Wpis z mikrobloga

@menstruacyjnakaszanka: Infinite jest de facto prequelem pierwszej części, tylko z historia o innym mieście, z innym protagonistą. Ja zacząłem od pierwszej części żeby poznać całą serię. W drugą część niezbyt się zagrywałem, bo działa tragicznie na win10
@Zatwardzenie: Ja bym powiedział, że jedynka. Infinite miało ciekawą fabułę oraz warte zapamiętania postaci, do tego z fajnym gameplayem. Jedynka pod tym względem tak mnie wymęczyła, że tylko mocny upór sprawił, iż ją ukończyłem chociaż gra robiła wszystko, abym na pewno tego nie robił.
Infinite miało ciekawą fabułę

@gimemoa: Gość zostawił swoją pannę w latarni morskiej i #!$%@?ł do steampunkowego USA XIX wieku w chmurach, gdzie sterował ptakami

oraz warte zapamiętania postaci

nikogo nie pamiętam szczególnego

do tego z fajnym gameplayem

ten gameplay nie miał nic do zaoferowania oprócz rynienek, którymi przedostawałeś z punktu A do punktu B
@Zatwardzenie: Lepsze rynienki, niż żmudny backtracking i źle wykonane walki z tatuśkami. Booker, Elisabeth, Comstock, ci naukowcy - ich pamiętam do dziś. Z jedynki gdyby nie to, że jakiś czas temu słuchałem materiału na KryptaTV to nie pamiętałbym autentycznie niczego poza nazwą miasta Rapture.