Wpis z mikrobloga

Planowałem dodanie tego wpisu od dawna, gdy będę kończył swoją przygodę na #emigracja w #uk no i chyba właśnie nadszedł ten czas. Ten wpis będzie takim małym podsumowaniem spędzonego tu czasu, wraz z luźnymi spostrzeżeniami, które głównie przychodzą mi do głowy, będzie to też troche taki pamietnik, chce zobaczyć czy za pare miesiecy moje poglądy i spostrzeżenia na różne sprawy ulegną zmianie
Na wstępie zaznaczam, że to TYLKO MOJE odczucia, każdy ma prawo do swoich i zależnie od sytuacji życiowej i czasu spędzonego zagranicą (w moim wypadku okres kilkuletni) może postrzegać różne sprawy zupełnie inaczej. Z tego też powodu proszę o normalne, kulturalne komentarze, a nie typowo wykopowe szczekanie. Komentarze ludzi, którzy jak zwykle mają najwiecej na temat emigracji do powiedzenia, a oczywiście nigdy nawet Polski nie opuścili, będe usuwał.

Zacznijmy od pozytywów i spraw, które w zasadzie od razu po przyjeździe zwracają uwage
- biurokracja i podejście do petenta/klienta
W sprawach urzędowych w przeciwieństwie do Polski, w zasadzie wszystko można załatwić online, udanie się do urzedu osobiście to rzadkość, ale pamiętam jak musiałem iść na spotkanie w sprawie NINu. Nigdy wcześniej w żadnym urzędzie w Polsce nie zostałem obsłuzony tak sprawnie, w dodatku w tak pozytywnej atmosferze, mało tego przyjmująca osobą była muzułmanka w hijabie (a przecież na wykopie pisali, ze tacy to tylko zasiłki pobierają więc pierwszy szok ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°))
Przy robieniu zakupów/online obsługa klienta była wręcz wzorowa, bez żadnego zająkniecia hajs był zwracany gdy coś było nie tak, sprzedawcy jeszcze przepraszali i proponowali cos w ramach rekompensaty, czasem nawet mogłem zatrzymać zakupione rzeczy, a hajs i tak dostałem. Zupełnie inne wspomnienia mam z cwaniakami i januszami z allegro, gdzie kombinatorstwo żeby orżnąć klienta kwitło, nie wiem jak teraz, ale przypuszczam że niewiele się zmieniło.
- kultura jazdy i ruch drogowy
Odnosze wrażenie, że jeździ się tu spokojniej, ludziom sie tak nie spieszy, dużo ludzi wpuszcza sie nawzajem i nie ma z tym problemu, nikt nie czai sie z mandatem na rogu za przejście na czerwonym swietle - w ogóle co w polsce chyba nie do pomyslenia tu jest normą, ludzie przechodzą sobie przez randomowe miejsca przez nawet ruchliwe ulice i co ciekawe większość kierowców nie ma z tym problemu i często nawet gdy widzą, że ktoś czai się do przejścia w takim dzikim miejscu zwalnia i przepuszcza (nie raz nawet widziałem jak policja to robiła). W Polsce panuje powszechna znakoza, każda inwestycja drogowa i remont powoduje jeszcze większe natezenie znaków na m2, przez co ciężko się skupić na konkretnych znakach, tutaj ilość oznakowania jest ograniczona do minimum ( i mimo tego nie ginie tyle osób na drogach cyz przejściach dla pieszych jak w pl)
- pogoda
Tutaj mam mieszane odczucia, ale przed przyjazdem spodziewałem się, że będzie deszcz i zimno cały rok, a okazuje się że okres wiosenno-letni jest przyjemny, ciepły (ale nie uplany) i słoneczny. Gdy zdarzały sie fale upałów to bylo ciezko wytrzymać, gorzej niż w pl (chociaż tu od razu dodam na plus jest to, że praktycznie nie ma robactwa w postaci komarów, w polsce zawsze chmary, gdziekolwiek by się nie poszło). Zima i jesień to już inna sprawa, tegoroczna zima mam wrażenie jest wyjątkowo paskudna jak porównuje do dwóch poprzednich, ciagle pochmurno i deszczowo, w nocy zdarzają sie przymrozki i wtedy na ulicach jest cholernie slisko bo tak jak drogi sypią solą, tak już chodniki nie. Kilka razy zdarzyło sie, że spadł śnieg i to był faktycznie paraliż, zamkniete drogi i szkoły, wyłączone autobusy itp.
- architektoniczny ład
Całe otoczenie sprawia wrażenie przemyślanego i spójnego, chodzi mi o budownictwo i wkomponowanie się w krajobraz. Wszystko przez powszechną cegłe wydaje sie takie samo, nie ma tu oczojebnych, oderwanych od otoczenia budowli jak w polsce, a przynajmniej nie na taką skale. Dla mnie osobiście przyjemnością był spacer po angielskich wsiach czy miasteczkach, przyjemnie sie na to wszystko patrzyło, w polsce co budynek to jak z innej bajki właściwiexD Chociaż muszę przyznać, że z czasem ta "ceglana spójność" zaczęła już nudzić xD
- praca i formalności
Po przyjeździe szokiem też było dla mnie jak kwestie formalne z rozpoczęciem pracy są załatwiane, kilka papierków z danymi, numerem konta i zaczynasz prace, w polsce (może akurat ja tak trafiałem), nawet jak sie zatrudniałem do jakichś gownoprac to trzeba było latać po jakiejś medycynie pracy, załatwiac ksiazeczki sanepidowskie i różne takie. Nie spotkałem sie nigdy z kombinatorstwem typu, że x zł na konto, y zł do rączki hehe. Wszystko jest tu przejrzyste i widoczne w payslipach, wszelkie nieprawidliwosci z wyplatą są rozwiązywane natychmiast, a gdy są jakieś problemy wystarczy postraszyć acasem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- ludzie i ich otwartość
Generalnie to już po krótkim czasie pobytu tu zacząłem zauważać jak mocno mentalnie różnią się polacy w polsce od ludzi tutaj, pierwszy szok był już na lotnisku, gdy pan z border force przywitał uśmiechem i spytał jak minął lot (oczywiście, nie jest tak, że nie zdarzają sie buce, ale w Polsce za każdym razem przy sprawdzaniu dokumentów ci ludzie sprawiają wrażenie jakby siedzieli tam za kare i mieli jeszcze pretensje, że im dupe zawracasz). Generalnie chyba przez taki mix różnych kultur i narodowości łatwiej jest nawiązać rozmowe, ludzie sami z siebie potrafią zagadać, to wszystko ma taki pozytywny wydźwięk. Na początku sam miałem jakieś lęki czy coś, a to że powiem coś niepoprawnie czy niezrozumiale a to coś, ale po pewnym czasie zacząłem zauważać że najwazniejsze to żeby mówić, bo ten kraj jest tak zbudowany że nikt nie wymaga znajomości perfekcyjnego angielskiego, tym bardziej że sami anglicy często zdają sie nie znać jego podstaw xD generalnie po prostu poznawanie takch ludzi z całego świata jakoś poszerza horyzonty i daje obraz na to jak dane sprawy postrzega ktoś z europy, czy ameryki południowej czy azji.
Oczywiście nawet tu, na wykopie wielokrotnie przetaczały się dyskusje o tym, że taka życzliwość i bycie miłym to tylko pokazówka i że to wszystko fałsz. Może i tak faktycznie jest, ale powiem szczerze, że mam to gdzieś czy jakaś baba w sklepie czy gdziekolwiek uśmiecha sie szczerze czy nie, skoro i tak zapewne widze ją ostatni raz w życiu. Spotkasz się z kimś wzrokiem to po prostu sie uśmiechniesz czy spytasz czy wszystko gra i to jest normalne, to niby nic, a jednak w codziennym życiu sporo, lepiej trafiać na uśmiechniete twarze niż wiecznie #!$%@? i przybite.
Generalnie po sobie zaczałem zauważać, ze znacznie łatwiej mi nawiązywać rozmowy, nie stresuje mnie to tak, a co o mnie pomyslą, a co jak mnie nie zrozumieją itp.
To teraz te bardziej negatywne strony.
- syf na ulicach, bezpieczeństwo
Mówi się, że w Polsce jest syf, ale skoro w polsce jest syf to nie wiem jak nazwać to co dzieje sie tutaj. W żadnym europejskim kraju nie widziałem takiego bałaganu, tyle zapuszczonych miejsc i walających się smieci które na nikim wrażenia nie robią. Ludzie potrafią mieć dosłownie wysypiska na ogródkach czy przed domem i mają to w dupie, w polsce (przynajmniej w moim otoczeniu) coś takiego jest nie do pomyslenia, wiekszość osób dba o wspólną przestrzeń, a swoją to już totalnie. Oczywiście jakieś tam centra czy miejsca reprezentacyjne są sprzątane, ale wystarczy odejść troche na bok i robi się jak trzeci świat.
W ogóle na ulicach dużo więcej bezdomnych, cpunów i innych podejrzanych typów. W Polsce jak ktoś zostanie zamordowany to jest sprawa na cały kraj, tutaj morderstwa są na porządku dziennym i w zasadzie przestało to na kimś robić wrażenie, ot dzień jak co dzień, osobiście czułem sie bezpieczniej w Polsce niż tutaj
- brak rodziny i przyjaciół obok
Ja raczej nie jestem typem osoby, która musi być w centrum uwagi i potrzebuje kogoś non stop wokół siebie, ale w pewnym momencie mocno zacząlem odczuwać brak rodziny i przyjaciół. Oczywiście wspomniałem, że nietrudno tu kogoś poznać, ale jesli ktoś całe życie spedził w polsce, tam ma znajomych od wielu wielu lat to jednak oni raczej pozostaną tymi najważniejszymi i cięzko będzie ich zastąpić. Dodatkowo cała covidowa sytuacja, lockdowny i izolacja wysp, karanie za brexit przez francje czy niemcy (nakładaniem restrkcji w podróżach akurat na uk co ewidentnie miało wydzwiek polityczny) skutecznie pogłebiło tesknote za bliskimi
- koszmarna i droga komunikacja, drogi koszt samochodu
Komunikacja miejska poza Londynem to żart, ile razy nakląłem bo mi autobus nie przyjechał, albo jeździl jak chciał to tylko ja wiem. Nie dość że usługi są fatalne i nie można na nich polegać to jeszcze bardzo drogie. Paliwo (mimo że poszło w góre to stosunkowo do zarobków nie jest jakieś koszmarnie drogie). Drogie za to jest samo utrzymanie auta, choćby koszty ubezpieczenia (oczywiście tutaj jest dużo czynników jak wiek kierowcy, rodzaj i długość posiadania prawka i inne), ale w moim przypadku to koszty były horrendalne, tyle co tu miesiecznie to w Polsce nie zapłaciłbym przez rok. Wiekszosc fabryk i zakładów jest poza miastami, a nie wszedzie dojeżdzaja autobusy, wiec jak nie masz samochodu to w zasadzie na starcie jesteś cholernie ograniczony z możliwością wyboru pracy. OCzywiście, zawsze można zabierać się z kimś, ale dla mnie to nie jest dobre rozwiazanie, bo drugiej osobie która ma samochód może coś wypaść, może zachorować, mieć holidaya i dupa, jesteśmy uziemieni
- jedzenie
To akurat dosyć kontrowersyjny punkt, bo zważywszy na swoją różnorodność, w Anglii można zjeść zajebiście w kuchniach z całego świata, ale patrzac na takie typowe codzienne zwykłe jedzenie z marketu to mam wrażenie że większość rzeczy jest troche taka bez smaku, troche gumowa i generalnie lepsza jakość towaru jest na polskich półkach w Polsce. Można kupować lepszej jakości jedzenie, ale wtedy i koszty rosną. Z polskich sklepów rzadko korzystałem, raczej od świeta.

PODSUMOWANIE, CZY POLECAM WYJAZD, DLACZEGO WRACAM, CZY NADAL MOŻNA TU ZAROBIĆ

Na koniec ostatnich kilka kwestii. Pierwsza to zarobki. Czy można zarobić? Odpowiedź brzmi - to zależy. Zalezy od tego jak żyjesz, gdzie żyjesz, z kim żyjesz. Mi osobiście udało sie zarobić satysfakcjonująca mnie kwote (nie bede zdradzał ile bo to pojecie wzgledne, dla jednych £50k to marzenie, dla niektórych marny % z tego co chcą). Przez ten okres mieszkania tu nie dziadowałem, normalnie sie odzywiałem nie odmawiając sobie niczego, jadłem na miescie od czau do czasu czy zamawiałem takeawaye. Na ciuchy, elektronike i inne zachcianki tez sobie nie zalowalem, a mimo to co miesiac większą lub mniejszą sumkę można było odkładać. Teraz w zasadzie zarobić można wiecej niz przed covidem, duzo ludzi wyjechało i jest mnóstwo wakatów, przez co firmy muszą podnosić płace, ale coś za coś. Koszty życia też wzrosły, ale mniej więcej się to równoważy. Na pewno nie jest tak, że totalnie sie nie opłaca wyjeżdzać

Czy polecam wyjazd?
Z perspektywy młodego emigranta mogę powiedzieć - tak, polecam, niekoniecznie tylko do UK, ale ogólnie. Bardzo często na mirko przewijają sie pytania ludzi czy jechać, czy warto, czy jednak nie. Wydaje mi się, że zawsze warto, nawet jeżeli nie zarobisz duzo i coś ci nie wyjdzie, to przynajmniej będziesz żyć ze swiadomością ze sprobowałeś, zobaczyłeś jak ludzie zyją gdzie indziej i wracasz z jakimś nowym życiowym doświadczeniem

Dlaczego wracam i czego oczekuje po powrocie?
Poniekąd można było to wyczytać między wierszami z powyższych punktów, ale wracam bo po prostu tak sobie założyłem, nigdy nie wyjeżdżałem w poczuciu że to na zawsze, zacząłem czuć że mój czas sie zbliża, rozłąka z bliskimi i zmęczenie lockdownami dołożyły swoje. wracam żeby po prostu w pełni móc korzystać z życia mając przyjaciół wokół, bez poczucia że trace najlepsze lata życia. Czy wrócę? Nigdy nie można tego wykluczyć, nie palę za sobą mostów i w razie co mam wiele opcji gdzie się zahaczyć, chociaż prawdę mówiąc kolejny raz jeżeli już chyba obrałbym inny kierunek.
Zaplecze finansowe mam zapewnione, o pieniądze przynajmniej na jakiś czas nie muszę się martwić, mam troche spraw do załatwienia w PL, także przynajmniej póki co szykuje sie urlop, a dopiero za jakiś czas najcięższa próba po powrocie czyli szukanie nowej pracy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wszystkim mirkom i mirabelkom, niezależnie od tego czy żyjecie w Polsce, czy zagranicą życzę wszystkiego dobrego, próbujcie nowych rzeczy i nie bójcie się wyjazdów i nowych wyzwań, warto przekonać się na własnej skórze jak jest i nie polegać na opiniach anonów z neta.

#przemyslenia
  • 67
@shelby0153 odnośnie syfu - wiele zależy od miejsca gdzie mieszkasz. Jeżeli z dzielnicy będzie blisko do fabryk to będzie syf i brud. Miejsca gdzie nie ma dojazdu do Amazona wyglądają w miarę normalnie :-)

Powodzenia w starciu z polskim ładem i januszami i do zobaczenia
@shelby0153: Ciekawe, zawsze chętnie przeczytam odczucia innych osób które wyjechały, szczególnie jeśli wracaja. Osobiscie, gdybym miał wybierać pewnie spróbowałbym wyjazdu do Niemiec ale niestety nie znam języka a podchodziłem do tematu juz dwukrotnie.
Dla mnie najgorsza jest pogoda która nie jest tragiczna, ale jest zwykle ponuro no i fakt ze jesli chce gdziekolwiek jechac samochodem musze pakowac sie na pociag do tunelu albo na prom co komplikuje sprawe i zwieksza koszty.
@shelby0153: z tym syfem to chyba zależy od regionu, tak samo z komunikacją i samochodami. Wcale auto jakoś drogo nie wychodzi (jestem młodym kierowcą, „speed boy” według ubezpieczalni) i OC teraz płace takie jakbym w Polsce płacił. Pierwszy rok był drogi tylko. Z chęcią się dowiem jak ci wyjdzie powrót, jak się będziesz dogadywał ze znajomymi. Mi osobiście już niewiele znajomosci zostało z polski, jest kilka osób z którymi pisze i
@shelby0153: z tego wpisu wynika, że Ty miałeś poukładane w głowie i jakieś szersze horyzonty już przed wyjazdem. Nie piszesz typowo w wykopowym stylu "10 funtów na godzine i po pracy od razy do pubu to jest nie to co w polskim chlewie!" Doskonale zdajesz sobie sprawę, że wszędzie ludzie mają swoje problemy, a Polska pod pewnymi względami wcale nie jest taka zła jak się niektórym wydaje. Do tego wiesz, że