionego kierowcę, przeważnie członka rodziny. W niewielkiej ilości przypadków zdarzały się sytuacje, w których przyjezdni nie mieli ani transportu ani noclegu - wtedy wolontariusz uzyskując wcześniej informacje o przyjętym kierunku, rzucał w tłum krzyk z prośbą o pomoc. Momentalnie spośród zgromadzenia kierowców budziły się krzyki wyrażające chęć pomocy. Widok zapierający oddech.
Przy przyjeździe każdego autobusu byliśmy świadkami płaczu i ulgi - łączenia się rodzin w całość, gdy po wyjściu z autobusu matek z dziećmi, witał ich równie przemarznięty co szczęśliwy ojciec. Takich sytuacji przez noc było kilkaset.
Jedzenia było ponad stan, od herbaty i kawy, przez gorące zupy, kabanosy, przecierane zupki dla niemowląt, musy owocowe, kanapki aż do pączków i deserów. W części wyłączonej dla przyjezdnych stworzono potężny magazyn z ubraniami, pieluchami, ogólnie asortymentem niespożywczym. Ilość rzeczy była ogromna, stale zwiększająca się i sortowana na bieżąco przez wolontariuszy i wojsko, co tylko świadczy o ogromnej skali pomocy społeczeństwa.
Budynek był opróżnioną galerią handlową, której powierzchnie boksów i sklepu spożywczego zostaly przemianowane na punkt pomocy. Wolne przestrzenie z wyłączeniem przejść, punktu medycznego i gastronomicznego zostały przeznaczone na miejsca dla łóżek polowych, na które ponadto przydzielono po jednej poduszce i kocu. Wraz z upływem czasu i wzrostem liczebności zostających osób, coraz większą część budynku zapełniały łóżka polowe.
Pomoc ludziom odbywała się na wielu płaszczyznach. Część ludzi przekazywała mi telefon, abym wytłumaczył gdzie jesteśmy, czy mogą przyjechać i jak wygląda sytuacja na miejscu. Część ludzi była zbyt słaba żeby dojść do toalety bądź potrzebowala przejścia do punktu medycznego. Dominującymi przypadłościami były bóle nóg i pleców oraz niewielkiego stopnia wychłodzenie. Wi-Fi nie jest pierwszą potrzebą - nie było go na miejscu więc udzielałem internet lub telefon osobom które tego pilnie potrzebowały celem skontaktowania się z bliskimi. Występowała trudność w komunikacji między przyjezdnymi i personelem; moim głównym zdaniem było rozwiązywanie takich trudności i zdawałem egzamin - im więcej osób otrzymalo ode mnie pomoc, tym więcej się zgłaszało. Przy każdej, nawet najmniejszej poradzie wolontariuszy obdrawowywano szczerym uśmiechem, któremu często towarzyszyły łzy i wyrazy podziękowania. Nic tak nie dodaje energii do działania.
Największe wyrazy uznania należą się (kolejność losowa):
-Państwowej Straży Pożarnej - strażacy niestrudzenie zajmowali się dosłownie wszystkim, nie wstydząc się żadnej pracy, nosząc torby niestrudzenie przez całą noc czy nawet sprzątając; większość chłopaków mogło mieć 25-30 lat). Budzili respekt, wynoszac na rękach wycieńczone tułaczką, śpiące dzieci z rotujących się bez końca autobusow.
-Wolontariuszom lokalnej mniejszości ukraińskiej, którzy dzięki płynnemu władaniu językiem polskim i ukraińskim, zarządzali przyjmowaniem nowych pasażerów autobusow, stojąc prawie przez całą noc na surowym mrozie i ustalając potrzeby a także kierunek dalszej podróży, a co za tym idzie - skutecznie szukali dla nich kierowców i noclegów.
-Wojsku Obrony Terytorialnej, którego żołnierze w pracy byli nieprzerwanie od kilku dni, a mimo to niestrudzenie dbali o to, by nikomu nie zabrakło niczego, dostarczając regularnie jedzenie czy łóżka i dbając o porządek.
-Ratownikom medycznym, lekarzom a w szczególności wolontariuszom - Ratownikom Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju, którzy swój wolny czas poświęcili na to, by przyjechać i udzielić pomocy uciekającym przed wojną, a ponadto - postanowili w drodze powrotnej zabrać grupy ludzi ze sobą, gwarantując darmowy transport i nocleg.
-Wszystkim wolontariuszom i kierowcom którzy z dalekich stron oferowali schronienie, gwarantując poczucie bezpieczeństwa.
W takiej sytuacji człowiek zdrowieje ze swoich groteskowych problemów. Codzienna pogoń za sukcesem i pieniędzmi przestaje mieć sens, gdy na własne oczy oglądasz ludzi którzy porzucili wszystko co mieli, tylko po to by znowu być razem. By w bezpieczenstwie móc tworzyć nowy dom dla swoich dzieci.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć że jako społeczeństwo egzamin zdajemy na 6+. Codzienna papka karmi nas tym, jak to jesteśmy od kogoś lepsi bądź jak to nam ktoś zazdrości. Przez lata hodowana jest w nas zawiść i sztuczne podziały do wyimaginowanch wrogów. Z dumą mogę powiedzieć, że pomimo fałszywych przekazów jesteśmy pełni dobra i współczucia.
Że na koniec dnia nie mówimy "Ja" i "Ty" tylko "My".
Na koniec dodam cytat który usłyszałem w wolnej chwili od będącego tam młodego lekarza:
_"Zło do triumfu potrzebuje tylko tego, by dobrzy ludzie nic nie robili."_
Jesteśmy dobrymi ludźmi. Nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej.
#wojna #ukraina #rosja #wolontariat #feels #czujedobrzeczlowiek #rozwojosobisty
@Max3nium: Pan @Bratkello też wczoraj pomagał jako wolontariusz, ale u nas we Wrocławiu, no i wrzucił taki sam cytat jak Ty :D Super, że tak się wszyscy mobilizują do pomocy :)